Wakacje były cholernie dziwne, właściwie po każdym powrocie z pracy nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Ji ciągle pracował. Gdyby nie fakt, że mój starszy brat wysłał mi pieniądze na bilet do siebie, do Nowego Jorku, cały czas spędziłabym na dupie.
Mój brat był o 7 lat starszy ode mnie i w porównaniu z nim byłam czarną owcą. Taehyung zawsze miał idealne oceny, uczył się dwóch języków i marzył o zostaniu inżynierem. Wszystko mu się udało. Po studiach pracował chwilę w Korei, jednak dostał dużo lepszą ofertę w Stanach, co skłoniło go do przeprowadzki. Nasze relacje nigdy nie były specjalnie bliskie, jednak mogłam na niego liczyć kiedy miałam problem. Oczywiście vice versa, tylko on nigdy nie miał problemów. Był prze szczęśliwy, w Nowym Jorku znalazł cudowną żonę z którą zamieszkał w penthousie, kochał swoją pracę i w ogóle swoje życie. Tata był z niego tak cholernie dumny. Ja też byłam, ale często wygrywała zazdrość. Tęskniłam za nim, jednak tutaj miałam Ji-yonga, co sprawiało, że dawałam radę.
W Nowym Jorki spędziłam miesiąc, a kiedy przyszedł czas na odebranie wyników rekrutacji na studia, okazało się, że się nie dostałam. Z odwołania też nie.
-Co za chuje, nie znają się. - powiedział Ji-yong, kiedy płakałam nad listem z uczelni. - Nie musisz kończyć studiów, obserwuj akustyków przy pracy, dasz sobie radę.
-Ji-yong, nie chcę być pierdolonym pasożytem. - powiedziałam, odpalając kolejnego papierosa z rzędu. Trzęsły mi się ręce. Moja przyszłość stałą pod znakiem zapytania, nie chciałam całe życie żerować na przyjacielu...
Z uczelni zadzwonili do mnie dwa dni po rozpoczęciu roku. Powiedzieli, że ktoś się przeniósł, że mogę wejść na jego miejsce. Byłam w siódmym niebie, pracowałam i uczyłam się ciężko, jednak było coś...a raczej ktoś, kto sprawiał, że nie mogłam się na niczym skupić tak, jak należało.
Obecność Choi Seung-hyuna była jednocześnie moim największym błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Moje uczucie do niego rosło z każdym dniem, za każdym razem, kiedy rano siedział przy oknie w kuchni i pił kawę oraz wtedy, kiedy wieczorami siadał na kanapie z lampką wina i książką. Zawsze byłam zmieszana kiedy był w pobliżu, instynktownie spuszczałam głowę i zaczynałam bawić się włosami lub biżuterią. Kiedy się odzywał, moja twarz przybierała kolor dojrzałego pomidora i wcale nie musiał się odzywać do mnie, mógł po prostu rozmawiać z siostrą albo przyjacielem, w ja wariowałam nie uczestnicząc nawet w tej konwersacji. Ze mną rozmawiał dość rzadko, wydawało mi się wówczas, że może to przez różnicę wieku. On był dorosłym mężczyzną, a ja gówniarą która ledwo zaczęła studia. On był idolem, ja dorabiałam w knajpie. Gdyby nie fakt, że przyjaźnię się z Ji, prawdopodobnie nigdy byśmy się nie spotkali, byliśmy z zupełnie różnych światów. Pewnego dnia jednak wszystko się zmieniło.
Myślałam, że nikogo nie ma i nie będzie w domu. Tego dnia nie miałam w ogóle zajęć, a był to zwykły dzień roboczy, więc wszyscy powinni byli być w wytwórni. Wstałam po 13 z taką ochotą na smażony makaron z warzywami, jakiej chyba nigdy nie miałam w życiu, więc prosto z łóżka popędziłam do kuchni, włączyłam program muzyczny w telewizji i zabrałam się do gotowania. Kiedy z głośników poleciała moja ulubiona wówczas piosenka GOT7, pozwoliłam sobie na dość głupkowaty taniec podczas mieszania jedzenia na patelni. Odpaliłam papierosa i kontynuowałam to, co robiłam, kiedy nagle usłyszałam dźwięk przesuwanego krzesła. Myślałam, że padnę na zawał.
-Obudziłaś mnie. - powiedział Choi Seung-hyun, siadając przy stole i wyciągając dłoń po mojego papierosa. Szybko mu go oddałam.
-P-przepraszam oppa... - powiedziałam, wbijając wzrok w podłogę. - M-myślałam, że nikogo nie ma...
T.O.P popatrzył na mnie przygryzając wargę. Tego było już dla mnie zbyt wiele, odwróciłam się w stronę patelni, żeby ukryć objawy stresu, które czułam w całym moim ciele. Nie wiedziałam co mam zrobić, więc zaproponowałam mu, że podzielę się jedzeniem. Zdziwiłam się kiedy przystał na tą propozycję.
-Mmm, zajebiste. - powiedział, kiedy podałam mu talerz z makaronem. - Jak w takiej restauracji nad rzeką...kurwa no, identycznie. Muszę cię tam zabrać, zobaczysz, że mam rację. - powiedział, nie przestając jeść. Nie wierzyłam własnym uszom. Odezwał się do mnie. Siedział ze mną w kuchni. Pochwalił moje jedzenie. Zaprosił mnie gdzieś. - Jutro? - zapytał. O Boże. Zapytał mnie o coś. Patrzył mi w oczy i oczekiwał na odpowiedź, kiedy ja nie mogłam sobie przypomnieć jak wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, więc tylko pomachałam twierdząco głową. Choi Seung-hyun zaśmiał się, po czym położył dłoń na moim ramieniu.
-Yoon Da-in, od dawna chciałem poznać cię bliżej. Bądź gotowa o 15:00. - po tych słowach wyszedł z kuchni, zostawiając talerz na stole. Usiadłam na blacie i zaczęłam przetwarzać to, co właśnie się wydarzyło. Nie rozumiałam jak i dlaczego, musiałam porozmawiać z Ji, tylko...nie byłam pewna jak zareaguje na fakt, że idę gdzieś z Choi Seung-hyunem, a co dopiero na to, że miękną mi przy nim kolana. Jeszcze nie teraz, wolałam poczekać trochę z powiedzeniem o tym wszystkim przyjacielowi. Może wcześniej się skompromituję i będę wolała zapomnieć o całym wydarzeniu. Może to nawet nie miała być randka.
Szczerze mówiąc, jeszcze nigdy przedtem nie byłam na randce. Jeśli gdzieś wychodziłam, to po prostu na domówki lub plenery, a jeśli byłam gdzieś sama z jakimś mężczyzną, to z Ji-yongiem, chociaż nie zaprzeczam, że kiedyś byliśmy w sobie szaleńczo zakochani, miałam 8 lat. Kilka lat później się całowaliśmy. Pamiętam jakby to było wczoraj. Gimnazjalna dyskoteka, wolny taniec, pierwszy pocałunek w życiu. I uczucie obrzydzenia, jakbyśmy polecieli w ślinę z rodzeństwem. Nie powtórzyliśmy tego nigdy i nie mieliśmy zamiaru powtórzyć.
Chciałam się wyspać żeby rano wyglądać lepiej, jednak nie było mowy o jakimkolwiek śnie. Ze stresu spędziłam noc na gapieniu się w sufit, więc rano wyglądałam jak trup. Spędziłam ponad godzinę nad makijażem, jednak opłacało się, bo wyglądałam całkiem nieźle. Ubrałam sukienkę i trampki. Równo o 15:00 T.O.P zapukał do drzwi mojego pokoju.
Bałam się, ze będzie potwornie dziwnie, jednak zaczął opowiadać mi o swoim dniu, pytał o różne rzeczy, o moją przyjaźń z Ji, o studia. Szliśmy wzdłóż rzeki Han, świeciło słońce, wiał delikatny wiatr, pogoda była cudowna. Nagle zatrzymaliśmy się.
-To tutaj. - powiedział, wskazując na drzwi restauracji. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu, a widząc zdezorientowaną minę mężczyzny, po uspokojeniu się powiedziałam:
-Choi Seung-hyun, wyjaśniło się, dlaczego smakowało tak samo. Ja tu pracuję.
CZYTASZ
Daddy issues
Fanfiction"Go ahead and cry little girl, nobody does it like you do..." *** Wyjaśnienie relacji Choi Seung Hyuna i Yoon Da-in z "Hold me tight"