Choć bankiety po zakończeniu finałów nigdy nie były nudne to ich początek mógł z powodzeniem wpędzić człowieka do grobu. Tak przynajmniej uważał Victor gdy prowadził szóstą z rzędu nieobowiązującą pogawędkę. Cześć. U mnie dobrze, a u Ciebie? Kilka grzecznościowych pytań w stylu "Naprawdę?" lub "Co się stało", kilka wtrąceń "to świetnie", "jak tak można" lub "niesamowite". Kolejna rozmowa. Takie powitania go męczyły. Tego dnia szczególnie gdyż przy Yurim nie odważył się zażyć leków, nie chciał by ktokolwiek podejrzewał,że coś jest nie tak. Ona jednak tylko na to czekała i podchodziła coraz bliżej. Jeszcze trochę i Victor poczuje na sobie lodowaty ciężar jej ramion. W tym momencie ktoś zaczął tańczyć i wydzierać się, że nikt go w tym nie pokona. Victor spojrzał w tamtym kierunku po czym przetarł oczy i spojrzał jeszcze raz. To był ten nieśmiały Japończyk, który podczas treningów słowem się nawet nie zająknął, a potem wylądował na szóstym miejscu.Rosjanin powrócił wzrokiem do zjawy i podjął decyzję. Wyszedł na parkiet w tym samym momencie co Plisetsky i zaczęła się jazda bez trzymanki. Przez następne półgodziny nie myślał o niczym prócz tańca. W pewnym momencie musiał odetchnąć i zostawił Yurich, jak ich w myślach nazywał samych. Co tam się działo!Japoński Yuuri wymiatał na parkiecie jak zawodowy tancerz, którym w gruncie rzeczy był, a Rosyjski dzielnie dotrzymywał mu kroku.Ubawiony Victor jeszcze przez jakiś czas obserwował tancerzy.Dokładniej do momentu gdy przypomniał sobie o lekach leżących na dnie walizki i o niej. Rozejrzał się dyskretnie. Stała tuż obok.Już miała go objąć ramionami. Już prawie czuł jej zimny dotyk.Gdy wtem wokół niego zacisnęło się jakieś ciepłe stworzenie.Przestraszony Nikiforov pisnął cicho i zdziwiony uświadomił sobie, że to Japoński Yuuri, który w między czasie zdążył zgubić spodnie i zawiązać sobie na głowie. Ściskany jak szynka sznurkiem Victor uśmiechnął się. Po raz pierwszy od dawna dzielił się szczerym uśmiechem z kimś innym niż Lilia i Yakov. To było przyjemne uczucie.
-T-tee...Victaaar... b-bądź mooim... trenerem- poprosił pijackim bełkotem Yuuri, a potem z szerokim uśmiechem zarzucił Nikiforovi ramiona naszyję i mocno przytulił przyduszając przy tym Rosjanina. W tamtej chwili Victor mógł myśleć jedynie o tym, że tylko cudem po takiej ilości alkoholu Katsuki może jeszcze w miarę płynnie mówić po angielsku oraz o tym, że nie wie czy rumieniec na jego policzkach wywołany jest przez brak powietrza czy coś zupełnie innego.
Po chwili Yuuri oderwał się od zmaltretowanego pięciokrotnego mistrza świata, by radosnym piskiem uczcić zamontowanie w sali bankietowej rury i przybycia nowej dostawy szampana. Podskakując przez pomieszczenie pozbył się butów i koszuli, a później porwał butelkę szamana i pewnym krokiem ruszył w stronę rury. Gdy zaczął tańczyć, lejąc przy okazji szampana na ludzi, Victor już po raz trzeci tego wieczoru zadał sobie pytanie co za licho opętało tego zwykle nieśmiałego Japończyka.
Zdumiony Chris przez chwilę obserwował w milczeniu jak Yuuri skupia na sobie całą uwagę widowni po czym wziął najbliższy pełny kieliszek,wypił do dna i dołączył do Katsukiego. W momencie gdy praktycznie nagi Szwajcar wziął w ramiona równie skąpo ubranego Japończyka kilka pań obecnych na sali zemdlało, a reszta postanowiła wypić jeszcze jedną kolejkę by uczcić najlepszy bankiet na jakim się znalazły. Wiele osób kręciło też filmy i cykała fotki, lecz z żalem akceptowali fakt, że zgodnie z dokumentem podpisanym przed wejściem nie mogli ich nigdzie upublicznić, znaczy mogli, lecz większości nie było na to stać.
Pod koniec bankietu spici ludzie leżeli dosłownie wszędzie, a Ci nieco trzeźwiejsi pomagali im wstać. Nawet Rosyjska Wróżka miała problem z utrzymaniem się w pionie ponieważ JJ w pewnym momencie podmienił jej sok na napój wysokoprocentowy za co zdążył zarobić bełkotliwy ochrzan od Yakova. Chyba jedyną trzeźwą osobą,oczywiście oprócz obsługi był Victor, któremu przyjmowane(lub nie) leki zabraniały spożycie alkoholu. Mimo swej trzeźwości Nikiforov bawił się na tyle dobrze by wywalić ją z głowy. Nie pojawiła się też gdy eskortował Yuriego do pokoju, w którym już czekał na niego pstrokaty kot ani gdy wracał do siebie. Zadowolony połknął leki i wsunął się pod kołdrę. Jeszcze przez jakiś czas myślał o pewnym Japończyku dopóki zmęczenie nie zagarnęło go w swoje szpony.
_________________
Opublikowało mi rozdział bez korekty, ale już nadrobione. Przepraszam za wszystkie wypalone błędami gałki oczne ;-;
YOU ARE READING
Szczęściarze
FanfictionTo historia o dwóch mężczyznach, którym dopisało szczęście i odnaleźli siebie nawzajem oraz o nich samych, ich smutkach i radościach, wygranych i upadkach... Sama już nie wiem co z tego wyjdzie xD Serdecznie (nie)polecam!