Rozdział 3

1.1K 54 3
                                    

Kolejny dzień.
Kolejny taki sam dzień...
Popadam w rutynę i muszę to zmienić. Ale narazie... Obowiązki.  Ubrałam się w czarne spodnie, z wysokim stanem, szary crop top z napisem "Basketball". W pasie przewiązałam czarno-białą koszule w kratę a na nogi założyłam białe nike air maxy. Ze względu na moją dość późną pobudke, bo aż 20 minut później, pędem ruszyłam na trening.

~~~~~~~~©~~~~~~~~

Trening był wyjątkowo męczący. Spada mi forma, muszę nad nią popracować. Już miałam opuścić szatnie, kiedy sobie coś przypomniałam.

-Nicole?-mam do niej pilną sprawę.
-Słucham?-odezwała się wręcz natychmiastowo.
-Mam pytanie co do tego chłopaka, "nowego"...-nie wiem, czemu, ale krępowałam się o nim gadać.
-Czyżby ci się spodobał?-spojrzała na mnie, zabawnie poruszając brwiami.
-Nie!-nie wiem czemu, ale odpowiedziałam, a wręcz wykrzyczałam to Tak szybko- Chciałam tylko się dowiedzieć, jak ma na imię...
-Aaa. To trzeba było tak od razu. Nathan.
-Ej... Poczekaj. On ci się podoba?!?- w tym momencie  zasłoniła mi ręką usta.
-Nie!
-Za dobrze cię znam.
-No... No może trochę.
-Ha! Wiedziałam-udowodniłam jej swoją rację.
-Ale nie mów nikomu, to nie jest mój typ, ale coś mnie do niego ciągnie. Jeszcze jedna sprawa. Jak już o tym wiesz, to mam prośbę. Nie odbijaj mi go...- po tych słowach się zarumieniła.
-Ja się postaram, ale nie obiecuje... Nigdy nic nie wiadomo...- nagle spojrzała na mnie, tak jak nigdy, jakby chciała mnie zabić. To chyba był wzrok... Zazdrosnej osoby-Okej, nie było tematu.
-Chciałabyś...
-I to bardzo...-po tej rozmowie rozeszłyśmy się w swoje strony.

~~~~~~~~~©~~~~~~~~

Będąc przy swojej szafce coś, a raczej ktoś objął mnie w pasie. Już miałam zgadywać kto to, kiedy usłyszałam niski głos:
-Gdzie podziała się twoja przyjaciółeczka?-Ta... Nathan. Muszę się nauczyć, że tak mam na niego mówić.
-Nie chce o tym gadać- już miałam zamiar odejść, kiedy coś mnie powstrzymało.
-Nicole, tak?-nie czekając na moją odpowiedź, kontynuował dalej swoją wypowiedź- Nie przejmuj się nią. Niedługo jej przejdzie- już chciałam coś wtrącić, kiedy gestem mnie uciszył- a teraz. Czy sprawiłabyś mi tą przyjemność i wyszła ze mną na kawę?
-Pod jednym warunkiem.
-Hm... Jakim?- nie wiem, o czym myślał, ale napewno nie znaczyło to nic dobre go.
-Dasz mi swój numer telefonu.
-Żaden problem- otrzymałam to co zarządałam.
-Dziękuję. To gdzie i kiedy?
- Starbucks, w galerii. O 15.00. Pamiętaj, że wiem o której kończysz lekcje- puścił mi oczko, a następnie zniknął.

~~~~~©~~~~~

Lekcje minęły mi sprawnie. Od kłótni mojej z Nicole wogóle się do siebie nie odzywamy. Do spotkania mam 1h. Będąc w domu uznałam, że nie będę stroiła się w sukienkę. Założyłam jasno szare spodnie z nadrukami i wysokim stanem, oraz białą koszulkę..
Do wyjścia zostało 40 minut. Chwyciłam jabłko i wyszłam. Na miejsce dotarłam 10 minut przed czasem. Uznałam, że wejdę do środka kafejki i zajmę stolik.

Koszykówka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz