Zamknęłam oczy, poddałam się, mimo że chciałam z nim walczyć, zabrakło mi już sił. Czułam jak jego ręce suną po moim ciele, zostawiając swój zapach na mojej skórze. Miałam dreszcze. Chciałam uciec, ale nie miałam jak. Wszystkie części ciała odmówiły mi posłuszeństwa i poddały się jego rozkazom. Jego obrzydliwy głos szeptał mi do ucha, zostawiając w głowie echo wypowiadzianych słów. Na chwilę spojrzałam na świat. Było ciemno. Wszędzie panowała ciemność. A jego sylwetka była doskonale widoczna. Śmiał się. Cieszył się z mojej udręki. Sprawiało mu to niesamowitą radość, jakby napawał się tym. Miał zimną dłoń, wydawała się martwa, a jednak powoli przesuwała się w kierunku mojej szyi. Leżałam bez ruchu, czekając na jego kolejny krok. Chciałam to już skończyć. Chciałam nie czuć jego dotyku, brzydził mnie, wręcz przyprawiał o mdłości. Złapał mnie za szyję. Poczułam jak tracę oddech. A on nadal się śmiał, choć już wyglądał zupełnie inaczej. Pragną tego. Pragnął mojego zniknięcia. Znowu to robił...
Nagle zerwałam się z łóżka. Byłam oblana potem. Nerwowo zaczęłam rozglądać się po pokoju. Po szybkim obadaniu terenu, opadłam z ulgą na poduszkę. Spojrzałam na zegarek. Obudziłam się jak zwykle 10 minut przed budzikiem. Norma. Serce waliło mi jak oszalałe. Wzięłam telefon do ręki, aby wyłączyć alarm. Korzystając z okazji, napisałam do mojej najlepszej przyjaciółki Emmy.
Ja:
,,Znowy się zaczęło."
Odpisała mi po minucie.
Emma:
,,Meg, uspokój się, on zniknął i już więcej nie wróci."
Zapytacie pewnie: kto taki? Otóż, sama chciałabym wiedzieć.
Cześć, jestem Maggie. Mam 18 lat. Od 3 lat miewam nocne koszmary, które powtarzają się co noc, z małymi przerwami, kiedy mój super psychiatra przepisze mi leki nasenne. Kiedy się budzę - nie pamiętam co mi się śniło. Ale za każdym razem budzę się spanikowana, więc raczej to nie są sny o małych jednorożcach. Prawdopodobnie jest to spowodowane traumą, której też nie pamiętam. Generalnie jestem na skraju załamania nerwowego, mój brat jest narkomanem na odwyku, mój ojciec udaje, że mnie nie ma w domu i przyprowadza co chwilę nową "koleżankę", a moja matka... cóż... z nią bywa różnie. Żyje, jakbyśmy byli zwyczajną, szczęśliwą rodzinką. Gra aktorska warta Oscara. Nikt znajomy nie kapnął się jeszcze, że to tak naprawdę prawdziwy dom wariatów. Jak już możecie się domyślić, nie mam zbyt wielu przyjaciół, bo jak niby mam utrzymać dobrą relację z obcą osobą, kiedy nie mogę tego mieć z własną rodziną? Rodziną... to za dużo powiedziane. Z osobami, które mnie wydały na świat, ale mają wywalone, chociaż... może jak zwykle przesadzam. Whatever.
Mój pokój jest dość mały. Mieści się w nim łóżko, lampka nocna i szafa. Nie mam biurka. Przyzwyczaiłam się robić lekcje na podłodze, albo w kuchni, o ile nie jest zajęta przez ojca i jego panienkę. Na samą myśl ściska mnie w żołądku. To nie jest tak, że jesteśmy jacyś biedni i dlatego wszystkim odwaliło. Co więcej, można śmiało powiedzieć, że jesteśmy "bogaci". Dlaczego mam więc takie warunki do chociażby nauki? Bo jestem... jak to się mówi... wpadką.
Od początku niechciana, więc po co mają sobie mną zaprzątać głowę? Lepiej umieścić mnie w pomieszczeniu, którego przeznaczenie ma zupełnie inny cel, mianowicie garderobiany.
Zeszłam po drewnianych schodach na dół. Lubiłam ich kolor/rodzaj - ciemny buk. Wchodząc do dużej łazienki (mamy 2), zapaliłam światło. Jak zwykle, kiedy brat urządzi imprezę i zbiegną się wszyscy dilerzy z okolicy, cały dom po tym "przyjęciu" wygląda jak...hmmm... kolokwialnie mówiąc - burdel. Podeszłam do białej umywalki i odkręciłam zimną wodę. Przemyłam twarz i spojrzałam w lustro. Szału nie było, przeciętna nastolatka. Może lekko zakompleksiona, ale to szczegół.
Po porannej toalecie, poszłam do kuchni. Mama stała przy marmurowym blacie i kroiła owoce na śniadanie. Miała na sobie "małą czarną", co było dość nieapetyczne w jej wieku i przy jej figurze. Wyglądała dość niekorzystnie. Ale przecież skoro "koleżanki ojca mogą dobrze wyglądać, to czemu ona nie może?". Weszłam do pomieszczenia, rzucając "hej". Nie odpowiedziała mi. Czemu mnie to nie dziwi? Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam mój jogurt. Jednak coś przykuło moją uwagę za dużym oknem. Pod nasz dom podjechał czarny mercedes. Nie mogłam dostrzec kierowcy. Po chwili "postoju" przed naszym podjazdem, samochód odjechał z piskiem opon.
-Mamo, gdzie jest ojciec? -zapytałam, chociaż w sumie nie wiem po co.
-Pojechał do jakieś koleżanki z biura, bo zepsuł jej się kran w domu. -odpowiedziała ze spokojem.
Prychłam pod nosem.
-Taa, a lepszej wymówki nie było? Czemu nie powie, że jedzie posuwać jakąś panienkę.
Nagle mama wbiła nóż w drewnianą deskę.
-Twój ojciec jest porządnym mężczyzną. Nigdy by nas nie zdradził. NIGDY nie zdradził by mnie! Rozumiesz?
-Mhm, udawaj dalej, zobaczymy jak długo wytrzymasz. -rzuciłam.
-Zamknij się! Słyszysz?! Powiedziałam zamknij w końcu tą mordę! To przez Ciebie! Gdybyś się nie pojawiła na tym cholernym świecie, nadal byłabym szczupła i Wasz ojciec widziałby tylko mnie! -krzyczała.
Zaniemówiłam.
-Wynoś się stąd! Nie chcę Cię więcej widzieć! - dodała.
Poczułam jak łzy zapływają mi do oczu. Pobiegłam na górę, spakowałam do plecaka kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wybiegłam z domu.
Witajcie w moim świecie. W moim popieprzonym świecie...

CZYTASZ
GOOD Dirty BOOK
Teen FictionCzasami miewasz koszmary, potem budzisz się z przyśpieszonym oddechem, a on nadal trwa. Bo to nie jest sen, to życie - Twoje życie. Nie daj się zwieźć. Potrafisz kontrolować sny, tak samo jak potrafisz kontrolować swoje życie. Po prostu otwórz oczy...