POV Libby
Nowy dzień, nowe możliwości !
Czy tylko ja codziennie sobie to wmawiam, a potem i tak nie realizuje niczego co sobie postanowiłam. Obiecałam sobie wiele rzeczy, że zacznę się zdrowo odżywiać, przejdę na dietę. Chciałabym zauważyć, że zbliża się lato, a moje ciało to porażka. Miałam także zacząć ćwiczyć ale gdy wstaje z łóżka i patrze w lustro to już wiem, że z tak ogromnym ciężarem sobie nie poradzę. Powinnam także przestać być tak nieśmiała i rozmawiać z ludźmi. Mam już 17 lat, a jedynymi osobami oprócz rodziny z którymi rozmawiam są Nicole i Ashton.
-Libby, śniadanie !- z dołu rozniósł się donośny głos mojej mamy.
Zwlekłam się z łóżka, założyłam moje kapcie z rogiem i głową jednorożca i ledwo żywa zeszłam na dół. Mimo, że jestem jak mówi moja mama "starą krową" to dalej jestem pewna, że jednorożce istnieją. W przyszłości będę posiadaczką jednego z nich.
Idąc schodami, stopnie rozmazywały mi się. Jedyne co widziałam to jedna wielka plama. Byłam tak zmęczona, że gdyby ktoś zapytał jak mam na imie, to pomyliłabym się. Nie spałam w nocy, myślałam o moim bohaterze, który wczoraj mnie uratował. To zabawne, nawet nie wiem jak ma na imię i jak wygląda. Muszę mu podziękować.
-Libbiśu, co zjesz na śniadanko?- mama zapytała z uśmiechem na ustach.
Odkąd byłam mała zawsze tak do mnie mówiła. To jest miłe. Nie ja jedyna miałam artystyczne zdrobnienie wymyślone przez mamę. Każde z mojego rodzeństwa kopnął ten zaszczyt. Mam dwójkę rodzeństwa, braci. Starszego o rok Adama i młodszego o jedenaście lat Oliviera. Mama nazywa ich Oliś i Adiś. Uwielbiam gdy tak mówi, wracają wtedy wspomnienia jak razem z Adamem byliśmy mali i szukaliśmy czterolistnej koniczyny aby zwabić na nią skrzata, a następnie ukraść mu garnek złota. Zapytani przez mamę co byśmy chcieli kupić za zdobycz, odpowiadaliśmy bez zastanowienia chórem - "BRACISZKA!". Mama zawsze się śmiała i mówiła, że braciszka nie można kupić i żebyśmy porozmawiali o tym z tatą, wtedy nie rozumiałam dlaczego mam to zrobić. Mimo braku znaleziska po trzech latach mama zaszła w ciążę i urodził się Oliś. Nazywamy go skrzacim darem. Lecz mimo tak długiego czasu szczęścia , zdarzyła się rzecz, która zmieniła nasze relacje o sto osiemdziesiąt stopni. Tata zdradził mamę. Miał kochankę, moja rodzicielka ciężko to zniosła. Wiem, że nadal go kocha, pamiętam jej łzy każdej nocy. Rodzice się rozwiedli, my zostaliśmy z mamą, ojciec ma kobietę, która nie dorasta mamie do pięt.
-Kochanie słyszysz? Pytałam co chcesz na śniadanie.- mama spytała, delikatnie kładąc dłoń na moim ramieniu i potrząsając nią.
-Przepraszam mamo, nie mam dziś siły.- powiedziałam mrużąc oczy.-Spokajnie mamusiu zaraz zrobię sobie obiad...
Głupiutka Libisia. Budzimy się! Masz dziś tyle do zrobienia, więc rusz się.
Choć bardzo nie chciałam, wewnętrzny głos miał rację. Dzisiejszy dzień będzie prawdziwym wyzwaniem. Muszę podziękować za ratunek i zobaczyć się z Ni. Podziękowanie zapewne skończą się jedynie planowaniem ale mam nadzieję, że podołam. Oby panika nie zawładneła mną.
Wstałam od stołu i wróciłam szybkim krokiem na górę. Weszłam do pokoju i wybrawszy ubrania do założenia, udałam się do łazienki. Gdy wreszcie się ogarnęła potuszowałam jeszcze żęsy i zeszłam spowrotem do rodzicielki i rodzeństwa. Wszyscy byli już gotowi.
-Nasza Śpiąca Królewna zmartwychwstała, Alleluja!- krzyknął gdy mnie zobaczył. Adam dodał również jego standardowy złośliwy uśmiech mówiący "płoń". Odpowiedziałam mu równie złowieszczą miną. Moja mówiła jednak "raczej nie".
Pocałowałam jeszcze mamę na pożegnanie i wyszłam w moją nostalgiczną podróż do szkoły.
POV Nicole
Budzik, przedmiot, którego istnienia nie rozumiem. Ma nas obudzić byśmy nie spóźnili się na powitanie nowego dnia ale dlaczego budzikiem nie jest ktoś kogo się kocha. Budził by mnie namiętnym pocałunkiem i wyszeptanym do ucha "Kocham Cię", które powodowało by dreszcze na ciele. Mimo braku chęci wstawania jego obecność motywowała by mnie abym otworzyła oczy i żyła dla niego. Dla choćby godziny spędzonej razem, jedząc wspólne śniadanie i myjące zęby.
Mam taką osobę ale nie jest ona moim budzikiem. Ashton bardzo chciałby przyjąć rolę porannego towarzysza lecz pracuje. Robi to dla naszej przyszłości. Uważa, że pieniądze nie są dla niego najważniejsze w życiu ale bez nich nie ma życia. W czasach, w których funkcjonuje nic nie ma za darmo.
Ja aktualnie nie pracuję, zajmuje się nauką. Nie sprawia mi to radości lecz mama zawsze powtarzała mi, że radość sprawiają nam rzeczy, które w przyszłości nie dadzą rezultatów. Zawsze przypominając sobie te słowa moje serce krwawi.
Tęsknię za nią.
Dźwięk wydobywający się z zegarka na szafce nocnej upewnił mnie, że to już czas wstać. Podniosłam ciężko głowę i resztę ciała. Wiedziałam , że cały dzień będę żałować, że to zrobiłam ale mus to mus.Gdybym była pewna co z Li i czy czuje się dobrze zostałabym w domu ale nie wiem co z nią. Dziewczyna była pewnie zmęczona i nie chciałam jej przeszkadzać. Powinna odpocząć, zauważyłam że nie sypia. Martwię się o nią.
Wchodząc do kuchni włączyłam radio aby nie słyszeć ciszy otaczającej mnie. Nie nawidze ciszy, przytłacza mnie. Czuje jakby otaczała mnie i zgniatala moje ciało. Wyciągnęła z lodówki sałatkę zrobioną ubiegłego dnia. Po do wartościowaniu organizmu wróciłam do sypialni aby przygotować się do szkoły. Wybrałam ubrania i pomalowałam się. Gdy uznałam, że lepiej wyglądać nie mogę, przeglądnęłam się ostatni raz w lustrze.
Zabrałam klucze i otwierając drzwi rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Żałuję, że na pożegnanie odpowiada mi jedynie cisza.
---------------------------
Hejo!!
Jeju myślałam, że nie zdąrze napisać. Mam nadzieje, że wam się podoba. Rozdział troszkę luźniejszy. Dziękuję za czytanie książki. Proszę wyrażcie swoją opinię.
Dziękuję ♡
《《《《《Jeśli jeszcze ktoś nie zauważył. Rozdziały są dodawane w każdy czwartek.
Papa kochani!
CZYTASZ
-Forgotten soul-
Fiksi PenggemarPlanowanie, liczenie, rozmyślanie,analizowanie i planowanie. Moja codzienność. Ucieczka od niej jest nie możliwa, choć tak jej pragnę zawładneła mną. Pragnę jedynie pomocnej duszyczki, która pokazałaby mi drogę ucieczki.