Znów to się stało. Kolejny raz mnie skrzywdził. Za każdym razem, kiedy to robi, śmieje się tak samo. A ja drżę. On wcale nie jest głupi, wie co robi. Wie, że jest bezpieczny, więc może robić ze mną co chce. W jego rękach jestem zwykłą marionetką, bez własnej woli, bez wolności. Bo... co może mu grozić w moim śnie? Nic. Zupełnie nic. Jest całkowicie nietykalny. Jakby dostał jakiś pieprzony immunitet. Tym razem sposprzegłam więcej szczegółów. Wiem, gdzie byłam. Piwnica w Rosewood, moim dawnym mieście. To była nasza piwnica. Widziałam ten stary rower dwuosobowy, kupiony po to, żeby ojciec z mamą mógł "wybierać się na romantycze przejażdżki". Oczywiście to była gra. Wszystko to jak w filmie, miało nie wzbudzać podejrzliwości sąsiadów. Śnię o tym chyba setny raz, ale dopiero teraz zauważam coś, czego wcześniej nie widziałam. To nie on ma zimne dłonie. Jest rozpalony, wręcz parzy moje ciało. To ja jestem zimna... jakbym już nie żyła.
-Meg, wstawaj, Twoja matka przyjechała po Ciebie.
Głos Emmy brzmiał jakby mówiła "ta suka mnie zmusiła, wybacz". Otworzyłam oczy. Byłam mokra od potu. Norma. Usiadłam na łóżku Emmy. Ta dziewczyna to prawdziwy skarb. Jest jedyną osobą z mojego otoczenia, która wie co dzieje się w moim domu, a mimo to nadal ma odwagę pokazywać się ze mną publicznie. O wszystkim powiedziałam jej rok temu, w sylwestra, kiedy procenty uderzyły nam trochę do głowy. Jej reakcja mnie zaskoczyła. Emma nie była nawet zdziwiona. Uśmiechnęła się lekko i powiedziała, że nie zostawi mnie z tym samej. Jest dla mnie jak siostra, nie wiem co bym bez niej zrobiła. Po tym jak wyszłam, a raczej wybiegłam z domu, napisałam jej tylko smsa, czy mogę przenocować, a ona po 5 minutach przyjechała po mnie i od razu przygarnęła do siebie.
-Skarbie, nie odbierałaś telefonu, martwiłam się o Ciebie. -powiedziała mama tak słodkim głosikiem, że myślałam, że zaraz dostane cukrzycy.
-Mhm, akurat. -spojrzałam na nią związując roztrzepane włosy.
-Choć, wrócimy do domku i razem z tatą, przy wspólnym śniadaniu, omówimy tą sprawę, tak jak rozwiązujemy wszystkie nasze problemy. Rodzinnie. -uśmiechnęła się.
Pomyślałam, że to jakiś żart. My i wspólne śniadania? Ostatni raz jedliśmy razem kiedy miałam 8 lat i przyjechała do nas ciotka Judy. Bogata ciotka z Europy. Chciała spisać majątek swoim krewnym, którzy są na tyle "przyzwoici". A kto na to zasługuje bardziej niż nasza "przyzwoita rodzinka"? Porzygam się kiedyś tym sarkazmem, obiecuję. Gdyby nie fakt, że Emma musi udawać, że o niczym nie wie, pewnie stała by teraz ze mną i oklaskiwała tak wspaniałą grę aktorską. Ciekawe jak długo to ćwiczyła przed lustrem.
-Oczywiście mamusiu, a potem pójdziemy razem do ogrodu, którego nie mamy i razem podlejemy kwiatki, jak to w każdą wspólną niedzielę, co Ty na to? -chyba przesadziłam.
-Maggie, nie bądź bezczelna! Wychodzimy, natychmiast! Nie tak Cię z ojcem wychowywaliśmy.
Co do tego wychowania. Taa... a ciekawe czy mama pamięta jak RAZ W ŻYCIU zostawiła mnie pod opieką ojca, a on mnie nie przypilnował i wylałam na siebie wrzątek, dlatego mam blizny na brzuchu. Normalnie nominuję go do nagrody "ojciec roku". Widzisz i nie grzmisz...
Po powrocie do domu, "niespodziewanie" okazało się, że uwaga... nie ma żadnego wspólnego śniadania. WOW. Niesamowite, prawda? Dobra, musze trochę oszczędzić tą ironię.
Kiedy zapytałam moją rodzicielkę, gdzie to śniadanie i ojciec, powiedziała że jak sobie zrobię, to będę je mieć, a ojciec jest na górze w biurze z jakąś babką z pracy "w sprawie biznesowej". Mógłby mieć chociaż odrobinę przyzwoitości i nie robić "tego" za moją ścianą. To obrzydliwe.
Zmęczona burzliwym porankiem, postanowiłam położyć się i odbyć moją 10-godzinną drzemkę. Nazywajcie to jak chcecie, dla mnie to krótka przerwa między jedzeniem, a faktycznym pójściem spać.
Wdrapałam się po schodach na górę. W tym czasie miałam zatkane palcami uszy, żeby oszczędzić sobie tych dźwięków z biura. Otworzyłam drzwi do pokoju i zamarłam. Nad łóżkiem widniaj wielki, czerwony napis "WIDZĘ CIĘ". Natychmiast pobiegłam do brata.
-Czy Ty jesteś jakiś nienormalny?! Jak mogłeś tak zniszczyć mi ściane, Ty dupku! -wrzasnęłam, kiedy otworzyłam drzwi jego pokoju. Oczywiście leżał zjarany na podłodze, więc moje gadanie i tak by gówno dało. Równie dobrze, mogłabym porozmawiać ze ścianą i szczerze mówiąc to była by konwersacja na o wiele wyższym poziomie niż z nim.
Wróciłam do siebie. Chciałam to zmyć, ale nie wiedziałam jak. Smród farby przyprawiał mnie o mdłości, dlatego skierowałam się w stronę małego okienka, żeby je rozstrzelnić i wpuścić trochę powietrza do środka. Jednak... coś przykuło moją uwagę. Przed domem stało to samo auto, co dzień temu. Nie mogłam jednak dostrzec kierowcy. Sadząc po tym, że silnik auta był odpalony, mam prawo twierdzić, że właściciel jest w środku i koczuje pod naszym domem. W jednej chwili drzwi drogiego samochodu otworzyły się, a czyjeś ręce postawiły na naszym podjeździe paczkę. Po odłożeniu tego "prezentu", auto ruszyło przed siebie z piskiem opon. Natychmiast poszłam zobaczyć co to jest. Wyszłam przed dom - nikogo nie było. Wzięłam podarek do rąk, chciałam sprawdzić do kogo jest zaadresowana. To... BYŁO DO MNIE.

CZYTASZ
GOOD Dirty BOOK
Novela JuvenilCzasami miewasz koszmary, potem budzisz się z przyśpieszonym oddechem, a on nadal trwa. Bo to nie jest sen, to życie - Twoje życie. Nie daj się zwieźć. Potrafisz kontrolować sny, tak samo jak potrafisz kontrolować swoje życie. Po prostu otwórz oczy...