Nagle usłyszałam przerażający śmiech. Przyspieszyłam kroku niestety, potknęłam się. Cała ja. Szybko wstałam i podniosłam telefon który upuściłam przez upadek. W następnej chwili usłyszałam jakiś trzask. Przestraszyłam się, ale postanowiłam iść dalej. Chciałam jak najszybciej wyrwać się z tego miejsca. Usłyszałam trzask za sobą i się odwróciłam, zobaczyłam znowu cień. Tylko był bardzo wyraźny, za bardzo. Przerażona zaczęłam biec. Brakowało mi tchu ale za bardzo bałam się by zwolnić.
Po paru bardzo długich minutach zobaczyłam że las zaczyna się przerzedzać a po chwili zobaczyłam Alice. Byłam tak szczęśliwa że przytuliłam ją do siebie prawie ją przewracając.
-Boże gdzie ty byłaś – Powiedziała odrywając się ode mnie – za pięć minut jedziemy.
Zaraz, co? Spędziłam w tym lesie co najmniej pół godziny.
-Przecież poszłam za tobą do lasu.
Dziewczyna zaczęła się głośno śmiać.
-Mel!– próbowała uspokoić śmiech – już nie nabiorę się na to.
Zmarszczyłam brwi ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć dziewczyna zaczęła iść w stronę domku. Zdezorientowana poszłam śladami Ali, próbując to sobie jakoś realnie wyjaśnić. Cienie i trzaski to pewnie jakieś zwierzęta. Ale to że Alice zaczęła biec w stronę lasu nie dało się wyjaśnić. Mam nadzieję że nie zwariowałam. Jeszcze czas jaki byłam w lesie. Teraz na niebie jeszcze nie gościły gwiazdy, a w lesie była już prawie noc. Nic nie rozumiem.
Gdy dotarłyśmy do samochodów rodzice pakowali ostatnie walizki do swoich pojazdów. Zdecydowałam pojechać się z Ali i jej mamą, a ojciec Alice i mój pojadą osobno. Ostatni raz spojrzałam na domek letniskowy. Tyle wspomnień, razem z mamą. Nawet nie zauważyłam kiedy po moich policzka zaczęły spływać pojedyncze łzy. Alice popatrzyła na mnie zmartwiona ale tylko potrząsnęłam prawie niewidocznie głową dając jej do zrozumienia że nie chce teraz o tym rozmawiać. Otarłam łzy i zanim się obejrzałam odpłynęłam do krainy snów.
***
Obudziła mnie Ali, mówiąc mi że za chwile będziemy na lotnisku. Przetarłam oczy i spoglądnęłam na niebo które zasypane było pięknymi gwiazdami. Nagle usłyszałam samochód uderzający z impetem w słup. Szybko wyjrzałam zza fotela kierowcy aby upewnić się czy wszystko dobrze z moim tatą. Na szczęście jemu nic się nie stało, ale auto przed nim nie miało tyle szczęścia. Wyszłam pośpiesznie z samochodu powiększając grono gapiów. Po chwili dołączyła do mnie Alice i jej mama.
-Widzisz coś? – Spytała mnie Ali – cholera.
Pociągnęła mnie jednocześnie pchając wszystkich którzy stali jej na drodze. Przewróciłam oczami ale nie zatrzymałam jej. Udało się nam dostać na przód pomimo niezadowolenia większości osób. Spojrzałam na całe wydarzenie i od razu tego pożałowałam, odwróciłam wzrok a do oczu napłynęły mi łzy. Ciężarówka stała kilka metrów od samochodu z którego wypadł kierowca wyrzucony metr od swojego auta. W wielkiej kałuży krwi i nogami wygiętymi w sposób nienaturalny.
-Boże – wyszeptałam.
Podszedł do nas mój tata.
-Wsiadajcie do samochodu – powiedział – Nie powinnyście tego oglądać.
Spojrzałam na Ali. Stała wpatrując się we mnie z zasłoniętymi ustami. Widziałam że powstrzymuje się od płaczu. Powolnym krokiem udałyśmy się do auta gdzie czekała na nas już mama przyjaciółki. Tym razem dziewczyna wsiadła ze mną na tylne siedzenia i wpatrywała się w niebo. Żadna z nas nie odważyła się odezwać. Nigdy nie zapomnimy tego co zobaczyłyśmy.
------------------------------------------------------
Piszcie co myślicie o tym rozdziale. Miłego dnia ^^
CZYTASZ
Lucyfer
HorrorPewnego dnia 17-letnia Melanie odkrywa że za każdym wyjściem z lasu ktoś bliski jej umiera. Pod wpływem gniewu wywołuje Lucyfera który oznajmia jej że jest jego córką. Dziewczyna prosi o radę staruszkę która potwierdza jej najgorsze obawy. Musi udać...