~3~

9 2 1
                                    

POV Libby

Znów to czułam, jakbym leciała po swoim umyśle. Odcięłam się od rzeczywistości, od ludzi. Nie musiałam planować, ponieważ nie działo się nic, co mogło by zniwelować moje plany. Najchętniej zostałabym tu na zawsze, ale za bardzo kocham Ni. Tęskniła bym za nią potwornie. Jest dla mnie bardzo ważna.

Dobra Libby budzimy się! Otwieraj oczy i wróć do ludzi, wróć do Nicole.

Raz, dwa, dwa i pół, trzy.

Otworzyłam ostrożnie oczy. Próbowałam zidentyfikować miejsce, w którym się znajduje. Był to gabinet pielęgniarki. Leżałam na łóżku wyglądającym jak szpitalne. Wygląd pomieszczenia nie był zbyt przyjazny, wszystko było przerażająco sterylne ale czego można oczekiwać po gabinecie pielęgniarki szkolnej. Mimo, że chodzę do tej szkoły już prawie rok to nigdy tu nie byłam. Zawsze starałam się unikać tego miejsca, ponieważ wiąże się z wypadkami lub bólem, a ja unikam go jak ognia.

- Jak się czujesz kochanie, lepiej ?- z moich rozmyślań wyrwała mnie prawdopodobnie pielęgniarka pracująca w szkole. Kobieta z uśmiechem na ustach  podała mi kupeczek z wodą. Jej uśmiech był najszczerszą rzeczą jaką kiedykolwiek widziałam. Jestem pewna, że zna się na magii, a jej atrybutem jest uśmiech. - Napij się, jesteś odwodniona.

-Dziękuję - odpowiedziałam jej starając się, aby odwzajemniony uśmiech było również  szczery.- Czuje się już o wiele lepiej.  Ale jak się tu znalazłam ?

- Jakiś chłopak przyniósł cię tu, powiedział że straciłaś przytomność i potrzebujesz pomocy. Po twoim stanie stwierdziłam, że to z przemęczenia i musisz odpocząć. Powiedz od dawna masz problemy ze snem? - To pytanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że ta kobieta nie dość że zna się na magii to jeszcze czyta w myślach. W tym momencie za wszelką cenę starałam się ukryć w głębi mojego umysłu wszystkie kompromitujące mnie myśli i wspomnienia. Niestety było to trudne, jest ich zbyt dużo.

-Skąd pani wie, że nie sypiam, aż tak to widać ?- zapytałam, mimo że nie wyglądam zbyt dobrze to przecież moje wory pod oczami nie są aż tak ogromne.

- Skarbie, przecież ty zemdlałaś. I widzę, że ledwo rozumiesz co do ciebie mówię. Zwolnię cię z reszty lekcji, tylko obiecaj mi, że porządnie się  wyśpisz. Zabierz swoje rzeczy i zadzwoń po kogoś żeby po ciebie przyjechał dobrze? - widziałam w jej oczach troskę. Ale czemu troskę o mnie ? Przecież do tej szkoły chodzi miliony innych uczniów, potrzebujących pomocy bardziej ode mnie.

- Dziękuję . Postaram się wyspać.- wiedziałam, że tak nie będzie. Nie lubię kłamać, ale od nie dawna przychodzi mi to z coraz większą łatwością. Pożegnałam się z kobietą  i wyszłam z gabinetu.

Nie będę dzwonić do mojej mamy, ma na głowie o wiele więcej  ważniejszych problemów, nie chce jej martwić. Czasami zazdroszczę jej, że jest tak silną psychicznie kobietą. Wychowuje trójkę rozwydrzonych bachorów, ma na głowie sądową sprawę o rozwód, ledwo wiąże koniec z końcem lecz jest najbardziej pozytywną i najszczęśliwsza osobą na tym świecie. Potrafi na każde nieszczęście patrzeć pozytywnie i nie przejmuje się tylko od razu szuka rozwiązania. Nasze problemy przedkłada nad swoje i stara się abyśmy mieli wszystko czego potrzebujemy. Bardzo ją kocham i wiem, że nie zasługuje na kogoś takiego jak ona. 

Po wyjściu od pielęgniarki wyruszyłam w drogę powrotną do domu. Oczywiście wygladałą tak samo jak zawsze.

Z wyjątkiem jednego, małego  szczególiku, zamiast plany moją głowę zaprzątał chłopak, który zapewnił mi bezpieczną podróż do pielęgniarki. Byłam tak zaciekawiona jego osobą, że nim się spostrzegłam mój ostatni pociąg odjechał siną w dal.

Brawo Libby, brawo! Jesteś tak beznadziejna, że nawet pociągu nie umiesz dopilnować.

Po chwili ochłonięcia postanowiła, że czas najwyższy wziąć się w garść i zorganizować sobie transport. Lecz gdzie ja o tej godzinie znajdę kogokolwiek kto by zawiózł mnie do domu. Teraz wszyscy są albo w szkole, oczywiście ucząc się pilnie i zdobywając wiedzę, która oczywiście na pewno się im przyda. Albo pracują i zarabiają na swoje życie rozwijając się, a co ja robię. Stoję na przystanku  i próbuje wyobrazić sobie jednorożca, który zawiózłby mnie do domku.

Dobra Lib, wystarczy marzeń. Czas ruszyć pośladki i wyruszyć w pieszą podróż do domu.

Jednak coś mi się dzisiejszego dnia udało, zabrałam ze sobą słuchawki. Dzięki muzyce czas stanie się jedynie częścią mnie. Połączy się z moją duszą i zniknie, nie będę czuła jego mijania. Muzyka jest częścią mojej rzeczywistości, pogłębianie się w nią jest zawsze częścią mojego, jak zawsze zaplanowanego dnia. Jednak pozwalam sobie na małe szaleństwo, nie wybieram piosenek. To one wybierają mnie, słucham utworów które w jakimś stopniu określają mój dzisiejszy nastrój i uczucia. Kocham tą nutkę tajemniczości. Jestem taka szalona.

Wkładając słuchawki do uszu, poczułam chwile euforii. To zabawne, że jedyną moją rozrywką  i szaleństwem jest to. Gdybym pozwoliła sobie na inne szaleństwo zapewne, skończyłoby się to źle. Włączyłam playliste z spokojną muzyką. Nie mam dziś już siły na energiczne utwory. Dzisiejszy dzień przyniósł mi wystarczająco emocji.

Czas, czas, czas. To jedna wielka porażka, leci tak szybko, że nim się obejrzę będę starą panną z setką kotów, będących moją jedyną miłością. Przecieka mi przez palce, przecież przed chwilą byłam malutką dziewczynką, oglądającą Adventure Time i krzyczącą na Królewnę Balonową, że nie zauważa miłości Finn'a. Teraz jestem nastolatką i co mi pozostało, prócz planowania aby nie zginąć.

Droga mija mi znośnie, przeszłam już większość trasy.  Przechodzę przez lasek, w którym huśtałam się na linie zawieszonej na ogromnym drzewie. Zawsze zastanawiałam się kto był na tyle silmy aby włożyć w ziemię tak potężną  i ciężką roślinę. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że drzewka tak jak ludzie najpierw są maluczcy, a wraz z czasem rosną i rozwijają się.

Właśnie w tym lesie poznałam Li. Będąc małą dziewczynką i huśtając się usłyszałam płacz. Zawsze byłam ciekawska. Próbowałam odnaleźć adresata tego odgłosu. Wtedy zobaczyłam malutką dziewczynkę, kulącą się na ziemi. Nad nią stał chłopczyk, była wtedy w naszym wieku. Krzyczał na nią i ciągną za włosy. To był straszny widok, zacisnęłam pięści i otworzyłam buzie najszerzej jak umiałam. Odepchnęłam go i nakrzyczałam. Donośnym głosem powiedziałam, że dziewczynek się nie bije oraz, że Święty Mikołaj wszystko widzi. Zapewne był zażenowany moimi słowami bo jedynie na mnie spojrzał i uciekł. Pomogłam nowo poznanej dziewczynce i zaprzyjaźniłam się. Ja uratowałam ją raz w dzieciństwie, a ona ratuje mnie zawsze do dzisiaj. Nicole jest moim największym wsparciem.

Dzięki powrocie wspomnieniami do przeszłości droga przeminęłam mi szybko. Prawie nie czułam zmęczenia fizycznego. Jedynym ogromnym ciężarem był mój umysł, który już zaczynał obmyślać kolejny dzień. To będzie kolejna nie przespana noc.

----------------------------------------

Hej !

Dotarliśmy już do trzeciego rozdziału. Dziękuje wszystkim, którzy to czytają i przeczytali rozdział. Jeśli wam się podoba napiszcie mi proszę, bo nie jestem pewna czy jest ok. Zapraszam na dalsze losy bohaterki. Dziękuje za oceny.

Do zobaczenia <3

-Forgotten soul-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz