Rozdział 6 cz. 1

902 52 1
                                    

*Bella*
Obudziłam się dosyć wcześnie. Wydawało mi się, że wczorajszy dzień był jedynie pięknym snem. Czyżby Edward naprawdę mnie kochał? Oplatające mnie ramiona się takie realne, a czułam się jakbym nadal spała. Poczułam pocałunek na moich ustach, który utwierdził mnie w tym iż to nie sen a rzeczywistość. Otworzyłam oczy, oddałam pocałunek i wtuliłam się mocniej w ukochanego.
-Dzień Dobry kochanie, jak się spało? -Zapytał mnie swoim pięknym barytonem.
-Wspaniale. -Powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
-To dobrze. Muszę iść teraz do domu przebrać się, wezmę też samochód i pojedziemy razem do szkoły. Dobrze?
-Ok. Tylko wróć do mnie szybko. -Uśmiechnął się na moje słowa, pocałował mnie na pożegnanie i wyskoczył przez okno. Po porannej toalecie i ubraniu się poszłam na dół zjeść śniadanie. Kiedy skończyłam posiłek i umyłam naczynia usłyszałam zjeżdżający na podjazd samochód. Wiedziałam, że to Edward więc nie kazałam mu na siebie długo czekać. Ubrałam się szybko i zamknęłam dom kierując się do ukochanego. Edward stał oparty o drzwiczki od strony pasażera i uśmiechał się do mnie szeroko.
-Witaj. -Zamruczał przyciągając mnie do siebie i całując delikatnie.
-Hej.
-Nie widzieliśmy się kilka minut, a ja już się stęskniłem
-Ja też.
-Chodźmy bo spóźnimy się do szkoły.
-Dobrze. -Powiedziałam a Edward otworzył mi drzwi od strony pasażera i pomógł mi wsiąść. Nie minęła sekunda a sam zasiadł za kierownicą i zapalił samochód. Dzięki szaleńczemu tępu Edwarda do szkoły zajechaliśmy w dziesięć minut. Zaparkowaliśmy obok czerwonego kabrioletu.
-Czyj to samochód?
-Rosalie. -Kiedy wychodziliśmy z samochodu wszystkie oczy skierowały się na nas. Kiedy Edward mnie pocałował w tłumie przeszedł pomnik zdziwienia i niedowierzania.
-Wszyscy się na nas gapią. -Powiedziałam speszona.
-Są zdziwieni, że przyjechałaś ze mną. Nie byli pewni czy jesteśmy razem dopóki cię nie pocałowałem.
-Ehh... Jess nie da mi spokoju dopóki nie. Opowiem jej wszystkiego ze szczegółami. -Powiedziałam krzywiąc się, nie chciałam jej o tym opowiadać.
-A co jej powiesz?
-Nie mam zamiaru jej o wszystkim mówić bo zaraz cała szkoła będzie o tym wiedzieć.
-Cóż, niedługo się przekonamy co jej powiesz. Właśnie do nas idzie. -Spojrzałam przed siebie i jęknęłam, miał rację.
-Hej Jess.
-Dzień dobry Jessico.
-Yhm.. Hej, Bello idziemy?
-Tak, już. Pa. -Powiedziałam do Edwarda i pocałowałam go w policzek. Poszłam razem z Jessicą na lekcję, a kiedy tylko usiadłyśmy zaczęła swoje przesłuchanie.
-Jesteś z Edwardem? Od kiedy jesteście razem? Czemu mi nie powiedziałaś? Czy...
-Jess! -Przerwałam jej. -Tak, wczoraj, nie miałam kiedy. -Odpowiedziałam po kolei na jej pytania a ona spojrzała na mnie nie zrozumiałym wzrokiem.
-Co?
-Tak, jestem z Edwardem. Jesteśmy razem od wczoraj. Nie miałam kiedy ci o tym powiedzieć.
-Aha... Łał, dziewczyo! Edward Cullen! Ty to masz szczęście!
-Wiem. -Powiedziałam uśmiechając się lekko. Musiałyśmy przerwać jednak naszą rozmowę bo do klasy wszedł nauczyciel. Kiedy po lekcji wyszłyśmy z klasy, przy wyjściu czekał na mnie mój ukochany.
-Hej. Co ty tu robisz? Myślałam, że mamy razem tylko biologię i wf.
-Nie cieszysz się, że przyszedłem? Ależ oczywiście, że się cieszę, ale myślałam, że zobaczymy się dopiero na lunchu.
-Cóż mamy teraz razem wszystkie lekcje oprócz trygonometri więc będziemy widywać się częściej. -Lekcje do lunchu minęły nam szybko, na każdej z nich siedzieliśmy razem. Kiedy zadzwonił dzwonek obwieszczający przerwę poszliśmy na stołówkę trzymając się za ręce.
-Gdzie siądziemy?
-Może z moim rodzeństwem? Chcą cię poznać.
-Ok. -Zgodziłam się i poszliśmy do stolika odprowadzani przez ciekawskie spojrzenia innych uczniów.
-Cześć Bello! -Krzyknęła Alice i mnie przytuliła. Kiedy uwolniłam się z jej ramion rozejrzałam się po stołówce, wszyscy się na nas gapili z szeroko otwartymi ze zdumienia oczami. Zarumieniłam się. No tak, przecież nikt nigdy nie siadał z Cullenami.
-Ehmm... Może usiądziemy? -Zapytałam speszona.
-Ok.
-Cześć Bella! -Krzyknęła chórem reszta rodziny. Uśmiechnęłam się tylko i usiadłam między Alice a Edwardem. Przez cały czas śmialiśmy się i żartowaliśmy, a kiedy zadzwonił dzwonek poszliśmy z Edwardem na biologię cały czas trzymając się za ręce. Kiedy weszliśmy do klasy wszyscy się na nas patrzyli co mnie coraz bardziej zaczyna denerwować. Zajęliśmy swoje miejsce w ostatniej ławce, a kiedy wszedł pan Banner zaczęła się lekcja. Minęła nam szybko, głównie na patrzeniu na siebie i uśmiechach. Po Biologi nadszedł wf. Nienawidziłam tej lekcji, na szczęście był ze mną ukochany, więc może nie będzie tak źle. Dzisiaj miałyśmy grać w siatkówkę a chłopaki w noge. Podczas gry połknęłam się o własne nogi i wyrżnęła bym nosem w podłogę gdyby w ostatniej chwili nie załapał mnie Edward. Pocałowałam go w policzek w podziękowaniu, a on uśmiechnął się do mnie. Całemu zdarzeniu przyglądała się reszta obecnych na sali. Zarumieniłam się i podirytowana wróciłam do gry. Po lekcjach poszliśmy z Edwardem do jego volvo. Kiedy już zasiadł za kierownicą zwrócił się do mnie.
-Bello chciałabyś pojechać dzisiaj do mnie?

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał :). Postaram się następną część dodać we wtorek. Chciałabym też pozdrowić mojego najaktywniejszego czytelnika emkaxD__.
Jeżeli podobał wam się rozdział piszcie komentarze i dawajcie gwiazdki.
~Ellectorloslibros

Zmierzch- życie nas zawsze zaskakuje.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz