Twoje kłamstwa to pocisk, twoje usta to pistolet.
Żadnej wojny nigdy nie wygrano gniewem...
****
Aillen
Bywa,że czasem jedna piosenka potrafi zmienić mój nastrój. W tedy smutnieje, lub wesele się zależnie od danego utworu.
W samotności nikomu nie jest do twarzy. Będąc sama często myślę o tym, co by było gdyby.
Na przykład, co by było gdyby Gadriel wcale nie zginął, czy tworzylibyśmy szczęśliwą parę, czy w ogóle bylibyśmy parą ?
Zasłuchana w swoje myśli nie zwracam uwagi,że już nie jestem sama.
Podparta łokciami na łóżku patrzę w przestrzeń.
"Coś się stało najdroższa ? "
Moja uwaga momentalnie pada na postać przede mną.
To nie może być prawda, Gadriel ?
Pytam samą siebie, jednak znam odpowiedź.
" Wróciłeś ? "
Szepczę, i nim zmarły zdąży otworzyć usta podbiegam do niego rzucając mu się w ramiona. Pachnie dokładnie tak, jak przed zdarzeniem, które zmieniło nasze plany.
" Wróciłem, ponieważ ranisz me serce Aillen".
Mówi z żalem i troską jednocześnie.
"Jak to, nie rozumiem..."
Odpowiadam zgodnie z prawdą, Alfa rozgląda się chwilę po pokoju, a widząc sweter zostawiony przez Huntera oblizuje pospiesznie usta, i spogląda w prost w moje oczy.
" Dlaczego ciągle płaczesz, czemu przestałaś się uśmiechać. Powiedz kiedy przestałaś kochać ?"
Wypowiada to tak wolno i ostrożnie, z dbałością o szczegóły.
Moje usta pragną jak najszybciej udzielić mu odpowiedzi, jednak jęczę bezgłośne litery, których sama nie słyszę.
Spanikowana spoglądam znowu na Gadriela, uśmiecha się smutno.
"Musisz w końcu przestać mnie opłakiwać, mówię to jako twój przyjaciel. Nie chce twojej krzywdy, twych łez i smutku noszonego codziennie od dnia mojej śmierci.
Żyj Aillen, żyj pełnią, nie zastanawiaj się nad sensem. Po prostu bądź szczęśliwa, dla mnie..."
Dodaje, a ja zamiast coś powiedzieć, stoję twardo z zamkniętymi oczami.
"Obiecaj "
Napomina, odchodząc w światło niczym anioł.
"Obiecuję... "
Szepczę w końcu opadając z sił.
- Aillen...- Słyszę coraz bardziej narastające naciski, na każdą literę mojego imienia.
- Gadriel... - Mamroczę cicho, powoli otwierając oczy. Zdziwiona nie widzę jednak szatyna, a Huntera.
Jego twarz jest ponura, bez krzty uśmiechu i zadowolenia, jednak zmienia się na moment, przed tym, jak zauważam mokre ślady słonych łez na policzkach.
- Płakałaś ?- Pyta skruszony patrząc w prost w moje oczy.
- Co tutaj robisz ?- Pytam wymijająco.
Alfa chwilę jeszcze bada mnie swoim w nic niewierzącym wzrokiem.
- Kocham cię, to takie dziwne,że chcę z tobą przebywać ?- Pyta beznamiętnie, natomiast ja od razu przestaje śnić słysząc co właśnie powiedział.
- Przecież to niemożliwe.- Dodaje pospiesznie.
Okrywam swoje ciało kocem i ruszam za Alfą w głąb pomieszczenia, zatrzymuję się dopiero, kiedy on robi to samo.
- Jesteś tą, którą szukałem od zawszę, czego jeszcze nie rozumiesz ?- Hunter zmniejsza między nami przestrzeń, kładąc swoje ciepłe dłonie na mojej tali. Nie czuję za wiele przez gruby materiał koca, jednak to i tak wystarczy żeby czuć się nieswojo.
- Nie rozumiem, jak można zakochać się w osobie, której prawię w ogolę się nie zna.
Nie rozumiem również, jak można mówić o miłości i zmuszać o nią drugą osobę i nie rozumiem też twojej zaborczości...- Wyduszam sfrustrowana. od razu spuszczając wzrok przed jego gniewnym spojrzeniem.
- Mam pozwolić ci na wszystko, tego pragniesz ?- Naciska na ostatnie słowa,nie czekając na moją odpowiedź.
Uciekniesz wiem to, jak tylko dam ci wolną rękę zostawisz mnie, a ja do tego nie dopuszczę.
Jestem zaborczy to prawda, ale odpowiedz czy to cię we mnie nie pociąga, czy nie przyciąga cię moja dzikość. - Szepczę unosząc moją twarz w górę. - Chcę powiedzieć,że nie, jednak serce podpowiada mi,że to prawda.
- Nie ucieknę, jeżeli przestaniesz mi rozkazywać, nie jestem twoją marionetką. Mam uczucia, o które ty nie dbasz.
Wiesz w ogóle skąd się tu wzięłam, wiesz,że zostałam porwana, czy wiesz,że jestem człowiekiem, który do jasnej cholery nie rozumie waszych dziwnych zwyczajów, jak i was samych. Może w końcu postawisz się w mojej sytuacji i zrozumiesz co czuję, chyba,że kochasz mnie tylko po to,żeby nie być sam i nie czuć tej beznadziejnej pustki !- Krzyczę na niego ostrożnie dając upust emocją.
Alfa robi w końcu coś, co delikatnie kruszy moje złamane serce. Mianowicie przytula mnie, mocno, tak zwyczajnie i po prostu. Tuli mnie próbując uspokoić.
Poddaje się, moje ręce owijają zgrabnie ciało szatyna, słyszę jak jego serce zwalnia i bije równo z moim.
Czy to tak wygląda szczęście, o którym mówił Gadriel ?
Cześć i czołem :)
Podobało się ?
Przyznam,że sama trochę się wzruszyłam pisząc ten rozdział :)
Chyba za bardzo zżywam się z bohaterami :)
CZYTASZ
Hunter
Manusia SerigalaTo co bywa oczywiste nigdy takie nie jest... Czy poza światem, który znamy istnieje coś więcej ? Niektóre tajemnice niosą ze sobą niebezpieczeństwo. A to co na pozór jest normalne mija się z normalnoscią.