1

83 8 9
                                    


Znacie to uczucie, kiedy czujecie się wyodrębnieni? Jakby cały świat postrzegał was jako margines społeczeństwa? Aylin Walters była przekonana, że do tej grupy się właśnie zalicza, i choć było inaczej - przyznawała sobie rację. Po zerwaniu wszystkich kontaktów z ludźmi, którzy niegdyś byli dla niej bardzo ważni, poczuła pustkę w sercu, której w żaden sposób nie mogła zapełnić. I może to i dobrze, może uczucia w jej życiu były zbędne, może wcale ich nie potrzebowała.

Każdego dnia wpajała sobie do rozumu, że właśnie tak jest. Oszukiwana przez samą siebie oswajała się z myślą, że będzie ŻYŁA tak wiecznie, nie dopuszczała do siebie żadnej innej myśli, która mogłaby choć w minimalnym stopniu zasiać w niej niepewność.

I choć potrzebowała dopuścić do siebie znajomość - nie mogła. Nie chciała okazać słabości, bo przecież to tylko dla mięczaków, a ona taka nie była.

- Walters! - Z zamyśleń wybudził ją głos, który właśnie dosiadł się do jej stolika na stołówce szkolnej. - No, myślałam, że przepadłaś. Wołałam cię!

- Mhm - mruknęła Aylin, która powolutku zbierała swoje rzeczy, z zamiarem oddalenia się od obecnego towarzystwa. Nie była w nastroju na rozmowy z... Nie była w nastroju na żadne rozmowy. Na lekcjach odzywała się tylko w przypadku, gdy nauczyciel wezwał ją do odpowiedzi lub kiedy miała wygłosić wyznaczony referat. Nic więcej

- Uznałam, że to najlepszy moment na to, abyśmy w końcu zaczęły ze sobą rozmawiać. Wiem, że naprawdę u ciebie to rzadkość, ale pomyślałam, że może jednak... Ale gdzie ty idziesz? - zmieniła temat, gdy ujrzała, że dziewczyna wstała od stołu z zamiarem opuszczenia stołówki.

Walters szła przed siebie, nie odwracając się. Miała nadzieję, że Natalie odpuści i domyśli się, że nie ma zamiaru prowadzić z nią konwersacji.

- Aylin! - zawołała młodsza Hood, podążając za koleżanką z klasy.

- Słuchaj - zaczęła podirytowana brunetka - naprawdę nic do ciebie nie mam, ale nie spieszno mi do rozmowy z tobą, nie zorientowałaś się?

- Wow, czyli jednak nie odzywasz się tylko na lekcjach. - Zauważając, że Aylin chciała się odwrócić i tak po prostu odejść, szybko dodała - Ja naprawdę nie mam złych zamiarów! Proszę tylko o to, byś wybrała się ze mną na kawę po lekcjach. Chodzimy ze sobą już drugi rok do tej samej klasy, a dzisiejszy dzień jest pierwszym, kiedy zamieniłyśmy ze sobą... kilka zdań. To jak? - zakończyła, bacznie obserwując zachowanie brunetki.

Rozmyślała nad całym zajściem. Nie miała najmniejszej ochoty przebywać w innym towarzystwie niż do tej pory w domu. Tylko w nim czuła się w jakiś sposób bezpieczna. Rozważała propozycję Natalie, wiedząc, że tak łatwo jej nie odpuści.

- Zgoda, ale tylko kawa, żadnych plotek. O piętnastej w Conesso.

I nie czekając dłużej udała się pod salę, w której za moment miała rozpocząć się lekcja. Wciąż nie wiedziała, czy było to jej dobre posunięcie, ale nie chciała, by ktoś zobaczył ją dyskutującą z kimś innym niż tylko z nauczycielem. Za duże ryzyko, którego chciała za wszelką cenę uniknąć.


•••••


Stojąc przed samym wejściem do kawiarni, zastanawiała się, czy był to słuszny wybór. Wciąż miała pewne obawy, bo co jeśli okaże się, że dziewczyna stroiła sobie z niej tylko żarty? Za dużo myślała - to pewne, ale po tylu przykrościach, jakie spotkały ją w przeszłości, trudno było jej komukolwiek zaufać. Zaufanie... Tego słowa brakowała już dawno w jej słowniku.

Bo to nie tylko poczucie, że możesz komuś ze wszystkiego się zwierzyć, powierzyć mu sekret. Zaufanie to także przekonanie, że dana osoba nie wyrządzi ci krzywdy. A czym ono jest, jeśli osoby okłamują cię na każdym kroku?

Wzięła głęboki oddech i wkroczyła do pomieszczenia, w którym unosił się zapach świeżo parzonej kawy. Będąc smakoszem jakże uzależniającego napoju - zaciągnęła się wonią, wzrokiem szukając wolnego stolika, przy którym mogłaby usiąść. Wolała przyjść sama, więc nie czekała na Natalie, która w każdej chwili mogła się do niej dosiąść.

Krocząc nieśmiało między stolikami, czuła na sobie wzrok obcej osoby. No tak, przecież ludzie to stworzenia, które muszą wręcz zmierzyć wzrokiem każdą osobę, kroczącą przed ich zasięgiem. Tacy jesteśmy, trzeba to przyznać.

Nagle podniosła wzrok, napotykając niebieskie tęczówki. Chłopak wydawał się znajomy, ale nie zastanawiała się nad tym długo, z perspektywy innej osoby musiało wyglądać to co najmniej komicznie, gdy stali naprzeciwko siebie, wzajemnie na siebie spoglądając. Nie trwało to jednak długo, Aylin wyminęła nieznajomego i zasiadła przy stoliku, ukrywając twarz w karcie, z której miała wybrać dla siebie napój. Minutę później, po przeciwnej stronie zmaterializowała się blondynka, z którą była umówiona. Podniosła na nią leniwie wzrok, po czym znów zaczęła myśleć nad ofertami, które proponowała kawiarnia. Gdy już wiedziała, co chciała zamówić, odłożyła menu na stolik i odchrząknęła.

- Chcesz coś? - zapytała obojętnym tonem dziewczyny.

Hood pomyślała jeszcze przez moment, po czym z uśmiechem na twarzy podała jej rodzaj swojej kawy. Walters odeszła od stolika, złożyła zamówienie dla dwóch osób, po czym wróciła na poprzednie miejsce.

Nie odzywały się do siebie, ale cóż się dziwić, od początku były na to przygotowane lecz w Natalie wciąż tliła się nadzieja, że może jej kompanka się przełamie. Świdrowały wzrokiem od jednego stolika do drugiego, czując się trochę niezręcznie w swoim towarzystwie. Aylin z niecierpliwością oczekiwała swojej kawy, która miała niebawem dotrzeć do ich stolika.

- Widać nie spieszy im się z naszym zamówieniem, co? - zaśmiała się Natalie, spoglądając na reakcję Walters. Nie miała pojęcia czy zaczynać rozmowę, ale zawsze można spróbować. Nie miała złych zamiarów.

-Ta - odmruknęła.

- Słuchaj, ja naprawdę chciałabym się tylko zakolegować, przecież złych intencji nie mam. Znasz mn... To znaczy, chyba wiesz, jaka jestem.

- Nie za specjalnie mnie to obchodzi. I tak różnicy mi to wielkiej nie robi.

Gdy kelnerka podeszła do nich ze swoim zamówieniem, urwały swoją rozmowę, dziękując za napoje. Kiedy sączyły zawartość wysokich szklanek, do klimatyzowanego pomieszczenia weszło czterech chłopaków, na których Aylin nie zwracała specjalnej uwagi, i tak już niedługo zamierzała opuścić kawiarenkę. Gdy towarzystwo usadowiło się dokładnie przed stolikiem dziewczyn, Walters miała idealny widok na dwóch pierwszych chłopaków, natomiast Natalie już takiego szczęścia posiadała. Upijając mrożoną kawę przez rurkę, jej wzrok podniósł się ponad ramię towarzyszącej jej koleżanki i natychmiast spotkał się z oczami koloru błękitnego oceanu, które mogła okazję spotkać już wcześniej. Speszona, odwróciła głowę i zbytnio się tym nie przejęła, ale kiedy tylko do jej uszu dotarł ten sam głos, z którym zetknęła się tego dnia... Spanikowała.

- Kurwa - przeklęła, odpychając od siebie szklankę, aby zatopić swoje ręce w torebce, gorączkowo szukając portfela.

- Co się stało? - zapytała niczego nieświadoma Natalie, odwracając się za siebie i szukając punktu, który mógł być powodem nagłego napadu Aylin.

- Ja... nic. - Rzuciła banknotem na ladę, po czym popędziła szybko w stronę wyjścia. Prawda była taka, że była pewna, iż głos ten należał do blondyna, z którym miała styczność również wtedy. Nie chciała być rozpoznaną, więc najlepszym rozwiązaniem była po prostu ucieczka, idealny również sposób na uniknięcie konsekwencji. Bo kto w tym świecie teraz tak nie postępuje? Może i była tchórzem, ale kogo to obchodziło?

Miała dość dzisiejszego dnia. Od początku całe to spotkanie było złym pomysłem, więc dlaczego się na nie zdecydowała?

Dlatego, że samotność powoli ją przerastała...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 22, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

PLANOWANE Mask of impassivity || lrhWhere stories live. Discover now