Na początek chciałabym wam zaproponować Johncrofta, którego dodalam dziś do miniaturek, dziękuje za uwagę.
Sherlock:
Może następnym razem zabierzemy naszą księżniczkę razem z nami?
John:
W pościg za mordercą? Żartujesz sobie?
Sherlock:
Oczywiście, że nie.
John:
*odetchnął z ulgą*
Sherlock:
Na miejsce zbrodni.
John:
Nie, rozmawialiśmy o tym i zgodziliśmy się, że nie będziemy jej tam zabierać.
Sherlock:
To oszczędziłoby nam problemu z nianią, mała spędzałabym więcej
czasu poza domem. Ostatnio narzekałeś, że za rzadko wychodzimy w trójkę.
John:
Na spacery! Nie speluny usłane trupami!
Sherlock:
Najczęściej są to zwykłe mieszkania…
John:
Nie.
***
John:
Zapomnij.
Sherlock:
Ale John!
John:
Nie.
***
John:
Dalej nie jestem przekonany, że to dobry pomysł.
Sherlock:
*Przechodząc pod taśmą policyjną*
Skoro ja to lubię i ty to nasza mała księżniczka też musi. Geny!
Gdzie Lestrade?
Donovan:
Najpierw Świr, potem Watson a teraz jeszcze dziecko? Może od razu przenieśmy się na Baker Street?
Greg:
*pochylając się nad Rose*
Wracaj do pracy, nie wolno pluć jadem przy dzieciach.
Jak ona urosła.
Rose:
*zaśmiała się wyciągając rączki w stronę wujka*
Anderson:
*niemrawo wskazując na nosidełko*
Ono… Ono się rusza! I wydaje dźwięki!
Sherlock:
A także oddycha, wydala i w odróżnieniu od ciebie się rozwija.
Takie są cechy organizmów żywych, Anderson.
Anderson:
To jest dziecko? Twoje dziecko?
Sherlock:
*podchodząc do ciała*
Największą zagadką w Scotland Yardzie jest to dlaczego tu jeszcze pracujesz.
Rose:
*starając się dotknąć zwłok*
Lala!
John:
Mówiłem Ci, żebyś nie podchodził z nią tak blisko.
Sherlock:
Jak rozmawialiśmy o tym wczoraj, nie byłeś aż tak negatywnie nastawiony.
John:
Niby kiedy?
Sherlock:
Zaraz po tym jak zdjąłeś ze mnie fioletową koszulę seksu, jak ją nazywasz a przed tym jak…
John:
*ucisza męża ruchem dłoni*
Wystarczy, już wiem… Koniec z ustaleniem czegokolwiek w łóżku, potem zawsze tego żałuję.
Sherlock:
Daj spokój, Rose ma już niemal rok, jest prawie dorosła.
Greg:
Ciekawe czy dalej będziesz jak pozwalał na tyle wolności jak przyprowadzi do domu pierwszego chłopaka albo dziewczyną oczywiście.
John:
Nawet nie dawaj im takich pomysłów.
Pamiętaj księżniczko, ja z twoim tata zacząłem chodzić dopiero po ślubie.
Sherlock:
To będzie mądra kobieta, będziemy musieli dać jej trochę wolności i pozwolić żyć własnym życiem, John.
John:
*wpatrując się w męża ze zdziwieniem*
Co ty pie…
Sherlock:
Język, John.
A poza tym, mój drogi brat ma dostęp do monitoringu.
***
Sherlock:
*Po tym jak razem z Rose dokładnie przyjrzał się ciału i pomieszczeniu*
A więc księżniczko, spójrz tutaj a zobaczysz iż lewa ręka odcięta jest pod kątem dokładnie 58 stopni. Co, jak zapewne zauważyłaś, bo jesteś mądrzejsza niż otaczająca nas banda kretynów jest zupełnie…
John:
*przerywając mężowi*
Co ty wyprawiasz? Czy ty uczysz naszą córkę rozwiązywać zbrodnie?
Sherlock:
Jak widzisz do niczego jej nie zmuszam, sama z radością mi pomaga.
John:
*odchodząc*
Wyjdź za mąż za geniusza mówili, twoje życie będzie łatwe mówili… Nie czytam więcej fanfiction.
CZYTASZ
Sherlock, ja rodzę
FanfictionKontynuacja "Sherlock, jestem w ciąży", czyli po raz kolejny moje dziwne teksty, tym razem pamiętnik to za mało.