Dzisiaj wybieramy się na kolację w Malfoy Manor. Szczerze mówiąc nie mogłam wywlec się z łóżka. Na szczęście moi kochani rodzice mają całą pracownie z przeróżnymi eliksirami. Po kilku przeróżnych fiolkach, które dała mi moja ukochana w tamtym momencie mamusia dałam radę pójść się ogarnąć do łazienki. Wychodząc zobaczyłam stworka z dużymi oczami.
-Witaj Pani nazywam się Różyczka.
-Cześć ja mam na imię Charlotte, ale możesz mi mówić Lottie.
-Dziękuję Pani. Wiem jak się panienka nazywa jestem pani skrzatką. Przyszłam tu bo rodzice wołają panienkę na śniadanie.
-Dobrze przekaż im, że już zchodze i mów mi po imieniu Różyczko.
-To dla mnie zaszczyt Charlotte. -Powiedziała z małym wahaniem skrzatka.
Jak już się powiedziało to trzeba się ruszyć. Rodzice siedzieli w salonie czytając razem gazetę. Nie jestem pewna czy mama też to robiła, czy po prostu leżała wtulona w tatę, ale i tak wyglądali razem uroczo. Przyglądałam się im chyba dłuższą chwilę bo tata z rozbawieniem odezwał się pierwszy.
-Jak się spało księżniczko?
-Nieziemsko. Pospałabym jeszcze dłużej gdyby się dało.
Tata wybuchł śmiechem. Chyba będę musiała się do tego przyzwyczaić.
-Różyczko! -krzyknął tata
Jak na zawołanie w salonie pojawiła się już wcześniej poznania przeze mnie skrzatka.
-Podaj Charlotte naleśniki z nutellą i jakimś owocem.
-Oczywiście Panie.
-Dziś wieczorem oszczędzaj się dziecko, ponieważ jutro jedziemy na Pokatną.
-Co to jest Pokątna?
Tym razem odezwała się mama.
-Pokątna to miejsce gdzie możesz kupić wszystkie rzeczy potrzebne do szkoły. Znajduje się tam także najlepiej strzeżony bank dla czarodziejow.
-Okej. Do jakiej szkoły pójdę?
Rodzice wymienili znaczące spojrzenia.
-Jeszcze nie wiemy.
Kiedy zobaczyli moje pytajace spojrzenie dodali.
-Kiedy się urodziłas mieliśmy zamiar posłać cię do największej szkoły dla czarodziejow we Francji, gdzie chodziła twoja mama, czyli Akademii Magii Beauxbatons, lecz teraz po tym wszystkim kiedy Cię nie było wolelibysmy, abyś chodziła do szkoły tutaj w Anglii, czyli Hogwart'u.- wyjaśnił mi tata
-Tutaj też chodzą twoi nowi znajomi -mówiąc to mama uśmiechnęła się do mnie znacząco.
-Ostateczną decyzję podejmiesz sama. Mamy jednak nadzieję, że posłuchasz naszej opinii.
-Dziękuję to wiele dla mnie znaczy. Chyba już wybrałam, ale chcę być pewna swojej decyzji.
-Damy Ci czas skarbie -powiedziała mama
-Jesteście kochani.
Po tych słowach ich przytuliłam. Są wspaniałymi osobami. Czemu mnie nie mieszkałam z nimi? Nie chcieli mnie? Jeśli by tak było to czemu niby są tacy... cudowni. Spytam się ich jeszcze dzisiaj.
-Dobra koniec tych czułości. -Powiedział uśmiechnięty tata.
-Skarbie już czas się ubierać. -rzekła mama
-Ale gdzie? -zapytałam zmieszana.
-Jak to gdzie na kolację u Malfoy'ów. -Powiedziała powoli mama.
-Przecież wczoraj podczas kolacji nas zaprosili. -Dokończył tata.
-Ale kolację się je wieczorem, a nie rano. -Powiedziałam rozbawiona zachowaniem moich rodziców.
-Księżniczko już jest wieczór. -Powiedział tata, gdy to mówił w jego oczach pojawiły się jakby iskierki rozbawiena i były naprawdę piękne. Moja mina musiała być bezcenna, bo rodzice zaczęli się śmiać.
-Różyczka przyniosła jedzenie dla Panienki Charlotte.
-Dziękuję Różyczko. -powiedziałam z uśmiechem.
Szybko zjadłam i poszłam obejrzeć moja garderobę. Mama pomogła mi w wyborze sukienki. Miała to być kolacja połączona z balem, więc postawiliśmy na sukienkę do ziemi.(w mediach)
Kiedy byłam już gotowa teleportowalismy się jak to stwierdziła moja rodzicielka do Malfoy Manor. Kolacja przemijała w miłej atmosferze. Dowiedziałam się, że moimi chrzestnymi są: Tom Riddle oraz moja ciotka Bella Lestrange. Pan Zambini opowiedział mi historię niejakiego Voldemorta. Wszyscy w sali byli jego dobrymi znajomymi. To okrutnie niesprawiedliwe, że ktoś poszedł do więzienia za to, że kochał swojego męża. (Bella i Tom byli razem)
Wkoncu niewytrzymałam dostałam tyle informacji, ale wszyscy unikali tematu o moim wychowaniu.
-Jak widzę skarbie chciałaś usłyszeć coś innego.
Popatrzyłem się na niego potwierdzającym wzrokiem.
-To czas opowiedzieć Ci trochę o dniach, których nie pamiętasz. Pamiętasz historię o Voldemorcie? To twój chrzestny. Nie pytaj. Voldemort to imię, które sobie sam nadał. Praktycznie cały ród Black'ow go popierał. Dlatego dużo znaczylismy w jego oczach. Zgromadził najpiękniejszych, a zarazem najpotężniejszych wokół siebie. Dla świata był potworem, lecz dla garstki najbliższych przyjacielem. Wkrótce ożenił się z Bella, potem ona zaszła w ciążę, w końcu na świat przyszedł chłopiec imieniem Dylan. Mimo wielkiego szczęścia, które nam wszystkim dawały dzieci to na świecie robiło się coraz gorecej. Powstał zakon mający na celu zabić Toma. Zakon Feniksa, bo tak się nazwali nie atakował tylko jego, lecz także nasze żony oraz dzieci. Tom jako rodziców chrzestnych poprosił nas o zaopiekowanie się Dylanem. Pewnego dnia wybraliśmy się na plac zabaw. Cała świta Voldemorta. Zaatakowali naszych przyjaciół. Wezwali nas na pomoc. Kiedy tam dotarliśmy już nie żyli. Ich dom to była ruina. Przeteleportowalismy się spowrotem na plac zabaw, gdzie zostawiliśmy nasze żony z wami. Dookoła nas latały zaklęcia. To była podpucha. Prawdziwym celem byliście wy. Cały zakon na 7 kobiet. Zamordowali Ellen, która była w ciąży. Ale dla nich ona była przypadkowa ofiarą, kiedy upadła zrobiła się luka i zostaliscie odslinieci. Te bydleta strzelały do was zakleciami usmiercajacymi. I raz trafili. Zabili Andy'ego. Odciagnelismy od was ogień. Ty i Dylan siedzieliście obok siebie. Jeden z nich chciał złapać Dylana, a chwycił ciebie i zniknąl z pola bitwy. Miałaś wtedy rok. Tom wsciekl się wkoncu byłaś jego chrzesniaczka. Podobno niejaki James Potter posiadał informacje o miejscu twojego pobytu. Ukrył on swoją rodzinę, lecz znaleźliśmy ich. Voldemort ruszył tam sam. To był dzień jego klęski. Wypierali się, że zakon Cię porwał. Wszyscy wiedzieliśmy, że to nie była prawda. Tom zabił Jamesa i Lily, ale kiedy podszedł do Harrego to nie potrafił strzelić. Wtedy przypomnialas mu się ty i strzelił. Nie wiadomo co się z nim stało. Tamtego dna zaginął. Wkrótce dowiedzieliśmy się, że odesłano cię do mugoli. Pozostało nam tylko szukać naszej księżniczki.
-A co stało się z Dylan'em?
-Długo rozmawialiśmy z Bella o jego losach i stwierdziliśmy, że odeślemy go do dalszej rodziny. Aktualnie chodzi do Dumstrangu, lecz nie nosi już nazwiska Riddle, lecz Minnette.
-A co się stało z Zakonem Feniksa?
-Został rozwiązany.
W tamtym momencie chciałam powiedzieć wiele słów, lecz potrafiłam tylko dwa.
-Kocham was.
Nim się obejrzałam byłam już w ich uścisku. Kiedy go skończyliśmy zauważyłam, że mama jak i wszystkie kobiety na sali płaczą. Nadszedł czas na wrócenie do domu, wkońcu jutro ma być pracowity dzień.************************************
Przepraszam! Nie mam pojęcia, czy komuś się to w ogóle podoba, lecz jeśli ten pomysł przypadł wam do gustu to PRZEPRASZAM!! 😘Na początku byłam tym tak zaoferowania i super mi się pisało. Niedługo po tym zapomniałam, że to w ogóle napisałam.
Jeśli to czytacie to zostawcie gwiazdki. Wtedy będę mieć motywację do roboty. 💕💕
![](https://img.wattpad.com/cover/106670719-288-k674297.jpg)
CZYTASZ
Charlotte Black
FanfictionWyobraźcie sobie scenę, wielka domówka, wszyscy tańczą już pijani, a pośrodku nich, na stole trójka dziewczyn, bawi się w najlepsze. Ta z lewej to Amelia, po prawej zaś jest Isabelle. Pośrodku tańczę ja, Charlotte Black. Pomyśleć, że to był mój ost...