2

12 2 1
                                        

Jechał Adam (brat Marcina). Nigdy za sobą nie przekazaliśmy no ale dziś już pokazał co potrafi. Biegałem spokojnie z dala od jego auta a on specjalnie skręcił i potrącił mnie. Upadłem. Zacząłem płakać. Podbiegł do mnie Marcin. Patrzyłem na niego z cierpieniem w oczach. Podeszła do nas Amber i powiedziała "najwyżej zdechnie. Nikt strasznego przecież się nie stanie. To nawet lepiej jakby go nie było. Chodź Adam, zrobię ci kawę". Było mi bardzo przykro. Marcin po rozmowie z Amber wziął mnie na ręce, włożył do samochodu i ruszył. Pojechaliśmy do weterynarza. Zostałem opatrzony. Wróciliśmy do auta, ale nie jechaliśmy do domu. Po długiej drodze wysiedliśmy w... lesie. Zacząłem błagać, żeby mnie tam nie zostawiał a on tylko patrzył na mnie smutno ze wstydem w oczach. Wiedziałem, że tego nie chciał. Amber mu kazała. Położył mnie delikatnie, pogłaskał, pocałował w głowę i odszedł w kierunku samochodu. Wrócił po chwili z wielkim workiem karmy. Otworzył go i zostawił obok mnie. Odjechał. Jak tylko przestanie mnie boleć, wrócę do niego. Jeszcze nie wiem jak, ale uda mi się!

Hej! Jak tam? Zdziwieni? Piszcie w komentarzach 😙
Do następnego! ❤
~Julka♡

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 06, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Psią mową pisane Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz