-Napiszcie referat.. blah blah blah.. na temat portierów i gnomów... oddajcie do końca listopada.. sratatata gówno, co ja mam niby napisać na temat portierów? Czy od tego nie powinna być jakaś inna lekcja a nie biologia?- Clary zawzięcie przedrzeźniała panią Wool.
-Chyba protistów i glonów- zaczęłam się śmiać.
-Tak, tak śmiej się, zobaczymy co napiszesz o tych gnomach.
-Glonach.
-Mniejsza z tym!- Przyjaciółka machnęła ręką i zaczęła wkładać książki do szafki.- Więc widziałam ostatnio w centrum handlowym taką śliczną kurtkę, że musimy tam pójść bo ja ją chce!
-W sumie możemy pójść. Potrzebuję znaleźć jakąś pracę, żeby nie prosić co chwilę rodziców. -Clary prychnęła- no co?
-Amber proszę Cie, jesteś bogata!
Zakryłam jej usta dłonią i posłałam mordercze spojrzenie- zamknij się. Nie każdy musi wiedzieć.
-Jaki ty masz z tym problem dziewczyno?
-Taki, że nie chce żeby ludzie traktowali mnie inaczej dlatego, że jestem bogata. Jesteśmy prawie dorosłe, wolę się usamodzielnić, szczególnie, że moi rodzice teraz mają dużo wydatków na głowie- ślub, nowy dom, Kieran kończy 19 lat za trzy miesiące i chcą mu kupić nowy samochód, ponieważ jego własny na który sam uzbierał już dużo przeszedł. Uwierz mi Clay, głupio mi się robi kiedy chce ich poprosić o pieniądze na które ciężko pracują nawet kilka dni poza domem. I zacznę zbierać na studia czy coś.
Dziewczyna nieśmiało się do mnie uśmiechnęła a ja ją przytuliłam.
-Rozumiem, ale wiedz, że to będą zakupy naszego życia! Ja bardzo chce tą kurtkę- jej oczy zabłysły z podekscytowania.
-Nie ma sprawy. I tak muszę odświeżyć swoją szafę bo połowa moich ciuchów jest za mała i chce je oddać moim kuzynkom i na jakieś cele charytatywne, a teraz chodź na ten hiszpański- zarzuciłam rękę na ramię przyjaciółki i ruszyłyśmy długim korytarzem na lekcję hiszpańskiego.
-By the way słyszałam, że Pani Funsie będzie szła na urlop macierzyński.
-Żartujesz sobie?-zachichotałam- przecież ona ma ponad pięćdziesiąt lat
-Ano to może była Panie Forsie, ta od literatury starszych klas- Clary dołączyła do chichotania.
-Ale co to ma wspólnego z nami?
-Jak to co? Ja sprzedaje Ci najgorętsze ploty z West Side Scorpions High School! Podobno któraś ze starszych klas będzie miała z nami literaturę a to znaczy samych gorących chłopców! Tylko wyobraź sobie tych przystojniaków! Być może wkręcimy się nawet do szkolnej elity!- dziewczyna poruszyła zabawnie brwiami.
Przewróciłam oczami i usiadłam przy swoim stoliku. Kiedy skierowałam swój wzrok w stronę wejścia do klasy zobaczyłam Jack'a i uśmiech zszedł z mojej twarzy. Kiedy zbliżał się do mojej ławki Clary wystrzeliła jak torpeda z drugiego końca sali i zajęła miejsce koło mnie.
-Um.. hej Am- chłopak się przywitał.
Prychnęłam. Chłopak stał zmieszany i zwrócił się w stronę mojej towarzyszki nachylając się aby pocałować ją w policzek ta się jednak o dziwo nie odsunęła.
-Hej Clarciu- dziewczyna wywróciła oczami- wiesz, zajęłaś moje miejsce.
-Przykro mi Jack, już jest moje.
Brunet obrócił się i poszedł zająć byłe miejsce Clary.
Spojrzałam na przyjaciółkę zszokowana. Co to wlasnie było? Czy to nie ona niedawno kazała mu spieprzać i to ona mi powiedziała, że już się nie przyjaźnią?
-No co?- dziewczyna podniosła ręce w geście obronnym.
-Poprostu cie nie rozumiem..
-Huh?
-Normalnie z nim rozmawiałaś.
-Boże i co z tego? Ja nie widzę problemu? -zdziwiła się.
-Niedawno mówiłaś, że..
-Daj sobie spokój- Clary wyraźnie się zdenerwowała.
-Nie ważne..- wymamrotałam i skupiłam swój wzrok na nauczycielu.
Mój telefon zawibrował oznajmiając, że dostałam nową wiadomość.
Harry: Błagam zabierz mnie z tej fizyki! Umrę.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
Me: Mi mój hiszpański nie przeszkadza :)
Do końca lekcji już nie odpisywałam na wiadomości i skupiłam się robiąc zadanie, które zadał pan Tosh.
CZYTASZ
✏A.M.|| Harry Styles
RandomNieznany: Przepraszam! Chcesz posłuchać żartu o żyrafie? Przysięgam jest na prawdę śmieszny!