Kiedy Vee zniknęła, poczułem pustkę. Spojrzałem na Tore anielica przemieniła się w ludzką postać żeby nie wzbudzać podejrzeń, poszedłem w jej ślady. Po chwili staliśmy na przeciw siebie, zastanawiając się co dalej
-Musimy ją poszukać- powiedziałem wreszcie
-Masz pomysł gdzie twój góru mógł ją zabrać?- zapytała rozglądając się na boki
-Do ciemności, ale nie pod ziemią bo tam by nie przeżyła, a jemu zależy na żywej Vee- gorączkowo podrapałem się po karku
-Znasz tą okolicę?
-Nie!- krzyknąłem- Przepraszam, po prostu...
-Wiem że się o nią martwisz, spokojnie pomogę ci- powiedziała klepiąc mnie po ramieniu
Spojrzałem w górę na niebo, które było usiane gwiazdami, przeniosłem wzrok na góry w oddali. Nagle oświeciło mnie, przyszłość pokazana w jaskini. Przecież ja już to widziałem, cała sytuacja od samego początku była zapisana w srebrnych kajdankach w głębi jaskini, do której trafiłem kilka tygodni temu, pierwszy raz przychodząc tu.
-W górach jest cmentarz, a blisko niego jaskinia, wiem gdzie ona jest!- wykrzyknąłem
-To dalej idziemy- powiedziała Tora i ruszyła
-Ale szybciej byłoby polecieć
-Mamy ich zaskoczyć tak? Więc nie ma latania, ani zamiany w aniołów- powiedziała stanowczo
Dziewczyna miała rację, jeżeli chcemy uratować Vee musimy unikać przemiany w anioła, bo oni na to liczą, przemiany osłabiają nas. Bez zbędnych ceregieli wyruszyliśmy w drogę, która była trochę długa, co nie dawało mi spokoju. Chciałem jak najszybciej uratować dziewczynę i przytulić ją do siebie, w dużej mierze czułem się winny za to co się tam dzieje. Przecież mogłem ją zostawić w spokoju, może teraz byłaby w swoim pokoju bezpieczna, a nie w jakiejś jaskini torturowana. Moje przemyślenia przerwała Tora, która potykając się o wystający korzeń prawie upadła, jednak złapałem ją chroniąc ją tym sposobem przed pocałowaniem ziemi, dziewczyna zaśmiała się
-Dzięki. Xavier, jak to z tobą jest?- zapytała, kiedy odstawiałem ją na ziemię
-Co masz na myśli?- zapytałem nie rozczytując jej zamiarów
-No bo zostałeś wygnany z nieba za zło, które dokonałeś. A teraz nagle chcesz ratować dziewczynę, narażając tym sposobem, swoją obecną postać anioła ciemności, która pozwala ci na bycie z śmiertelniczką, czynienia zła bez kary i posiadania księgi największej mocy
-Po prostu czuję, że to mój obowiązek ją uratować, czuję z nią więź, której nie czułem z nikim innym. I jestem pewny, że gdybym ją zerwał to zniszczyłonby to nas oboje
-Ale wiesz, że jesteś za dobry i jak dostaniesz jeszcze jedną gwiazdę pożegnasz się z miłością śmiertelniczki. Wiesz o tym prawda?- na jej słowa spuściłem głowę
Wiedziałem o tym doskonale, ale Vee była ważniejsza od wszystkiego. Kiedy była w pobliżu nic się dla mnie nie liczyło, zawsze patrzyłem tylko na nią.
-Jest tylko jedna możliwość, żebyście byli razem. Dziewczyna musiałaby być naznaczona, co jest niemożliwe bo naznaczeni prawie już nie istnieją- powiedziała pewnie, a moje oczy zaświeciły
-Ale ona jest naznaczona, moi współlokatorzy to mówili- Tora stanęła i się na mnie spojrzała
-Podejdź tu- zrobiłem co kazała, a ona spojrzała w moje oczy i dotknęła miejsca, w którym powinieniem mieć serce, dodała- Na prawdę ona jest naznaczona. Dawno nie widziałam, żeby anioł ciemności odzyskiwał serce, a jego oczy były żywe i pełne emocji, mimo że są czarne i nie można z nich prawie nic wyczytać. Ale jak ona jest naznaczona?
-Nie wiem, chłopaki nic mi nie powiedzieli- wzruszyłem ramionami
-Poczekaj jak ona się nazywa?
-Vee Moon
Tora przez chwilę się nie odzywała, cały czas patrząc przed siebie, żeby nie zachaczyć się o inne gałęzie. Jej biała sukienka sunęła po ziemi zwiewnie i lekko, mimo to była cały czas śnieżnobiała. Tora jako człowiek, nie różniła się zbytnio od swojej postaci anioła, była nawet tak samo ubrana, bo w porównaniu do moich skrzydeł, jej nie rozrywały każdego materiału, który miała na sobie. Ja przez to że byłem zmieniony w anioła ciemności, byłem skazany na brak koszulki, na szczęście nauczyłem się wyczarowywać zastępcze ubranie. Wiem czasami umiejętność bez sensu, ale w takiej postaci się przydaje. Po dłuższym milczeniu Tora odezwała się
-Już wiem!- wykrzyknęła szczęśliwa- Mam ci powiedzieć? Czy zostawić to Vee? Ale pewnie ona sama o tym nie wie
-Tak powiedz- odpowiedziałem spokojnie, nie rozumiejąc jej entuzjazmu
-No więc- zaczęła spokojnie- Vee jest myślicielką. Pochodzi z rodu dawno zesłanego na świat, aby nawracać ludzi. Jest ona jedną z nich, tak samo jak jej ojciec, albo matka. Jak się jednak nie mylę to jej ojciec jest myślicielem, jednak przez swoją śmierć wybrał bycie aniołem stróżem.- przypomniałem sobie rozmowę z tamtym aniołem- Ale przejdźmy dalej, potrafi ona czytać w myślach śmiertelnych, w myślach aniołów nie, ale jest wyjątek jeżeli skupi całe swoje moce to potrafi nawet odczytać myśli aniołów, obojętne jakich. Jest ona śmiertelniczką, jednak obdarowana miłością anioła, lub jego szczerym pocałunkiem staje się powoli swoją pierwotną postacią, czyli myślicielką. Potrafi jeszcze, wchodzić w cudze myśli i pojawiać się przy osobach, których kocha- przetwarzałem po woli wszystkie informacje, jednak jedna nie dawała mi spokoju
-Czekaj czekaj, kocha?
-No tak, Vee cię kocha, dlatego tu się pojawiła, bo bała się o ciebie. A ty całując ją i obdarowując swoją miłością, sprawiłeś że zaczęła się przemieniać w anioła
-Ona mnie kocha- podskoczyłem ucieszony, uśmiechając się od ucha do ucha, a Tora zaśmiała się ze mnie
-Ej ej Romeo zejdź na ziemię, jesteśmy już przy górze, a to że Vee staje się nieśmiertelna, nie oznacza że nie czuje bólu tortur. Więc dalej zamieniany się
-Ale mówiłaś, że mamy ich zaskoczyć
-Dobra zapomnij, nie mam zamiaru wspinać się na taką górę
Spojrzałem w górę, było dość wysoko i stromo, ja ostatnio dałem radę, ale nie chciało mi się targi powtarzać, dlatego znowu przyznałem rację anielicy. Kiedy Tora przemieniała się, jej blask mnie oślepił, musiałem zakryć oczy przed blaskiem jej skrzydeł. Odsłaniając je ujrzałem anioła, którym kiedyś byłem i zapragnąłem być nim ponownie. Przemieniając się nie poczułem tego samego bólu rozrywania skóry co zawsze, poczułem się inaczej niż zwykle, tak lżej. Spojrzałem na swoje skrzydła i spostrzegłem, że są białe, może nie takie jak kiedyś śnieżnobiałe, ale są koloru skrzydeł prawdziwych aniołów, uśmiechnąłem się. Oznaczało to powrót do
-Xavier jesteś znowu aniołem!- obeszła mnie wokół i stwierdziła- na czole masz dalej diament, który jest biały jak śnieg, co oznacza że masz wyższą rangę niż poprzednią, ale niższą od najwyższej, czyli niższą od myślicielki. Jesteś obrońcą, jak ja- mówiąc to pokazała pod wiankiem swój diament- Powiem ci, że będziesz często przebywał na ziemi
-Dobra nie traćmy już czasu, lećmy uratować Vee
Wzniosłem się w powietrze i po chwili byłem już na szczycie góry, obok wejścia do jaskini, zaraz obok mnie pojawiła się Tora. Razem weszliśmy do jaskini, rozświetlając ją swoim blaskiem skrzydeł i diamentów. W kącie zauważyłem Vee skuloną przy ścianie, patrzyła na nas niedowierzając
-Xavier to ty?
Uśmiechnęła się, a jej postać też zajaśniała, był to znak że też się przemienia. Szybko do niej podeszłem i uwolniłem jej ręce oraz nogi. Dziewczyna chwiejnie wstała, przytrzymałem ją żeby nie upadła. Jednak coś nie dawało mi spokoju, coś nam za łatwo poszło. Jednak moje obawy były słuszne, bo zza zakrętu wyszła postać najmocniejszego demona
-Dokąd to się wybieracie?-zapytał podchodząc do nas bliżej, ujrzałem jego uśmiech wyższości
___________________________
Uwaga uwaga Polsat, zapraszam na reklamy 😂😂😂😂
CZYTASZ
Moja Pani |Zakończona|
FantasyOna dziewczyna, która po śmierci ojca, załamana, odkrywa u siebie nowe zdolności, które są bardzo przydatne w jej życiu On tajemniczy chłopak, który pojawia się w środku roku szkolnego, nikt nie wie skąd się wziął. Jego życiem kierują ciemne moce Lo...