Pierwsza

462 40 11
                                    

Pustka. Nicość. Czerni wielka otchłań.

Obrzydzenie do samej siebie i do nich. Pamiętam to jak wczoraj...
Codziennie śnią mi się tamte wydarzenia.
Pokłóciłam się z Jessicą w Port Angeles. Ona chciała iść na komedię romantyczną, natomiast ja na horror. W końcu ustaliłyśmy, że pójdziemy na te seanse, na które chcemy, i spotkamy się po zakończeniu w jej aucie.
***

Wyszłam z kina i ruszyłam do Jessici szybkim krokiem. Jej samochód stał niecałe 2 ulice dalej. W pewnym momencie zgasły lampy uliczne, a ja za swoimi plecami usłyszałam ciężkie kroki. Przestraszyłam się nie na żarty. Zaczęłam przyspieszać kroki, gdy w pewnym momencie poczułam na ustach i w pasie silne, męskie dłonie. Były duże i szorstkie. Zaciągnął mnie w jakiś zaułek i ściągnął brutalnie ze mnie ubranie. Krzyczałam i wyrwałam się, lecz nic to nie dało. Rozwścieczyłam go tym. Poczułam parę silnych ciosów na twarzy, ramionach, piersiach, jego ręce boleśnie ściskały moje nadgarstki. Rozchylił brutalnie moje uda, rozdarł materiał majtek i silnym pchnięciem wszedł we mnie.
Poczułam okropny ból w dolnej części ciała. Właśnie zostałam pozbawiona dziewictwa. Napastnik poruszał się szybko i mocno, jego ruchy były zdecydowane. Jeszcze strałam się szarpać, bić na oślep. Nie poddawałam się. Bolał mnie każdy ruch, mimo to zaciekle próbowałam zrzucić go z siebie.
Gdy w końcu doszedł, jego przyrodzenie opuściło moje ciało. Chciałam uciec, ale nie miałam siły. Byłam cała obolała, czułam, jak krwawię z wielu miejsc na ciele, a szczególnie z mojej pochwy.

Jeśli myślałam , że to już koniec, to bardzo się pomyliłam. Zaciągnął mnie siłą do jakiegoś samochodu, skopał jak psa i poszarpał jeszcze mną. Następnie gwałtownym szarpnięciem  pociągnął do pionu i wrzucił do bagażnika. Poczułam, jak uderzam głową w coś twardego i na chwilę mnie zamroczyło. Nie byłam tam tylko ja, więc ciężko było mu domknąć klapę. Ze złości wyciągnął mnie stamtąd, wyrzucił jakieś worki zaplamione w wielu miejscach, wepchnął z powrotem do auta i dopiero potem załadował na mnie te śmieci. Chwilę później czułam, jak odjeżdżamy.

Łzy skapywały z mojej twarzy, a ja leżałam bez ruchu, starając się zniknąć . Upokorzona, zbrukana, zgwałcona. Czułam , jakby moja skóra się paliła w każdym miejscu, w którym miałam styczność z łapskami tego potwora. Nic nie warta dziwka. Mogłaś do tego nie dopuścić, jednak co? Wolałaś się poddać i pozwolić zniszczyć. Jesteś nikim, słaba dziewczyna z mnóstwem kompleksów.  Te słowa niczym zatruty kolec wbijały się w mój mózg, sącząc truciznę i zagnieżdżając się we mnie na zawsze.

Nie wiem, ile czasu minęło. Czułam tylko okropny ból między nogami, krew spływającą po moich udach, straszne zimno, i ogień w miejscach , w których jego pięści zaznaczyły moje ciało. Ten ból , fizyczny, jednak nie równał się z tym, co czułam. Zostałam właśnie zgwałcona. Obrzydzenie, strach, niepewność. To tylko niektóre rzeczy, jakie odczuwałam. Łzy ciągle spływały po moich policzkach.
Wywiózł mnie bardzo daleko. Czas płynął, a on dalej jechał.

Nagle się zatrzymał, poczułam to mimo  otworzył klapę, wywlekł mnie za włosy, i znowu TO zrobił. Potem zaciągnął do jakiegoś budynku. Było ciemno, słyszałam odgłosy lasu. Na pewno było późno. Czy Jessica już zawiadomiła mojego ojca, a ten, jako komendant policji, kolejne organy? Może, nie mam pojęcia. W tym momencie było mi to obojętne.
Nagły błysk światła oślepił mnie.
Zobaczyłam całe stado napalonych facetów patrzących na mnie jak na kawał mięsa na straganie. Spojrzałam w dół.
Ktoś mnie umył, chyba pomalował, o czym świadczy krwista czerwona szminka na moich ustach i tusz na rzęsach.
O "ubraniach" też nie zapomnieli.
Wyglądałam i czułam się jak dziwka.
Czerwona wstążka obwiązana była przez moje piersi, a na środku zawiązana była kokarda. Na nogach miałam niebotycznie wysokie szpilki, pończochy z klamrami jak dla pani do towarzystwa. Stringi z koronki wszystko przepuszczały. Ktoś mnie całą ogolił. Całą. Zostały tylko włosy na głowie.

Brali mnie po kolei. Bardzo brutalnie poruszali się we mnie. Ugniatali piersi. Niektórzy podduszali, bili. Jeden z nich miał.... bat. Tak, bat. Skatował mnie, ku uciesze innych.
Czułam się taka upokorzona. Chciałam umrzeć, zniknąć z tego miejsca. Na zawsze.

Tak było codziennie. Stałam się dziwką, przychodzili, gwałcili, wychodzili, wcześniej bijąc. Przywykłam.

Po pewnym czasie w budynku wybuchło zamieszanie. Słyszałam strzały. Krzyki, wrzaski. Po pewnym czasie wszystko ustało.

Drzwi na korytarz uchyliła się, weszło kilku ludzi. Przymknęłam powieki. Łzy spływały po moich policzkach. Dziwiłam się, że jeszcze się nie skończyły.
Poczułam czyjś delikatny dotyk na ciele. Jak oparzona odsunęłam się pod ścianę. Objęłam kolana rękami , a głowę schowałam między nie.
Usłyszałam jakieś szepty, zlewały się w jedno. Kolejny raz poczułam dotyk na mojej skórze.
Krzyknęłam jak najgłośniej:
- Zostaw mnie!!! Nie chcę!!!
A po chwili dodałam szeptem:
- Ja już nie chcę. Zostaw mnie, proszę.

Ostatnim, co poczułam, była strzykawka w mojej prawej ręce, a później rozchodzący się po tętnicach chłodny płyn .
Więcej nie pamiętam. Straciłam przytomność .
********

Jak się później dowiedziałam, byłam więziona z 3 innymi dziewczynami w podobnym wieku. Policja po miesiącu przeprowadziła akcję mającą na celu rozbicie szajki niebezpiecznych przestępców. Przy przeszukiwaniu budynku znaleziono mnie i wspomniane dziewczyny.
Teraz leżę w szpitalu i patrzę pustym wzrokiem w sufit.
Nie chcę żyć. Z nikim nie rozmawiam. Z lekarzem, z tatą, mamą, psychiatrą. Z absolutnie nikim. Zbudowałam wokół siebie wysoki mur, nie do zniszczenia. Odgrodziłam się od świata. Leżę w oddzielnej sali na oddziale ginekologicznym. Chcą robić mi badania. Jednak ja się nie zgadzam. Badają mnie tylko pod wpływem środowiska nasennych, dzięki którym nie jestem tego "niby" świadoma.
Zbyt dyskretni to oni nie są. Wszystko co chciałam, usłyszałam.
Buduję coraz większy mur. Nikt nie będzie go w stanie przejść. Nawet ja. A w szczególności ja.

Nadzieja umiera ostatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz