AmarilysNie mogłam zasnąć.
W mojej głowie plątało się mnóstwo myśli, które tak naprawdę nie miały większego sensu:Co mam zrobić?
Jak to powiedzieć?
Czy on zasługuje na wygnanie?
Co pomyślą inni?
...
Nie, nie, nie!!!
Tak nie mogło być!
Niby mały, wredny elf, a jednak potrafi wyrządzić takie szkody psychiczne...,,Hej, Ami!
Co on cię w ogóle obchodzi,
przecież to tylko nic nie znaczący pasożyt, który czycha, aby cię wyśmiać, zdeptać, a później zmieszać z błotem.
To tylko egoistyczna ,,błękitna" krew elfów.
Właśnie! Czy już nie mówiłaś, że NIENAWIDZISZ niebieskiego!??" - myślałam.To powoli mnie dobijało, zabijało od środka.
Nie wytrzymałam, czy chciałam, czy nie, to musiałam iść do sali alchemicznej po środki nasenne.Na myśl o tym, że mogłabym spotkać Ezarela na swojej drodzę, ścisnęło mnie w żołądku.
Powoli i z precyzją nacisnęłam na rzeźbioną, złotą klamkę.
Wmawiałam sobie, że jest już dawno po północy i nikt nie powinien się tam błąkać.Uchyliłam skrzypiące drzwi i odetchnęłam z ulgą, gdyż nie przywitała mnie tam żadna znajoma sylwetka.
Pośpiesznie przeszukiwałam każdy kąt labolatorium, w końcu dobrze być w straży Absyntu!
No... można tak powiedzieć.Najpierw mój wzrok powędrował w stronę blatu, na którym znajdowały się przeróżne maści, kremy, proszki i eliksiry.
Uparcie przeglądałam każdą fiolkę:- Babka lancetowata... nie, piasek zamszowy nie, pikantny melon - nie! wywar z nocnych pokrzyw - nie!!!
Excenia! Nigdy w życiu, to się źle kojarzy!!!
Po nieudanych poszukiwaniach przeniosłam swoje zainteresowanie na malutką półeczkę Ezarela.
Co on mi tam o niej wspominał?
A, już wiem!,,Jeśli już jesteś w mojej straży, musisz wiedzieć, że szlamy nie mają dostępu do mojej półki!"
Pff... kto by się tam przejmował?Bez dłuższego namysłu wspięłam się na drewniany taborecik
(uroki bycia niską...)
i podekscytowana poznawałam mroczne sekrety małej półki.No, no! Jest maść z czarnych ziaren, kiść zielonej kawy, cyprysowy syrop na kaszel i..
,,OCH!!! Czyżby Ezarel się zakochał!??" - na moje policzki wstąpił niemały rumieniec.
Z zakłopotaniem odłożyłam fiolkę esencji z Mandragory Dwulistnej.
To lek na... ech, domyślcie się sami!- No nic, żadnych lekó... ACH!!!! - moja stopa ześlizgnęła się z taboretu.
Już miałam upaść na ziemię i boleśnie się potłuc, gdy złapały mnie czyjeś kościste dłonie.
Spodziewałam się najgorszego!
I... nie myliłam się.
Ezarel we własnej osobie patrzył na mnie swoim przeszywającym spojrzeniem.
- Jakim cudem masz czelność szperać w moich rzeczach? - zapytał chłodnym, beznamiętnym głosem.Co robić, co robić, co robić, co robić!?!??? - myślałam.
Olać go, czy może użalać się jak mała dziewczynka?
O, już wiem!!! Będę oziębłą zołzą! Tak, to jest to!- Ekhem, a Ty jakim cudem masz niby czelność ze mną rozmawiać? - odgryzłam się równie spokojnie.
- Heh, nie bądźmy dziećmi, Amarilys...

CZYTASZ
,,I hate blue" - Eldarya's Dream
Fanfiction- nie, nie, NIE!!! Nienawidzę niebieskiego, ro-zu-MIESZ!??!😠 - Amarilys patrzyła na Ezarela jakby zgwałcił jej kota. - Heh, to brzmi tak samo jak: ,,Kurewsko cię kocham, ale wolę na ciebie nakrzyczeć, bo nie rozumiem swoich uczuć!!!" 😏 . . . *niez...