Rozdział 9cz. 1

712 42 10
                                    

Maraton 3/4

*perspektywa Edwarda*
Nadeszła sobota. Jechałem właśnie do domu Belli na umówiony obiad. Pamiętam jak moja ukochana pytała Charliego o zgodę, była wtedy taka zestresowana...na nasze szczęście jej ojciec przystał z zadowoleniem na propozycję córki, bardzo się ucieszył, że pomyślała o mnie. Musiałem przerwać swoje rozmyślania gdyż właśnie dojechałem pod dom Swanów. Drzwi otworzyła mi Bella, która z uśmiechem rzuciła mi się na szyję i pocałowała mnie.
-Cześć kochanie. -Powiedziałem kiedy już się od siebie oderwaliśmy.
-Hej, tęskniłam.
-Ja również. -Powiedziałem i złapałem ją za rękę. Weszliśmy tak do salonu w którym siedział Charlie i oglądał telewizję. -Dzień dobry Charlie. -Przywitałem się uprzejmie.
-Witaj Edwardzie, miło cię widzieć, niedługo powinien przyjechać Billy z Jacobem.
-Ok. To my pójdziemy do kuchni. -Powiedziała Bella i pociągnęła mnie w tamtą stronę. -Pomożesz mi? Trzeba rozstawać talerze i sztućce. -Skinąłem potakujaco głową i wzięliśmy się do pracy. Kiedy kończyliśmy rozstawać zastawę usłyszeliśmy parkujący na pojeździe samochód a pochwali radosny okrzyk Charliego. Ukradkiem spojrzałem na Belle, była bardzo spokojna, przynajmniej tak to wyglądało z zewnątrz... Ahh dlaczego akurat jej nie potrafię czytać w myślach. Tak się zamyśliłem, że prawie nie zauważyłem wejścia Charliego z Blackami.
-Chodźmy do kuchni, Bella ugotowała wspaniały obiad. -Mówił Charlie.
-W takim razie nie ma na co czekać. -Powiedział inny mężczyzna, zapewne Billy. Kiedy weszli do kuchni Balckowie stanęli jak wryci.
Cullen? A co on tu robi? Czyżby to on był tym chłopakiem Belli o którym mówił Charlie? -Tak brzmiały myśli Billego.
-Dzień dobry. -Przywitałem się grzecznie.
-Dzień dobry. -Odpowiedzieli. Młody Black był bardzo spięty i patrzył na mnie zabójczym wzrokiem.
Co tu robi ta pijawka?! Dlaczego on trzyma rękę Belli?!
Taaak...  Jego myśli wręcz krzyczały ale reszty nie słuchałem chociaż i tak byłem pewien, że pojawiło się tam wiele nie pochlebnych słów o mnie. Mimo tego postanowiłem odpowiedzieć mu na zadane przez niego w myślach pytanie.
-Jestem Edward Cullen, chłopak Belli. Powiedziałem a w oczach Jacoba zalśnił ogromny gniew mieszany z niedowierzaniem i odrazą.
-No, siadamy do stołu. -Powiedział Charlie a my posłusznie usiedliśmy. Ja i Bella siedzieliśmy na przeciwko Blacków a Charlie usiadł u wezglowia stołu. Obiad zjedliśmy w ciszy. Miedzy nami a Blackami panowała dość napięta atmosfera. Kiedy skończyliśmy posiłek Charlie i Billy poszli do salonu oglądać mecz. Kiedy zniknęli za rogiem odezwał się do rad milczący Jackob.
-Bello, możemy porozmawiać... -Przerwał na chwilę patrząc na mnie. -Na osobności?
-Nie mam przed Edwardem tajemnic.
-Nalegam.
-Nie. Jeżeli chcesz ze mną rozmawiać to tylko przy nim. -Zaprotestowała stanowczo moja ukochana. Jackob zacisną usta w wąską linie ale nie zaoponował.
-Bello czy wiesz kim on jest? -Wycedził przez zęby ten pies.
-Tak wiem wilkołaku. -Odpowiedziala pewna siebie Bella, na to objąłem ją i przytuliłem do siebie. Na twarzy Jacoba widniał szok i niedowierzanie.
-Uspokój się! Chyba nie chcesz się przemienić. -Warknołem.
-Nie mów mi co mam robić! -Wysyczał Black i zaczął się trząść ale było widać, że stara się nie wybuchnąć. Przesunąłem Belle dla bezpieczeństwa za siebie, nie opierała się. -Wynoś się z tąd Cullen. -Wycedził przez zęby Jackob a jego myśli pełne nienawiści skierowanej do mnie aż krzyczały.
-Nie. -Zaprotestowała stanowczo Bella. -Jeżeli coś ci nie pasuje to ty wyjdź bo w przeciwieństwie do ciebie Edward jest tu mile widziany. -Jeszcze nigdy nie widziałem Belli tak wściekłej. Jestem z niej dumny, że tak sobie poradziła z tym wilkołakiem. Jackob po jej wybuchu stanął jak wryty i nawet przestał się trząść. Teraz patrzył na moją ukochaną z ogromnym szokiem wymalowanym na twarzy.
-Bella... Jak możesz go bronić?! Przecież to wampir! Skała, która potrafi tylko zabijać i nie ma żadnych uczuć! Co ty sobie myślisz?!
-Wynoś się z tąd kundlu! -Prawie wywarczał Bella. -Nie chce cię już więcej widzieć na oczy! Zostaw mnie i moją rodzinę w spokoju! Zrozumiałeś psie?! -Moja ukochana była już czerwona ze złości a jej oczy ciskały gromy. Przytuliłem ją żeby się uspokoiła.
-Ja...

Przepraszam was, że rozdział pojawił się dopiero teraz ale ostatnio w moim życiu tyle się dzieje, że nie mam na nic czasu. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i mi wybaczycie. Kolejny rozdział pojawi się w przeciągu kilku dni. Do napisania.
~Ellectorloslibros

Zmierzch- życie nas zawsze zaskakuje.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz