*perspektywa Belli*
Siedziałam wraz z Cullenami w salonie oczekując na Denalczyków. Byłam mocno zdenerwowana bo nie na co dzień poznaje się rodzinę chłopaka która w dodatku jest wampirza. Siedziałam na kolanach Edwarda a on próbował mnie uspokoić głaszcząc moje plecy, niestety jego starania nie na wiele się zdały. Pomógł dopiero Jasper swoimi umiejętnościami ale nawet one nie usunęły mojego niepokoju w pełni. Mam nadzieję ,że mnie zaakceptują pomimo tego ,że jestem człowiekiem. Cóż przynajmniej puki co jestem człowiekiem... jeżeli w ogóle dożyję przemiany.
Moje czarne myśli przerwał zajeżdżający na podjazd samochód. Lada chwila przekonam się czy Edward miał rację.
-Witajcie moi drodzy! -Powiedział Carlisle jako pierwszy witając gości.
-Carlisle! Jak dobrze cię widzieć przyjacielu. -Powiedział jakiś męski głos.
-Ciebie również dobrze widzieć Eleazarze. Zapraszam, wejdźcie, wszyscy już czekają w salonie. -Powiedział ojciec Edwarda i wprowadził gości. Do salonu weszła piątka nie znanych mi wampirów. Trzy blondynki, brunetka i brunet trzymający się za ręce. Niestety tuz po ich wejściu ich oczy skierowały się na mnie i było w nich widać zaciekawienie a nawet... złość. Na to jedno spojrzenie skuliłam się mimowolnie.
-Kochani pozwólcie ,że przedstawię wam partnerkę Edwarda Bellę. -Powiedział Carlisle z uśmiechem wskazując na mnie.
-Czy ona wie? -Zapytał mężczyzna.
-Tak, nie musisz się ograniczać Eleazarze. -Powiedział mój ukochany z uśmiechem.
-Cóż, skoro tak... Witaj Bello ja jestem Eleazar to moja partnerka Carmen,a to Tanya, Irina i Kate. Miło nam poznać kobietę która wreszcie zawróciła w głowie Edwardowi. -Powiedział Eleazar pokazując wszystkich po kolei przedstawiając ich ,a na końcu się do mnie uśmiechnął. Nie mogłam nie odwzajemnić tego uśmiechu, był taki ciepły i przyjazny. Wszyscy byli bardzo przyjaźni w stosunku do mnie. Cóż oprócz Tanyi która nadal darzyła mnie wrogim spojrzeniem.
-Bardzo miło mi was poznać. -Powiedziałam z lekkim uśmiechem chociaż nadal niepewnie. Po tym wstępie Denalczycy usiedli i zaczęliśmy rozmawiać. Po kilku minutach zauważyłam ,że Eleazar dziwnie mi się przypatruje. Zauważył to też mój ukochany ale jak widać nie mógł odczytać myśli Denalczyka więc odezwał się.
-Eleazarze czy coś cię niepokoi?
-Widzisz Edwardzie twoja dziewczyna jest bardzo wyjątkowa. Wyczuwam w niej bardzo potężną tarcze bo strasznie mnie blokuje.
-Masz rację ale nie wiesz nawet jak bardzo.
-Nie rozumiem co masz przez to na myśli? -Zapytał wyraźnie zaciekawiony. Cóż chyba nie będziemy dłużej tego utrzymywać w tajemnicy.
-Bello, kochanie czy możesz zdjąć soczewki? -Poprosił mnie Edward delikatnie. A ja wzięłam głęboki oddech i spełniłam jego prośbę. A kiedy to zrobiłam usłyszałam głębokie wdechy u Denalczyków. To mi uświadomiło ,że bardzo dobrze znają legendę.
-Ale jak to możliwe... myślałem ,że to tylko mit. Czyli skoro Bella jest naszą królową... to ty Edwardzie jesteś królem. -Powiedział Eleazar ostatnie zdanie wymawiając z wyraźnym szacunkiem. Po tym zrobił coś czego się w największym wypadku się nie spodziewałam. Wszyscy Denalczycy z wyjątkiem Tanyi pokłonili mi się. Wprawiło mnie to w taki szok ,że przez jakiś czas w ogóle na to nie reagowałam. Ale kiedy się otrząsnęłam udało mi się coś do nich wyjąkać.
-Proszę, nie musicie mi się kłaniać, naprawdę. -Kiedy to powiedziałam wszyscy jak na zawołanie wrócili do swoich poprzednich pozycji.
-Więc kiedy nastąpi twoja przemiana pani? -Zapytał Eleazar na co skrzywiłam się. "Pani"? Czy teraz wszyscy będą się tak do mnie zwracać?
-Proszę mów mi po imieniu. -Powiedziałam błagalnie.
-Jak sobie życzysz. -Powiedział i skinął z szacunkiem.
-Eleazarze jesteśmy rodziną a Bella również nią się stała więc traktujmy ją jak członka rodziny. Wiem ,że Bella jest królową ale jest też dla mnie jak córka. -Powiedział Carlisle i uśmiechnął się do mnie ojcowskim uśmiechem. Naprawdę poczułam się w tym momencie jak jedna z Cullenów i pod wpływem emocji zrobiłam coś czego nikt się nie spodziewał a już zwłaszcza ja. Podeszłam szybkim ludzkim krokiem do Carlisla i go przytuliłam co w ułamku sekundy odwzajemnił.
-Dziękuję, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. -Powiedziałam wzruszona.
-Nie ma za co Bello.
Uścisnęłam go mocniej jeszcze raz i wróciłam na swoje miejsce na kolanach mojego ukochanego. A kiedy usiadłam ten przytulił mnie mocno do siebie.
Po tym rozmowa potoczyła się już swobodnie i trwała tak do późnego wieczora. Niestety nadszedł czas abym wracała do domu, Charlie zapewne się martwi dlaczego mnie tak długo niema. Pożegnałam się więc ze wszystkimi i obiecałam, że zobaczymy się jutro. Zadziwiająco Edward zrobił to samo. Kiedy już byliśmy w samochodzie zapytałam się go dlaczego.
-Kochanie przecież nie zostawię ciebie samej. Nie po tym co wydarzyło się z wilkołakami. Poza tym nie chcę się z tobą rozstawać na tak długi czas, jesteś dla mnie najważniejsza.
Cóż z czymś takim nie mogłam argumentować z resztą nie chciałam. Kiedy zajechaliśmy pod mój dom wysiadłam a Edward pojechał zostawić samochód w lesie tak żeby Charlie nie zorientował się ,że u mnie jest.
Do domu wchodziłam na paluszkach tak żeby nie obudzić taty ,który już spał sądząc po chrapaniu dochodzącym z jego pokoju. Szybko przemknęłam się do siebie ,wzięłam piżamę i poszłam do łazienki przebrać się i wykonać toaletę. Oczywiście kiedy wyszłam na moim łóżku leżał już mój ukochany. Uśmiechnięta szybko podbiegłam od razu się w niego wtulając na co się uśmiechnął.
-Cóż, pora spać kochanie. Dobranoc. -Powiedział a ja ostatnie co zarejestrowałam to jak delikatnie pocałował mnie w czoła a potem zasnęłam w objęciach mojej jedynej miłości.
Mam nadzieję ,że wam się podobało. Jak myślicie o co chodziło Tanyi? Dajcie znać w komentarzach a jeśli podobał wam się rozdział zostawcie również gwiazdkę.
Do napisania!
~Ellectorloslibros
CZYTASZ
Zmierzch- życie nas zawsze zaskakuje.
FanfictionOn- wampir, ona- śmiertelniczka. Co będzie kiedy spotkają się na swojej drodze? Jest to moja pierwsza książka więc wskazówki mile widziane.