6. SZEJK

849 42 48
                                    

Określenie arabskiego przywódcy plemienia lub terytorium; również potoczne określenie zamożnego mieszkańca Bliskiego Wschodu

Na prywatnym lądowisku na lotnisku Heathrow dwunastu uzbrojonych mężczyzn czekało, aż krążący nad nimi śmigłowiec zniży lot. Jeden z nich, wyróżniający się od reszty mundurem i wzrostem, co chwilę rzucał pozostałym ukradkowe spojrzenia, aż w końcu nie wytrzymał.

- Czy oni serio muszą tu być?

Stojący obok niego wysoki jegomość z licznymi odznaczeniami połyskującymi na piersi westchnął ciężko.

- Uwierz mi, Crow, z wielką chęcią zabrałbym moich chłopców na dobrego Ale'a, zamiast sterczeć tutaj, jednak dostałem rozkazy i muszę je wypełnić. To sprawa mentalnego bezpieczeństwa głowy państwa.

- Gdybym wziął swoich ludzi, wystarczyłoby dwóch - mruknął zwiadowca, jakby go nie usłyszał.

Rodney Fromage nie wziął tych słów za obelgę. Był przyzwyczajony do tego, że enigmatyczni snajperzy najlepiej czuli się w małych grupkach złożonych raczej tylko z członków Korpusu. Nie kierowała nimi pycha ani poczucie wyższości nad innymi grupami zbrojnymi, lecz jedynie przekonanie o skuteczności samodzielnych działań i, co ważniejsze, przyzwyczajenie do ciągłego pozostawania w ukryciu.

- Ty to wiesz, ja to wiem i Duncan też to wie, ale kiedy słowa córka, sekta i informacje padają obok siebie, zupełnie traci głowę. Gdybyśmy wiedzieli chociaż, kim jest nasz informator, prezydent na pewno byłby spokojniejszy i może wtedy nie musiałbyś męczyć się interakcją z ludźmi. Póki co, jesteśmy skazani eskortować tajemniczego przybysza ze Wschodu wspólnie.

Komendant miał niepocieszoną minę, ale nic więcej nie powiedział. Parę minut później ostre podmuchy szarpały ubraniami żołnierzy, kiedy odsuwali się na bezpieczną odległość od wirujących śmigieł helikoptera. W końcu maszyna wylądowała przy akompaniamencie ogłuszającego świstu i warkotu silnika.

Pierwszą osobą, która po długiej podróży postawiła stopę na angielskiej ziemi, był wysoki młody snajper z M110 przewieszonym przez plecy i torbą w ręce. Odkąd Crowley widział go po raz ostatni, zdążył się mocniej opalić, a jego rozwiane włosy wymagały strzyżenia. Maskująca kurtka, którą miał na sobie, różniła się od podstawowego modelu lekkością i barwami pustyni. Widząc jak się prezentuje, dowódca Korpusu był bardzo zadowolony ze swojego projektu.

- Gilan! - zawołał na powitanie, próbując przekrzyczeć hałas. Porucznik podbiegł do niego i uścisnęli sobie dłonie. - Dobrze cię widzieć.

- Dobrze jest wrócić do domu - odparł Gilan. Posłał szefowi swój charakterytyczny, ujmujący uśmiech, po czym wzdrygnął się z zimna. - Oceaniczny klimat. W porównaniu z temperaturami jakie panują w Iraku, macie tutaj istną zimę!

Następnie ze śmigłowca wyskoczył ktoś, kogo ani zwiadowca, ani generał nie oczekiwali się zobaczyć.

- Horace Altman! - huknął zaskoczony Rodney.

Dwudziestoletni żołnierz piechoty stanął na baczność przed swoim przełożonym i zasalutował. Pozostali mundurowi powtórzyli gest. Mężczyzna najwyższy rangą kazał im spocząć, a kiedy barczysty blondyn opuścił rękę, przyjrzał mu się od stóp do głów.

- Sir - powiedział Horace, nie mogąc powstrzymać nieprofesjonalnego radosnego uśmiechu - Piąty Pułk Piechoty przysyła mnie z serdecznymi pozdrowieniami. Miałem przekazać panu najlepszy francuski ser, który nasz szlachetny kucharz miał w zapasie, ale niestety został on przeze mnie skonsumowany.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 27, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Snajper [Zwiadowcy]Where stories live. Discover now