Cześć nazywam sie Katrina i jestem sierotą,byłam niespodziewanym dzieckiem więc rodzice już gdy miałam 4 lata zostawili mnie na ulicy, od tamtego czasu radze sobie sama, a teraz opowiem wam wszystko.
1998rok
Znowu zaczął padać śnieg, ale w grudniu to nic dziwnego.Jestem przyzwyczajona do zimna jak i do ludzi którzy patrzą na mnie krzywo i dopowiadają przykre słowa.Okryłam swoją głowe starym workiem po śmieciach, aby mi zimno nie było.Zawsze chciałam mieć kogoś blisko kolege, przyjaciela? Ale raczej tylko się ze mnie śmiali, nie chodziłam do szkoły ale pozatym umiałam czytać czy pisać, uczyła mnie tego pani Gosia która czasami do mnie przychodzila, mówiłam na nią "mama" co jej sie niezbyt podobało.Niedawno umarła, była już w podeszłym wieku, wiedziałam że w końcu się to stanie wcześniej czy później.Gdy bawiłam się małymi kamyczkami zobaczyłam że koło budynku na przeciwko wysoki pan wyrzucił suchą kanapke do śmietnka.Wstałam i bez zastanowienia pobiegłam tam.Otworzyłam śmietnik i wyjęłam kanapke.Była lekko spleśniała ale nic nie jadłam już 2 dni, a byłam bardzo głodna, z resztą nie takie rzeczy się jadło.Podczas gdy spożywałam posiłek spoglądałam na niewielkie boisko na którym zwykle grał klub piłkarski.Bardzo mnie to zaciekawiło więc podeszłam bliżej, żeby pooglądać ich trening.Odrazu żucił mi się w oczy niski blondyn.Obserwowałam go, chociaż bałam się ludzi z tego klubu.Nie byli jeszcze pełnoletni, a palili i wciągali co prawda nie krytykowałam ale nie mieszałam sie w to.Byli bardzo agresywni dlatego nigdy do nich nie podeszłam.Zanim się obejżałam wszyscy wychodzili po kolei z papierosami w ręku.Na szczęście mnie nie zauważyli, dlatego że się nimi nie interesowałam.Pod koniec wyszedł niski blondyn bez papierosa, tylko z piłką w ręku.Bez wahania podeszłam do niego
-Palisz?
-Nie.-odpowiedział patrząc mi prosto w niewyspane oczy.
Popatrzyłam się na niego przez chwile, poczym odszedłam ze spuszczoną głową.Podbiegł i chwycił mnie za ramie
-Zgubiłaś się? Nie jest Ci zimno?
Uniosłam głowe w jego strone ocierając nogą o chodnik, chciałam jak najszybciej zmienić temat, nie lubiłam o tym mówić.
-Ile masz lat?-zapytałam nerwowo.
-16, a ty?
-P-pię-tnaś-ście-odpowiedziałam trzęsąc się z zimna.
Rozejżał sie do okoła.
-Odprowadzić Cie do domu?
Serce zaczęło bić mi mocniej, jak bym mu powiedziała że jestem bezdomna skończyło by się jak z innymi.Zaniepokojoną mine zmieniłam w uśmiech.
-Nie, dojde sama.
Poczym odeszłam w strone pobliskiego bloku ze łzami w oczach, byłam bardzo wrażliwa.Otworzyłam śmietnik poczym wyciągnęłam z niego stary, dziurawy ręcznik.Położyłam się na trawie i się nim przykryłam.Byłam mocno zaskoczona z tych wrażeń szybko zasnęłam.
♡♥♡♥♡♥♡♥
Koniec.
Czekajcie na kolejne ;)
Uprzedzam
To nie jest klasyk historii o
bezdomnym i bogatym więc niezniechęcaj się ;)
CZYTASZ
Zapamiętaj Mnie
Non-Fiction→To nie jest typowa historia z happy endem← Nie ma co się rozpisywać zawsze pisząc tą historie pła...zaraz ja przecież zawsze płacze no tak.