6.

39 1 0
                                    

Ethan:
Do domu wracam około 17. Parkuje swoim białym BMW na podjeździe, wychodzę z samochodu i kieruje się do drzwi frontowych. Wchodzę do środka i czuję jak po całym domu unosi się piękny zapach jakiejś potrawy. Czyżby Grayson coś ugotował.
Idę prosto do kuchni i tam zastaje brata, który coś przyrządza na patelni.

-Cześć braciszku kochany- mówię wesoło.
-No cześć Ethan- mruczy pod nosem.
-Co ugotowałeś?- pytam nadal się uśmiechając i spoglądam na twarz Graysona.

Jest smutny i jakiś przybity. Ma lekko czerwone oczy. Czy on płakał?

-Lasagne- mówi wzruszając ramionami. - Nic wielkiego- dopowiada po chwili ciszy.
-Grayson coś się stało?- pytam.
-Nie, nic- mruczy praktycznie niesłyszalnie.

Nie będę go męczył. Jak będzie chciał to powie, prędzej czy później. Wiem, że to coś poważnego, bo to Grayson. Jego interesują tylko naprawdę poważne rzeczy i jeżeli chodzi o moje bezpieczeństwo. To cały mój brat. Uczuciowy chłopak w ciele dupka. Niestety, ale co ja mam powiedzieć. Jestem do niego podobny. Też zachowuje się jak dupek.

Kiedy Grayson kończy danie, siadamy w ciszy do stołu i zajadamy się jego przepyszną lasange.

Grayson:
Nie powiem mu nic o Julce, bo wspomnienia go zniszczą. Tak jak 4 lata temu było. Wysyłał do niej tyle wiadomości, dzwonił, a ona miała go gdzieś.
Załamał się totalnie.
Nie chciał wychodzić z domu, ogólnie nie miał ochoty na nic. Tak w sumie zniszczyło nas to obu.
Staliśmy się dupkami bez uczuć.
Cholernymi sukinsynami.
A teraz znów miękniemy, bynajmniej ja. Jestem taką pizdą.

Ethan przed chwilą wyszedł z kuchni i znów zostałem sam z tymi wszystkimi myślami. Muszę się napić. Czegoś mocnego.

Julka:
Wracam do domu cholernie wymęczona całym dniem w pracy. Wchodzę do środka i zastaje ciszę. Zapewne Marlena jest u Nathana,czyli jestem znów sama.
Ehh przyzwyczajenie.

Nigdy nie zdołam pozbierać się po Ethanie i jeszcze dziś Grayson. Jejku, a miałyśmy od nich uciec.
Miałyśmy ich już nigdy nie spotkać.
A tu nagle Grayson przyjeżdża do miejsca mojej pracy i bierze samochód zastępczy. W dodatku mnie nie poznał, ale to chyba dobrze.

Idę powolnym krokiem do kuchni i kładę klucze od samochodu na blat. Wstawiam wodę w czajniku na kawę i zaglądam do lodówki, by sprawdzić czy jest coś dobrego. Niestety lodówka jest pusta. Przecież Marlena miała zrobić zakupy, ale nie, bo pewnie ten pieprzony Nathan. Tak go nie lubię. On ją zniszczy, ja to wiem.

Zalewam kawę wrzątkiem i czekam, aż trochę ostygnie. Kiedy kubek jest pusty chowam go do zmywarki. Zabieram klucze z blatu i w drodze do drzwi biorę jeszcze moją torbę. Muszę pojechać do tego sklepu po coś do jedzenia.

Wychodzę z domu i zamykam drzwi na klucz, wsiadam do wnętrza samochodu. Odpalam silnik i ruszam do najbliższego supermarketu, który jest jakieś 5 km stąd.

Po 20 minutach wjeżdżam na parking przed sklepem. Parkuje jak najbliżej i ruszam do środka.

Spaceruje między półkami i szukam potrzebnych produktów do zrobienia domowych kebabów.
W moim koszyku jest już tortilla,czosnek,jogurt,majonez i 2 butelki wina.
Muszę kupić jeszcze warzywa i mięso. Z koszyków biorę sałatę,cebulę,pomidory, ogórki i rzodkiewkę, a później idę po mięso.
Przechodzę przez dział z przyprawami i zatrzymuje się szukając przyprawy do kebaba.

Nagle czuję jak ktoś mnie popycha i upadam na zimną podłogę, a przed oczami przelatują mi blond włosy. Podnoszę się z podłogi i otrzepuje spodnie.

-Jejku najmocniej panią przepraszam-słyszę znajomy głos, więc unosze głowę, by spojrzeć na sprawcę zdarzenia.
Przede mną stoi niska blondynka z długimi włosami, którą kojarzę.

-Nic się nie stało-mówię z uśmiechem, a dziewczyna zmienia wyraz twarzy i wygląda na oniemiałą.
-Przepraszam coś mam na twarzy?-pytam ze śmiechem.
-Julka to naprawdę Ty?-pyta nadal oniemiała.
-Yy tak, skąd zna pani moje imię?-pytam rozkojarzona.
-Nie pamiętasz mnie, prawda?-mówi ze smutkiem i przeczesuje włosy ręką.
-Przepraszam niestety nie, ale kojarzę Twój głos. Nie wiem skąd-mówię spokojnie.
-To ja Sara, koleżanka z gimnazjum-mówi z uśmiechem.

A ja uświadamiam Sobie, jak mogłam tak szybko zapomnieć.

-Przepraszam Sara-uśmiecham się przepraszająco.
-Nic się nie stało-klepie mnie po ramieniu.
-A w ogóle jak tam u Ciebie? Co tu porabiasz?-pytam ze śmiechem, kiedy uświadamiam Sobie ile pytań zadałam.
-Przeprowadziłam się do Los Angeles dwa lata temu z Ash'em. Mamy zamiar wziąść ślub za dwa miesiące-rozpromnienia się.

Jejku ona nadal jest z Ashtonem. Jakie to słodkie. Zazdroszczę jej.

-A Ty nadal z Ash'em-uśmiecham się.
-Oczywiście, zrozumiałam, że on jest tym jedynym. Zawsze był ze mną, nigdy mnie nie zostawił. Kocham go, jak nikt inny. Mimo, że zrobiłam mu krzywdę, załamałam jego uczucia. Wybaczył mi i wtedy doszło do mnie jak byłam głupia krzywdząc go. Długa historia wiem-mówi cały czas uśmiechając się.
-Chyba uswiadomiłaś mi jak bardzo kogoś kocham i nie umiem bez niego żyć. Przez te 5 lat, myślałam, że oszaleje. On jest jedynym sensem mojego życia i zawsze nim był-przecieram twarz ręką.

Sara uśmiecha się i kojąco masuje moje ramię.

-Może chciałabyś wpaść do mnie?-pytam.
-Jasne, a mogę tak wieczorem?-pyta z uśmiechem.
-Jasne, podam Ci numer telefonu-podaje mi urządzenie do ręki i wstukuje jej swój numer.
-Napisz do mnie jak wrócisz, bym wysłała Ci adres-mówię z uśmieszkiem i oddaję jej telefon.
-Dobrze to do zobaczenia-mówi.
-Do zobaczenia-mówię i po chwili Sara znika za półkami, a ja wracam do szukania przyprawy do kebaba.

Chyba będę musiała kupić jeszcze jakieś piwo i może jeszcze jedną butelkę wina. A i jeszcze te mięso. Ja się niedługo zgubie w swoim popieprzonym umyśle.
...........
No i kolejny rozdział 😊
Przepraszam za wszelkie błędy 😉

Dangerous Boys/ Dolan TwinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz