08 Vee

265 18 0
                                    

Obudziłam się w ciemnym i zimnym pomieszczeniu, cała obolała. Rozejrzałam się wokół, niestety niczego nie zauważyłam przez ogromną, panującą ciemność. Chciałam wstać i przejść dalej, ale poczułam opór, na nogach i rękach, podpierając się na ziemi, ręką mi się ześlizgnęła i zraniłam się w nią, syknełam z bólu. Pociągnęłam mocniej i usłyszałam brzdęk metalowego łańcucha, pochyliłam się nad rękami próbując je uwolnić, jednak na marne, przy okazji rozdałam sobie skórę w kilku innych miejscach. Dałam więc sobie spokój, zdmuchnęłam niesforny kosmyk, spadający mi na czoło. Lekko przerażona, cofnęłam się do ściany, przy zetknięciu z nią przeszedł mnie dreszcz, całą ściana była z zimnego kamienia, łącząc fakty stwierdziłam że jestem w jaskini. Nagle w pomieszczeniu pojawiła się postać, podeszła do mnie. Chciała dotknąć mojej twarzy, ale się odsunęłam, mężczyzna pstryknął palcami i buchnął ogień, rozjaśniając nasze twarze. Przede mną stał kamienny demon, który mnie porwał i skrzywdził Xaviera, uśmiechał się bezczelnie

-Kotku nie martw się- powiedział- To tylko Hades, do piekła jeszcze nie trafiłaś. Za niedługo jednak to się stanie

-Nie! Xavier mnie uratuje- zaprzeczyłam

-Xavier, Xavier i tylko ten Xavier, on nie jest żadnym Bogiem, więc mi się nie przeciwstawi. On jest moim służącym. Mówię mu chodź, idzie. Mówię mu zabij ją, robi to. Mówię mu przyprowadź mi Vee, a on...

-Tego nie robi!- przerwałam mu

-Skąd możesz wiedzieć, że to nie była część planu- chwycił mnie za szyję- Może my to wszystko zaplanowaliśmy- ścisnął mocniej moje gardło, odbierając mi powietrze- To jest anioł ciemności, a jemu nie można wierzyć. Ale nie, biedna, naiwna dziewczynka, zakochała się w demonie, który ją ignoruje. Zrozum to ty go nie obchodzisz, on tylko wykonywał moje polecenia!

Wykrzyknął, a ja próbowałam złapać powietrze. Zaczęłam bić go po ręce, żeby mnie puścił, on stał niewzruszony, nic nie czując. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, nagle zaczęło mi się robić ciemno przed oczami, demon widząc to puścił mnie. Zaczerpnęłam łapczywie powietrze, jednak on nie odpuścił. Kopnął mnie z całej siły w brzuch, zwinęłam się z bólu

-To dopiero początek, ale nie martw się jak będziesz grzeczna to może dostaniesz jeść, na dzisiaj nie licz- powiedział i zniknął

Leżałam na ziemi zwijając się z bólu i myśląc o jego słowach. Jak to zaplanowali to? Przecież wtedy Xavier nie ratowałby mnie, tylko chronił siebie. Przecież to nie ma sensu, chyba że zdobywałby moje zaufanie. Usłyszałam jakiś szmer, który przerwał moje przemyślenia. Od razu stałam się czujniejsza, zaczęłam skupiać całą swoją uwagę na postaci która się tutaj znajduje. Stwierdzam, że do myśli aniołów trudno się dostać, jednak kiedy skupiłam całą swoją moc na tym celu. Usłyszałam to co tak bardzo pragnęłam

Xavier zaczyna jej szukać. Trzeba go zbić, niech myśli że go nie obchodzi. Przecież ona niegdy nie skapuje się, że kłamiemy. Nora zajmij się nią

Podeszła do mnie anielica, która chytrze się uśmiechała. Była to brunetka o piwnych oczach, niska, ale bardzo zgrabna. Dlaczego wszystkie demony muszą być tak piękne? Patrzyła na mnie uważnie, jakbym miała zaraz wstać i ją z biegu zaatakować. Trzymała coś w ręce, obracając je, na jej ręce zauważyłam pierścionek z małym diamentem, nie wiedziałam co to jest za rzecz, ale byłam pewna że użyje tego do tortur

-Zobacz- powiedziała

Pokazała mi przedmiot, który przypominał różdżkę, był drewniany i piękny. Urody dodawał mu czarny kolor i pozawijane gałęzie wokół całego przedmiotu, a zwłaszcza wokół czerwonego diamentu.  Nie wiedziałam co to jest, ale bardzo mnie ten przedmiot zaintrygował

-Jest to różdżka ciemności, każdy z nas ma taką. Odróżniamy je przez kolor diamentu- pokazała na diamencik na samej górze i zaczęła wokół mnie krążyć- Służy on do teleportowania się, ulepszanie mocy, władania słabszymi aniołami, do porozumiewania się i do tortur- przerwała, a mnie przeszedł dreszcz- Wiesz do kogo należy ta różdżka?- pokiwałam przecząco głową- Do Xaviera, moglibyśmy się z nim skontaktować, ale po co tracić czas na takie bzdety, od razu przejdziemy do... Hmmm... Do czego?- podrapała się demonstracyjnie po podbródku- A już wiem!- wykrzyknęła- Od tortur

Uśmiechnęła się szeroko​, jakbym opowiedziała najlepszy żart świata

-Ale nie martw się pomogą mi w tym dwie osoby, jedna jest tu. Chodź Jack- powiedziała i z cienia wyszedł blondyn, tak samo jak wszyscy chłopacy dobrze umięśniony i wysoki, patrzył na mnie bystrze przeszywając mnie na wylot, swoimi niebieskimi oczami, uśmiechnął się do mnie jakby pocieszająco- A druga osoba jest daleko, ale użyczy nam swojej mocy

W tym momencie zrozumiałam, co chcą zrobić. Nie chodziło im tu dokładnie o mnie, ale o to żeby zabić Xaviera. Na odległość, żeby mnie nie uratował, musiałam jakoś zadziałać

-Tacy z was tchórze? Boicie się stanąć twarzą w twarz, to robicie to na odległość?- prychnęłam

-Coś ty powiedziała?- oburzyła się Nora

-Prawdę- powiedziałam odważnie, ale zaraz tego pożałowałam

Poczułam ogromny piekący ból w sercu, jakby wypalali mi wnętrzności

-Dalej jesteś taka mądra?- zaśmiali się

Ból fizyczny, był jeszcze do zniesienia, chociaż ciągle narastał, ale świadomość że Xavier czuje podobną rzecz niesłusznie, bolał najbardziej. Musiałam coś z tym zrobić, szukałam rozwiązania na wszystkie sposoby, całą uwagę skupiłam na swoich mocach, zamknęłam oczy. Chciałam tak bardzo chciałam mu pomóc.

Nagle odcięłam się od tego miejsca i bólu. Obejrzałam się wokół siebie, wszędzie były drzewa, byłam w tym samym lesie skąd zabrał mnie demon. Na ziemi leżał skulony z bólu Xavier w ludzkiej postaci. Szybko do niego podbiegłam i dotknęłam jego pleców, chłopak szybko podniosł się

-Vee? Jesteś duchem?- zapytał przerażony

-Nie wiem co zrobiłam, ale na pewno jeszcze żyję​

-Przepraszam cię proszę wybacz mi- klęknął przede mną

-Nie przepraszaj, pomóż mi po prostu się stamtąd wydostać- powiedziałam spokojnie

-Zrobię wszystko co w mojej mocy- powiedział patrząc mi w oczy

Obok nas stanęła trzecia postać, biała anielica, która uśmiechnęła się do nas, podała mi rękę którą uścisnęłam

-Tora, a ty pewnie Vee. Miałam cię chronić, wiem wiem nie wyszło, ale pomogę cię uratować. Na prawdę, czekaj na nas cierpliwie- przytaknęłam

Zaczęłam już powoli znikać, Xavier podszedł do mnie pogładził mnie po policzku

-Nie wierz w nic co ci mówią

Powiedział i wpił się w moje usta, oddałam pocałunek. Dopóki nie znikłam całowaliśmy się. Niestety wróciłam

W jaskini dalej stali Jake i Nora, stosowali na mnie różne tortury za pomocą różdżki, nie działały one jednak, dlatego że za każdym razem kiedy magia do mnie dochodziła, odbijała się od jakiegoś pola

-Dobra na dzisiaj wystarczy- powiedziała Nora- Chodź Jake

Wyszła, a stojący dotąd Jake, który nic nie mówił podszedł do mnie i szepnął

-Następnym razem przyjdę bez niej i wtedy będziesz robić co ja ci będę kazał- szeptając to ugryzł mój płatek ucha, wzdrygnęłam się

Po tych słowach wyszedł, zostawiając mnie samą, z głową pełną myśli i pragnienia ponownego ujrzenia i pocałowania Xaviera, tępym wzrokiem wpatrywałam się w ścianę dalej zamknięta w kajdanki. Po moich policzkach leciało kilka samotnych łez
________________________________
Miłego dnia 😊😊
Do następnego 😁😁😁

Moja Pani |Zakończona|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz