Rozdział 2

1.3K 58 5
                                        

Po wyczerpującym treningu zostało mi 20 minut do lekcji, więc udałam się do starbucks'a na hibiskusa i ciasteczko z toffi. Kiedy miałam opuścić budynek szkoły dołączyła do mnie moja przyjaciółka.

-Hejka. Mogę się zabrać z tobą?- zapytała z wyjątkowo dobrym humorem- opowiem ci o tym "nowym".
-Oki, ale jest jeden warunek-jestem okropna- Ty stawiasz!- w tym momencie wbiegłam do kafejki.
-Ej no... To nie było miłe- zrobiła minę smutnego szczeniaka.
-To masz problem- odpowiedziałam i wystawiłam język.

Zamówiłyśmy 2 hibiskusy i jedno ciasteczko dla mnie. Następnie udałyśmy się do naszego ulubionego stolika przy wejściu.

-Opowiadaj.
-No więc...-zaczęła się zastanawiać, od czego zacząć- Jest on tutaj już od jakiegoś czasu, zapisany był do szkoły już wcześniej, ale nie chodził, bo miał do załatwienia jakieś rzeczy, nie mam pojęcia, jakie. Dzisiaj był, będzie, jest... Nie wiem. Pierwszy raz w szkole. Jak się okazuje jest w szkolnej drużynie! I to w reprezentacji! Boże... Dla niego mogę być chearlederką (chyba tak to się piszę, jeżeli nie, to zwróćcie mi na to uwagę)- Nicole znowu się rozmarzyła.
-Halo! Ziemia do Nicole!
-Tak... Tak... Już jestem...-no nareszcie- ogólnie jest w klasie 3... Czekaj...- wyciągnęła telefon, coś sprawdziła, jakby miała wszystko o nim zanotowane- 3b- na szczęście ja jestem jeszcze w 2.
-Okej... Czy ty jesteś jakąś psychopatką? Mam się bać, czy jak?
-Nie jeszcze nie trzeba-uśmiechnęła się do mnie podejrzanie.
-Jesczcze?

Dalej nie ciągnęłyśmy rozmowy, ponieważ było 5 minut do dzwonka.

~~~~~~~¤~~~~~~

Lekcje minęły szybko, oprócz jednego zdarzenia...

--------@--------

Przerwa na lunch

Udałam się z Nicole, po jakąś smaczną sałatkę. Ale bez kłopotów się nie obyło... Idąc do stolika zagadałam się z moją przyjaciółką i wpadłam na tego dupka, i w jednej chwili cały mój lunch wylądował na mojej głowie.

-Co ty robisz Debilu?!?
- Idę. Nie widać?- mogę mu przypierdolić? Bo zaraz Ku**a nie wytrzymam.
-Widać... I to za dobrze... Mógłbyś uważać?!- no pięknie... Zwróciliśmy na siebie uwagę wszystkich.
-Nie. Lubię jak na mnie lecisz.
-Ja na ciebie nie lecę!

Wyszłam wściekła ze stołówki. Jak ten Dupek mógł powiedzieć, że na niego lecę?!?

----------@----------

Jak zawsze trenig odciągnął mnie od wszystkich myśli i mogłam mu spuścić łomot. Właśnie... Ja nadal nie wiem, jak on ma na imię...

--------#--------

Przepraszam za tą nieobecność, ale nie miałam Internetu. Mam nadzieję, że książka się podoba 😊

Koszykówka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz