Wyobraźcie sobie scenę, wielka domówka, wszyscy tańczą już pijani, a pośrodku nich, na stole trójka dziewczyn, bawi się w najlepsze. Ta z lewej to Amelia, po prawej zaś jest Isabelle. Pośrodku tańczę ja, Charlotte Black.
Pomyśleć, że to był mój ost...
Po szybkim prysznicu ubrałam się i umalowałam. Gdy zeszłam na dół, zobaczyłam Briana i Suzanne (moich rodziców) z jakimś facetem o tłustych włosach. - Dzień dobry. -powiedziałam niepewnie. -Och nareszcie wstałaś. Proszę, poznaj naszego gościa.-rzekł tata. -Witam mam na imię Severus Snape. -Charlotte Black. -Miło mi cię poznać.-odpowiedział. -Mnie również. Co Pan tu robi?-zapytałam. -Kochanie Severus przyszedłby zabrać cię do twoich rodziców. -Ale to wy nimi jesteście. -Chodzi nam o tych biologicznych. Spakuj się. -Oczywiście już idę. Byłam rozczarowana i szczęśliwa zarazem. Poznam moich rodziców? O boże tak długo tego pragnęłam. Czemu to musiało się stać, kiedy wszystko sobie poukładałam? Ciekawe jak wyglądają. Kim są? Może lekarzami lub nauczycielami. Nie ważne na pewno są cudowni. Z takimi myślami zeszłam na dół. -Jestem gotowa. -stwierdziłam. -Skarbie zawsze będziesz mogła do nas przyjść i porozmawiać. Będziemy tęsknić.- powiedziała Suzanne. Przytuliłam ich ostatni raz. -Ja też. -Odwiedź nas czasem.-poprosił Braian. -Obiecuję. Mama zaczęła płakać i przytuliła się do taty. Nie powiem, dziwiłam się ich reakcji. Niby mieszkaliśmy razem, ale nigdy nie widziałam u nich emocji. Zawsze byli oschli i zimni. Patrząc się na to poczułam ukucie w sercu. -Możemy już jechać?-zapytał nasz gość. -Oczywiście. Przed domem stał czarny chevrolet. -Zwracaj się do mnie Severus lub wujku. -Dobrze. Do końca podróży nie odzywałam się. Samochód zatrzymał się pod wielką willą. Była przepiękna. Stałam jak zaczarowana. -Choć to dopiero początek. Gdy tylko weszłam do budynku poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. -Gdzie teraz? -zapytałam -W prawo -odpowiedział. Chwilę później znaleźliśmy się przed dużymi, bogato zdobionymi drzwiami. Otworzyłam je jednym ruchem. W srodku znajdował się stół. Siedziało przy nim sporo ludzi. Tylko dwa krzesła były puste. Pierwsze praktycznie od razu zajął Severus. -Witaj kochanie. Nazywam się Meredith Black, a to Regulus Black. Jesteśmy twoimi rodzicami. -Acha. Okej. Może moja wypowiedź nie była zbyt mądra, ale kto by się tym przejmował, kiedy właśnie patrzę na moich rodziców. Oczy mam taty. Za to z wyglądu jestem stuprocentową mamą. -Usiądź z nami, musimy ci coś powiedzieć. Dopiero wtedy zorientowałam się, że nadal stoję. Ruszylam więc w stronę pustego miejsca. -Och. Jesteś już taka duża. -Rozczulala się mama. -W końcu ma 15 lat.- Stwierdził z uśmiechem tata. -Tak masz rację, ale jest też taka piękna. Usmiechnelam się do niej była taka miła i kochana. -Wiesz skarbie musimy cie o czymś poinformować. -Zaczął tata. -Słucham. -Przyznam, że zaciekawily mnie jego słowa. -Magia istnieje, a my wszyscy jesteśmy czarodziejami. Say what???? Czy oni oszaleli? -Hahhaha świetny żart. Przynajmniej mam pewność, że macie poczucie humoru. -To nie był żart. -Stwierdził z poważną miną tata. Szukałam potwierdzenia u mamy. Jednak ona też się nie śmiała. Tata wyciągnął w moją stronę rękę z jakimś patykiem. -Machnij kotku. -Popedziala mnie mama. Wzięłam go i zrobiłam co mi kazali. Nagle wszystkie okna w sali wybuchły, a meble się poprzewracaly. Na sali zapanował ogólny wrzask. Kawałki szyb poleciały w stronę gości. W ostatniej chwili tata wyrwał mi patyk i nim machnął. Między nami, a oknami powstała jakby niebieska bańka na której każdy kawałek szkła się zatrzymał. -Przepraszam. -Powiedziałam niepewnie. -Nic się nie stało. -Powiedziała mama. Tata zaczął się śmiać. Moja mina na pewno była z tych które warto zobaczyć. Zaraz po nim reszta gości się rozesmiala. -Nic z tego nie rozumiem. Czemu się smiejecie? Przecież zniszczilylam wam cały pokój. -Skarbie mamy pieniądze. Poza tym zważ na to, że zrobiłaś to jednym machnięciem różdżki. -Okej.-zaczynało być trochę dziwnie. -Poznaj naszych gości. -Zaczęła mama. -Tak to świetny- pomysł kontynuował tata. -To są państwo Malfoy oraz ich Draco. -Miło mi panienke poznać. Nazywam się Lucjusz Malfoy. -Mnie również. -To są państwo Zambini z Blaisem. -Panienko. -Odezwała się głową rodziny Zambini. -Państwo White oraz ich córka Elisabeth. -Miło nam ciebie poznać. Nie mogliśmy się tego doczekać. -Również cieszę się z tego spotkania. -Oraz państwo Parkinson z Pansy. Ci tylko skineli głową. Tata na szczęście już skończył. Tyle imion i nazwisk. Czy oni naprawdę liczyli, że ich spamietam? -A oto nasza córka Charlotte Mia Black. Na sali rozbrzmialy oklaski. Usmiechnelam się tylko i cały czas zastanawiałam się nad moim drugim imieniem. Niby wiedziałam, że jakieś powinnam mieć, ale nie spodziewałam się, że będzie ono takie słodkie. Charlotte Mia Black -ładnie brzmi. -Dlaczego nie wychowywalam się tutaj? Oczy mamy nagle całe zaszły łzami. -Przepraszam. Jeśli nie chcesz teraz mówić to poczekam. -Mogłabyś? -Spytała roztrzesiona mama. -Jasne, przecież czekam odkąd pamiętam. Nic mi się nie stanie, jeśli poczekam jeszcze trochę. Po tych słowach po prostu ją przytuliłam. Choć znałam ja tak krótko to i tak nie chciałam sprawić jej przykrości. -Choć pokażę Ci twój pokój. Zapraszam również twoich gości. Zaczął tata. Jak powiedział tak zrobiłam. Chwilę później znaleźliśmy się w ogromnym pokoju. Był cudowny.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-Czyli się podoba? -Zapytał tata. -Oczywiście. Jest jak z marzeń! -Śmiałam się w najlepsze. -To ja was zostawię. -Stwierdził tata. Po tych słowach po prostu wyszedł. Obrocilam się i zobaczyłam 4 osoby patrzące się na mnie. Pierwsza odezwała się ruda dziewczyna. -Mam na imię Elisabeth. Niby nas przedstawiali, ale wątpię by ktokolwiek spamietal tyle rzeczy naraz. -Charlotte i masz rację trochę było ich dużo.-od razu ją polubiłam. -Blaise, ale możesz mi mówić diabeł księżniczko. -Dobrze diable. -Draco, dla ciebie kochana smok. -Pansy mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi. -Ja również. Patrząc na nich, nie mogłam przestać, się uśmiechać. -To, co gramy w butelkę? -Spytał Blaise. -Według mnie to super pomysł. -Stwierdziła Elisabeth. -Tylko skąd weźmiemy butelkę? -Daj mi chwilę. Jej rodzice znają młodzież, więc gdzieś tu powinien być barek. O tu jest! -Rzekł uradowany Draco. -Okej to zaczynamy! -Zasady są ta -Zaczął Draco. -Ja chcę to powiedzieć Dracuś. Mogę? -Jak musisz. -Powiedział zrezygnowany smok. -Jeśli nie wykonasz zadania, pijesz. To ja pierwsza. Wypadło na Draco. -Pocałuj mnie Dracuś. -To ja piję. -Stwierdził smok. Pozostała trójka wybuchła śmiechem. Tylko tyle pamiętam z tej nocy.