1.

253 14 1
                                    

Po szybkim prysznicu ubrałam się i umalowałam. Gdy zeszłam na dół, zobaczyłam Briana i Suzanne (moich rodziców) z jakimś facetem o tłustych włosach.
- Dzień dobry. -powiedziałam niepewnie.
-Och nareszcie wstałaś. Proszę, poznaj naszego gościa.-rzekł tata.
-Witam mam na imię Severus Snape.
-Charlotte Black.
-Miło mi cię poznać.-odpowiedział.
-Mnie również. Co Pan tu robi?-zapytałam.
-Kochanie Severus przyszedłby zabrać cię do twoich rodziców.
-Ale to wy nimi jesteście.
-Chodzi nam o tych biologicznych. Spakuj się.
-Oczywiście już idę.
Byłam rozczarowana i szczęśliwa zarazem. Poznam moich rodziców? O boże tak długo tego pragnęłam. Czemu to musiało się stać, kiedy wszystko sobie poukładałam? Ciekawe jak wyglądają. Kim są? Może lekarzami lub nauczycielami. Nie ważne na pewno są cudowni. Z takimi myślami zeszłam na dół.
-Jestem gotowa. -stwierdziłam.
-Skarbie zawsze będziesz mogła do nas przyjść i porozmawiać. Będziemy tęsknić.- powiedziała Suzanne.
Przytuliłam ich ostatni raz.
-Ja też.
-Odwiedź nas czasem.-poprosił Braian.
-Obiecuję.
Mama zaczęła płakać i przytuliła się do taty. Nie powiem, dziwiłam się ich reakcji. Niby mieszkaliśmy razem, ale nigdy nie widziałam u nich emocji. Zawsze byli oschli i zimni. Patrząc się na to poczułam ukucie w sercu.
-Możemy już jechać?-zapytał nasz gość.
-Oczywiście.
Przed domem stał czarny chevrolet.
-Zwracaj się do mnie Severus lub wujku.
-Dobrze.
Do końca podróży nie odzywałam się.
Samochód zatrzymał się pod wielką willą. Była przepiękna. Stałam jak zaczarowana.
-Choć to dopiero początek.
Gdy tylko weszłam do budynku poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu.
-Gdzie teraz? -zapytałam
-W prawo -odpowiedział.
Chwilę później znaleźliśmy się przed dużymi, bogato zdobionymi drzwiami. Otworzyłam je jednym ruchem. W srodku znajdował się stół. Siedziało przy nim sporo ludzi. Tylko dwa krzesła były puste. Pierwsze praktycznie od razu zajął Severus.
-Witaj kochanie. Nazywam się Meredith Black, a to Regulus Black. Jesteśmy twoimi rodzicami.
-Acha.
Okej. Może moja wypowiedź nie była zbyt mądra, ale kto by się tym przejmował, kiedy właśnie patrzę na moich rodziców. Oczy mam taty. Za to z wyglądu jestem stuprocentową mamą.
-Usiądź z nami, musimy ci coś powiedzieć.
Dopiero wtedy zorientowałam się, że nadal stoję. Ruszylam więc w stronę pustego miejsca.
-Och. Jesteś już taka duża. -Rozczulala się mama.
-W końcu ma 15 lat.- Stwierdził z uśmiechem tata.
-Tak masz rację, ale jest też taka piękna.
Usmiechnelam się do niej była taka miła i kochana.
-Wiesz skarbie musimy cie o czymś poinformować. -Zaczął tata.
-Słucham. -Przyznam, że zaciekawily mnie jego słowa.
-Magia istnieje, a my wszyscy jesteśmy czarodziejami.
Say what???? Czy oni oszaleli?
-Hahhaha świetny żart. Przynajmniej mam pewność, że macie poczucie humoru.
-To nie był żart. -Stwierdził z poważną miną tata.
Szukałam potwierdzenia u mamy. Jednak ona też się nie śmiała. Tata wyciągnął w moją stronę rękę z jakimś patykiem.
-Machnij kotku. -Popedziala mnie mama.
Wzięłam go i zrobiłam co mi kazali. Nagle wszystkie okna w sali wybuchły, a meble się poprzewracaly. Na sali zapanował ogólny wrzask. Kawałki szyb poleciały w stronę gości. W ostatniej chwili tata wyrwał mi patyk i nim machnął. Między nami, a oknami powstała jakby niebieska bańka na której każdy kawałek szkła się zatrzymał.
-Przepraszam. -Powiedziałam niepewnie.
-Nic się nie stało. -Powiedziała mama.
Tata zaczął się śmiać. Moja mina na pewno była z tych które warto zobaczyć. Zaraz po nim reszta gości się rozesmiala.
-Nic z tego nie rozumiem. Czemu się smiejecie? Przecież zniszczilylam wam cały pokój.
-Skarbie mamy pieniądze. Poza tym zważ na to, że zrobiłaś to jednym machnięciem różdżki.
-Okej.-zaczynało być trochę dziwnie.
-Poznaj naszych gości. -Zaczęła mama.
-Tak to świetny- pomysł kontynuował tata.
-To są państwo Malfoy oraz ich Draco.
-Miło mi panienke poznać. Nazywam się Lucjusz Malfoy.
-Mnie również.
-To są państwo Zambini z Blaisem.
-Panienko. -Odezwała się głową rodziny Zambini.
-Państwo White oraz ich córka Elisabeth.
-Miło nam ciebie poznać. Nie mogliśmy się tego doczekać.
-Również cieszę się z tego spotkania.
-Oraz państwo Parkinson z Pansy.
Ci tylko skineli głową. Tata na szczęście już skończył. Tyle imion i nazwisk. Czy oni naprawdę liczyli, że ich spamietam?
-A oto nasza córka Charlotte Mia Black.
Na sali rozbrzmialy oklaski. Usmiechnelam się tylko i cały czas zastanawiałam się nad moim drugim imieniem. Niby wiedziałam, że jakieś powinnam mieć, ale nie spodziewałam się, że będzie ono takie słodkie. Charlotte Mia Black -ładnie brzmi.
-Dlaczego nie wychowywalam się tutaj?
Oczy mamy nagle całe zaszły łzami.
-Przepraszam. Jeśli nie chcesz teraz mówić to poczekam.
-Mogłabyś? -Spytała roztrzesiona mama.
-Jasne, przecież czekam odkąd pamiętam. Nic mi się nie stanie, jeśli poczekam jeszcze trochę.
Po tych słowach po prostu ją przytuliłam. Choć znałam ja tak krótko to i tak nie chciałam sprawić jej przykrości.
-Choć pokażę Ci twój pokój. Zapraszam również twoich gości. Zaczął tata.
Jak powiedział tak zrobiłam. Chwilę później znaleźliśmy się w ogromnym pokoju. Był cudowny.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Czyli się podoba? -Zapytał tata

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Czyli się podoba? -Zapytał tata.
-Oczywiście. Jest jak z marzeń! -Śmiałam się w najlepsze.
-To ja was zostawię. -Stwierdził tata.
Po tych słowach po prostu wyszedł. Obrocilam się i zobaczyłam 4 osoby patrzące się na mnie. Pierwsza odezwała się ruda dziewczyna.
-Mam na imię Elisabeth. Niby nas przedstawiali, ale wątpię by ktokolwiek spamietal tyle rzeczy naraz.
-Charlotte i masz rację trochę było ich dużo.-od razu ją polubiłam.
-Blaise, ale możesz mi mówić diabeł księżniczko.
-Dobrze diable.
-Draco, dla ciebie kochana smok.
-Pansy mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi.
-Ja również.
Patrząc na nich, nie mogłam przestać, się uśmiechać.
-To, co gramy w butelkę? -Spytał Blaise.
-Według mnie to super pomysł. -Stwierdziła Elisabeth.
-Tylko skąd weźmiemy butelkę?
-Daj mi chwilę. Jej rodzice znają młodzież, więc gdzieś tu powinien być barek. O tu jest! -Rzekł uradowany Draco.
-Okej to zaczynamy!
-Zasady są ta -Zaczął Draco.
-Ja chcę to powiedzieć Dracuś. Mogę?
-Jak musisz. -Powiedział zrezygnowany smok.
-Jeśli nie wykonasz zadania, pijesz. To ja pierwsza.
Wypadło na Draco.
-Pocałuj mnie Dracuś.
-To ja piję. -Stwierdził smok.
Pozostała trójka wybuchła śmiechem. Tylko tyle pamiętam z tej nocy.

Charlotte BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz