01.

143 13 5
                                    

Dzień zakończenia szkoły był dniem, na który czekałam z niecierpliwością. Nienawidziłam tych ludzi, a od kiedy kilka lat temu opuścił ją Ji-yong, nie miałam tam prawdziwych przyjaciół, może kilku dobrych znajomych, z którymi chodziłam na imprezy. To wszystko. Do tego musiałam dojeżdżać do Seulu z domu na przedmieściach, a dorabiałam sobie w chińskiej knajpie oddalonej mniej więcej o tyle samo, co szkoła, ale w drugą stronę. Musiałam oszczędzać pieniądze na studia. Wiedziałam, że rodzice je dla mnie mają i wiedziałam też, że ich nie przyjmę. Nie i już. Niech kupią sobie kolejny samochód, ja sobie poradzę.

Dzień, w którym odebrałam dyplom oraz niezbyt zadowalające mnie wyniki egzaminów był również dniem, w którym zadzwonił Ji-yong z najlepszą wiadomością, jaką mogłam usłyszeć.

-Yoon Da-in, mamy pokój dla ciebie, pakuj się i przyjeżdżaj! - krzyknął mój przyjaciel z ekscytacją w głosie. Byłam spakowana już od kilku tygodni. Pozostało tylko znieść torby na dół, oznajmić rodzicom co zamierzać i nie wracać.

Nie poszłam na pożegnalną imprezę mojego rocznika, chciałam być jak najszybciej w domu, by wszystko ogarnąć i rozpocząć nowe życie. Autobus przyjechał na czas, a kiedy wysiadłam pod domem...Coś jakby mnie uderzyło. Chciałam wkurzyć tatę, ale nie pomyślałam wcześniej o mamie. Na pewno zacznie płakać, zacznie namawiać żebym została chociaż do rozpoczęcia semestru na uczelni...Zrobiło mi się przykro, ale nie mogłam się teraz wycofać. Wszystko było ustalone.

Przy drzwiach wejściowych stała mama z własnoręcznie upieczonym tortem, na którym napisała czerwonym lukrem "GRATULACJE!". Uśmiechnęłam się na ten widok. Kiedy weszłam do salonu, zobaczyłam pięknie nakryty stół, przy którym siedział...tata. Nie mogłam w to uwierzyć. Siedział przy stole, który był nakryty z okazji MOJEGO święta. Nieprawdopodobne. Postanowiłam chwilę zaczekać ze znoszeniem walizek.

Wszyscy usiedliśmy przy stole, mama pokroiła tort. Cały ten czas patrzyłam na ojca. Nie podniósł wzroku alni razu, cały czas grzebał w swoim telefonie. Kiedy mama zobaczyła, co robimy, postanowiła się odezwać.

-Na Hyun, pogratulowałeś już naszej dużej dziewczynce? - zapytała, szeroko się do mnie uśmiechając.

-Ale czego? - zapytał tata, wciąż nie odkładając telefonu. Rzuciłam w niego widelcem.

-Ty...Pieprzony... - zaczęłam, nie próbując nawet powstrzymać krzyku. Mama zasłoniła usta dłońmi. - Chociaż dziś, kiedy skończyłam szkołę, mógłbyś się ucieszyć, pokazać mi trochę miłości, dlaczego ty nigdy...

-W kółko tylko pieprzysz o miłości, czas na miłość to ty będziesz miała jak się usamodzielnisz. Źle ci w tym domu!? Pytam, źle ci w tym pieprzonym domu na który musiałem pracować dwa razy ciężej przez 19 lat?! Chodziłaś do szkoły na przedmieściach?! Nie, chodziłaś do jednej z najlepszych szkół z Seulu. Mało ci mojej miłości!? - jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. W takiej furii. Mama siedziała w kącie i płakała, a ja w tamtym momencie powiedziałam ostatnie zdanie, jakie padło w jego stronę z moich ust.

-Nigdy nie miałam ojca.

Pobiegłam na górę najszybciej jak umiałam, a wszystkie rzeczy, których jeszcze nie spakowałam, wrzuciłam do plecaka. Wyciągnęłam ze skrytki pieniądze, które odłożyłam, po czym wybiegłam z domu, trzaskając drzwiami. Płakałam jak pojebana. Nie mogłam nic zrobić. Było za późno. Z resztą, co by mi było po przeproszeniu go? Niczego by to nie zmieniło. Nigdy nie miałam ojca.

Do planowego przyjazdu autobusu zostało jeszcze pół godziny, więc usiadłam na ławce i zapaliłam papierosa. Chwilę później zorientowałam się, że w moją stronę biegnie mama.

-Yoon Da-in, kochanie, jak się tak szybko spakowałaś? Planowałaś coś? - zapytała, próbując ukryć fakt, że płakała pewnie mocniej niż ja.

-Zamieszkam u Kwon Ji-yonga. - powiedziałam, biorąc bucha. Mama przedtem nie wiedziała, że palę, ale już teraz było mi wszystko jedno. Popatrzyła na mnie ze smutkiem.

-Mojej gąsieniczce wyrosły skrzydła, teraz musi ich użyć. - powiedziała, gładząc mój policzek. Nawiązanie do piosenki, którą zawsze mnie uspokajała gdy byłam malutka sprawiło, że musiałam wstać i ją przytulić.

-Będzie dobrze, mamo. Zobaczysz. Będziemy w kontakcie, obiecuję. - powiedziałam, patrząc kobiecie w oczy. - Będziecie szczęśliwsi gdy mnie tu nie będzie.

-Yoon, nie mów tak... - wyszeptała mama, jednak obie wiedziałyśmy, że tak będzie. Że gdy nie ma mnie obok, tata się zmieniał, bo nie musiał patrzeć na swój największy błąd.

Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, po czym przyjechał autobus. Mama pomogła mi schować walizki.

-Znajdź sobie kogoś, kogo zawsze ci brakowało, kochanie. - powiedziała, przytulając mnie na pożegnanie. Nie do końca wiedziałam, jak mam to interpretować, jednak obiecałam, że to zrobię. Obiecałam na wszystko.

Kiedy dojechałam na dworzec, Ji-yong już tam był i pomógł mi zapakować walizki do samochodu. Bardzo się cieszyłam, że znów go widzę, bo tęskniłam za nim najbardziej na świecie. Praktycznie nie miał czasu od kiedy zaczął rozkręcać karierę. Od kiedy stał się też GDragonem.

Opowiedziałam mu o tym, co stało się w domu i jak zwykle skończyło się na tym, że wyzywaliśmy mojego ojca. Ji nigdy go nie lubił, a moje opowieści tylko potęgowały jego niechęć. Nie zdążyłam opowiedzieć mu o późniejszym spotkaniu z mamą, ponieważ zajechaliśmy pod apartamentowiec, który od teraz miał być i moim domem. Przy windzie czekał na nas kolega Ji-yonga. Stał odwrócony tyłem. Ji go zawołał, a kiedy popatrzył w naszą stronę, myślałam, że się przewrócę. Zatrzymał na mnie wzrok na sekundę, która była najdłuższą sekundą w moim życiu. Nie mogłam powstrzymać rumieńca, który pojawił się na mojej buzi. Na ten widok mężczyzna zaśmiał się.

-Choi Seung-hyun. - powiedział, podając mi rękę. Od razu zrobiłam to samo, nie zważając na to, że trzymałam w niej dwie torby, które spadły i stoczyły się po schodach. Ji wywrócił oczami.

-Yoon...Da-in... - wyszeptałam przytłoczona skrępowaniem. Seung-hyun uśmiechnął się do mnie, a kiedy się uśmiechnął, wiedziałam już, że wpadłam. Wpadłam po uszy. Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, ale właśnie to mnie spotkało. Od tamtego momentu mój świat kręcił się wokół tego mężczyzny.

Daddy issuesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz