Epilog

692 51 5
                                    

Ja: Dobrze Lou, spotkajmy się

Louis: Masz czas jutro?

Ja: Tak, zaczynam iść na uczelnie dopiero w następny poniedziałek

Louis: Do jakiej uczelni chodzisz?

Ja: East White

Louis: Nie wierzę 🙈

Louis: Chodzimy do tej samej szkoły

Ja: Jak my się nie spotkaliśmy

Louis: Twój telefon najwyraźniej miał to zrobić 😄

Ja: Lou, jutro pod szkołą o 14?

Louis: Dobrze Hazz

Ja: A teraz przepraszam, ale Gemma przyszła

Louis: Pozdrów ją ode mnie 😎

Ja: Dobrze, to do jutra?

Louis: Do jutra Hazza

Brunet z wielkim uśmiechem wstał z łóżka, tuląc telefon do piersi. Teraz miało być dobrze, w końcu będzie szczęśliwy. Jednak teraz musiał wygrać z huraganem, którym jest jego siostra. Na pewno zauważy zmiany w jego zachowaniu czy nawet brak nowych ran na ciele. Harry sobie postanowił, zmieni się dla Louis'a, zacznie żyć na nowo i nie pozwoli się złamać.

Jak tylko zszedł na dół, blondynka łudząco podobna do niego stała w przedpokoju, szukając kapci, które zawsze zakłada będąc u niego.

- Coś ty taki szczęśliwy braciszku?

Styles od razu się zarumienił, nie było sensu jej kłamać, bo i tak potem ona odkryje prawdę.

- Ja i Louis się jutro zobaczymy.

Dziewczyna była w szoku, jej oczy rozszerzyły się, jednak chwilę później uśmiechnęła się szeroko i przytuliła wyższego oraz młodszego brata. Potem pocałowała jego policzek, mając gdzieś, że zostawiła na nim ślad swojej szminki.

- Myślałam, że ten dzień nie nastąpi. Nareszcie się uśmiechasz tak szczerze.

Rodzeństwo znowu się przytuliło tak jak parę lat temu, kiedy to Harry bał się burzy i szukał ukojenia w starszej siostrze.

Odliczał czas, kiedy to Gem miała wyjść. Chciał już wykrzyczeć na cały dom, jaki jest szczęśliwy. Tańczyć swój taniec i napisać coś do szatyna. Zastanawiał się jak teraz wygląda, dostał tylko jedno zdjęcie, a chciał zdecydowanie więcej.

Noc nadeszła szybciej niż myślał. Nie mógł niestety zasnąć, dlatego zrobił sobie kakało i usiadł na szerokim parapecie. Patrząc przy tym na gwiazdy, których było dzisiaj naprawdę dużo.
Myślał. O przyszłości, o tym jak się jutro ubierze i czy ma być tak otwarty przy Tomlinson'ie jak kiedyś.

Nie zasnął aż do czwartej w nocy. Przerzucał się z boku na bok. Ostatecznie patrzył się w sufit i gwiazdki, które świeciły w ciemności. To co, że miał 21 lat, czuł się nadal jak małe dziecko.

Harry szykował się cholernie długo. Chciał wyglądać perfekcyjnie, dokładnie układał swoje włosy i prasował koszulkę z tysiąc razy. Ostatecznie ubrany w czarne rurki, białą koszulą i chustką związaną w swoich lokach, wyszedł z domu.

Szedł spokojnie, nie chciał wyglądać jak pomidor. Muzyka grała w jego słuchawkach, a serce biło tysiąc razy szybciej. Już za niedługo go zobaczy.

Widział go już z daleka, stał oparty o płot i palił papierosa. Wyglądał tak jak pięć lat temu. Tyle że jego ciało pokrywały tatuaże i był teraz bardziej chudy.

Cicho podszedł do niego i zakrył oczy.

- Hazz?

- Tak Lou.

I wtedy niebieskie oczy spotkały zielone tym razem już na zawsze.

Cześć.

Pewnie spodziewaliście czegoś dłuższego, ale to ff miało dużo złych dla mnie wspomnień.

Mam jednak ogromną nadzieję, że się wam podobało

Do zobaczenia w innych książkach

Ola xx

Change - L.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz