W końcu znalazłyśmy się na lotnisku. Pośpiesznie wyszliśmy z auta i w całkowitej ciszy udaliśmy się do Kasy gdzie mieliśmy odebrać swoje bilety. Była okropna kolejka więc z Alice postanowiłam usiąść na krzesłach.
- Chyba znałam tego faceta – Wyznała Ali.
-Kto to był? – spojrzałam na nią zaciekawiona.
Przez dłuższą chwile wpatrywała się w podłogę aż spojrzała na mnie.
-T-to chyba ojciec Maxa – powiedziała w końcu.
Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. Max to były chłopak Ali, zdradził ją kilka razy. Nie wiem czy był też tam w samochodzie.
-Ale nie jestem pewna- dodała pospiesznie – Był cały we krwi i...
Nie dane jej było dokończyć przez wrzask jakiegoś mężczyzny. Większość osób spojrzało na niego z zaciekawieniem a niektórzy nawet do niego podeszli. Był prawdopodobnie Bo pięćdziesiątce. Trzymał się za swoje posiwiałe włosy krzycząc. Wymieniłam spojrzenie z Alice i podbiegłyśmy do niego. Jakaś stewardessa próbowała go uspokoić, ale mężczyzna tylko spojrzał na nią wściekły i odepchną od siebie, przez co kobieta upadła na ziemie. Podbiegłam do niej.
-Wszystko w porządku? – zapytałam podając jej rękę.
-A wygląda jak by było?! – powiedziała wściekła.
Odtrąciła moją rękę i wstała wygładzając swoją spódniczkę. Jej idealny kok rozwalił się i kosmyki kruczoczarnych włosów wymknęły się na jej twarz. Wyglądała na młodą, koło dwudziestki. Gdy przyszło dwóch ochroniarzy powiedziała co się wydarzyło i pośpiesznie poszła w stronę toalet. Ochroniarz z otatuowaną ręką wykręcił mężczyźnie ręce do tyłu i pomimo wyrywaniu zaprowadził go do Jakiegoś pomieszczenia. Drugi zaś zadzwonił na policję.
-Nie jedziemy do Los Angeles – powiedział odwracając wzrok.
-Co?! – krzyknęłam przez co zwróciłam na siebie uwagę paru osób.
-Dostałem telefon ze szpitala – Odpowiedział a ja spojrzałam na niego pytająco – babcia jest chora.
-A-ale jak to? Co jej jest? – znowu łzy napływała do moich oczu.
-Miała wylew– złapał za rączkę walizki – jedziemy do szpitala
Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię i przytula do siebie. Obraz zaczął mi się zamazywać. Wtuliłam Się w ramię przyjaciółki i zaczęłam cichło łkać. Po zabraniu wszystkich walizek udaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy do szpitala
***
Po godzinie byliśmy w szpitalu gdzie przewieziona zastała moja babcia. Wybiegłam z auta w stronę wejścia i nie zważając na wściekłe spojrzenia jakie skierowały się na mnie wepchałam się do kolejki. Zaczęłam wypytywać stojącą naprzeciw pielęgniarkę która nie zdążyła odpowiedzieć bo zobaczyłam jak lekarze wiozą moją babcie przez szpitalny korytarz. Szybko pobiegłam w tamtą stronę popychając kilka osób.
-Co z nią?
-Wieziemy ją na oddział neurologiczny – rzucił pospiesznie i wszedł do sali.
Weszłam za nim ale jakaś pielęgniarka w średnim wieku mnie wygoniła.
-Ale...
-Nie możesz tutaj być – powiedziała i wróciła do Sali zatrzaskując za sobą drzwi.
Po chwili usłyszałam za sobą dyszącą Alice.
-Gdzie mój tata? – zapytałam.
-Podpisuje jakieś papiery, wiesz co z nią?
-Nie, nie wpuścili mnie do Sali – Usiadłam na krześle znajdujący się naprzeciwko Sali i podparłam głowę dłońmi. Ali usiadła koło mnie i przytuliła do siebie. Byłam jej wdzięczna że nie wmawiała mi że będzie okej.
Po chwili usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu i niechętnie wyciągnęłam telefon z kieszeni bluzy. Zdziwiona zerknęłam na ekran. Numer nieznany. Wymieniłam spojrzenia z Ali i odeszłam parę kroków. Odebrałam ale nie nikt się nie odzywał.
-Halo? – spytałam zrezygnowana.
Gdy chciałam się już rozłączyć usłyszałam jakiś dźwięk.
-He is coming.
---------------------------------------
Trochę opóźniony ale jest. Miałam występy i nie mogłam napisać. Jak się podoba? Do następnego ;*
CZYTASZ
Lucyfer
TerrorPewnego dnia 17-letnia Melanie odkrywa że za każdym wyjściem z lasu ktoś bliski jej umiera. Pod wpływem gniewu wywołuje Lucyfera który oznajmia jej że jest jego córką. Dziewczyna prosi o radę staruszkę która potwierdza jej najgorsze obawy. Musi udać...