Rozdział 1. ''Lustrzane odbicie''

1.1K 121 3
                                    

Przejechała opuszkami palców po swoim odbiciu. Myślami była gdzieś indziej, gzieś naprawdę daleko. Zaczęła jeździć delikatnie palcami po niewielkim lustrze. Kobieta sprawiała wrażenie opanowanej, lecz wcale taka nie była. Nieregularny oddech mówił sam za siebie.

- Lydia? - Słysząc spokojny i jakże kojący głos, odsunęła gwałtownie rękę, po czym odwróciła się.

- Madam... - Odpowiedziała cicho [Kolor]włosa. Złapała brzegi swojej sukni i ścisnęła lekko.

O wiele starsza kobieta zamknęła za sobą drzwi i zgrabnym krokiem podeszła do niej.

- Znowu siedzisz przed lustrem. - Zauważyła. - Coś cię trapi? Dobrze wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.

Lydia uśmiechnęła się delikatnie, jednak pokręciła głową.

- Miałabym jednak małą prośbę. Wiem, że już o to prosiłam, ale... - Przerwała na chwilę, wahając się. - ... Celine, czy nie mogłabyś się zwracać do mnie [Imię]?

Twarz czarnowłosej jakby pociemniała. Obie wiedziały, że temat imienia młodej kobiety jest tematem tabu. Jednak [Kolor]oka źle się czuła z faktem, że nikt nie zwraca się do niej po imieniu. Lydia nie było złym imieniem - wręcz przeciwnie, ale nie chciała, by imię wymyślone przez swojego dawnego opiekuna poszło w zapomnienie. Była do niego bardzo przywiązana. I do opiekuna, którego jednak niezbyt pamiętała, i do imienia.

- Lydia, ten człowiek cię zostawił. Porzucił. Nie jesteś już dzieckiem i powinnaś zrozumieć, że nasz mały ród nie chce mieć z nim nic wspólnego.

Nostalgia, jaka wypełniła w tamtej chwili [Imię], była ogromna. Nie za wiele pamiętała z czasów, gdy była dzieckiem. Nie miała pojęcia co się stało z jej rodzicami i z jakiego tak naprawdę rodu pochodzi. Nie widziała nawet, czy w ogóle była szlachcianką.

Jednak bardzo dobrze pamiętała dotyk i głos osoby, za którą starała się podążać. Choć widziała tą postać jak przez mgłę, to trudno było nie zapamiętać tych niezwykłych oczu, oraz czerwonej czupryny. Wiedziała, że właśnie ta osoba opiekowała się nią przez naprawdę długi okres czasu.

- Ale ja nie pochodzę z tego rodu. - Odezwała się w końcu [Kolor]włosa. Nie mogła uwierzyć, że to powiedziała, jednak nie powstrzymało ją to od kontunuowania. - Nie wiem kim jest ten człowiek, bo zrobiliście mi niezłe pranie mózgu. Przecież... nie zostawił mnie w lesie, prawda? Zostawił mnie u was, w rezydencji. Jeśli miałby mnie porzucić ot tak sobie, to wątpię czy chciałoby mu się tutaj fatygować.

- Dobra, zakończmy ten temat. - Westchnęła Celine. - Należysz do naszego rodu i mieszkasz pod naszym dachem, więc to ja decyduję jak masz na imię. - Rzuciła jej karcące spojrzenie i odwróciła się, ale już po chwili zatrzymała się, jakby sobie o czymś przypomniała. - Pojutrze jest organizowany bal w rezydencji Phantomhive. Dostaliśmy zaproszenie.

___

Kira: Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Jeśli pojawiły by się jakieś błędy, które ominęłam, proszę zgłosić w komentarzu, dziękuję :)

''Po latach'' -  Grell x Reader  [Kuroshitsuji]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz