Prolog

407 37 29
                                    

Skoczyła na najbliższą gałąź, deszcz w niczym nie ułatwiał wręcz przeciwnie, przeszkadzał. Tworzące się kałuże stanowiły nie lada przeszkodę do pokonania. Nie chcąc bardziej zmoknąć kobieta postanowiła przemieszczać się po koronach drzew. Jednak woda nie dawała za wygraną, wtargnęła na każdą suchą przestrzeń. 

Takara wyjęła z kieszeni niewielką latarkę. Oświetliła przestrzeń przed sobą i zbadała teren swoim wyczulonym wzrokiem.Nie znała okolicy, ale grunt, oczywiście poza kilkoma wysokimi drzewami, wydawała się dość płaski. Żadnych wzniesień, ani niepotrzebnych dołów. Na jej nieszczęście nie dostrzegła niczego nadzwyczajnego. Zagryzła suchą wargę i od razu poczuła nieprzyjemne pieczenie, które szybko rozeszło się po rozciętym policzku. Krew dawno zastygła, tworząc przy tym niewielki strup. Próbowała wsłuchać się w śpiew wiatru, starała się skupić na harmonii spadających kropli. "Jeśli stoisz po stronie natury, ona zawsze wskaże ci drogę". Przypomniała sobie słowa starego mistrza. Teraz jego mądrości wydawały się śmieszne. Przecież deszcz nie powie mi gdzie jestem! Krzyczała jej podświadomość. 

Zmęczenie zaczęło górować, otarła bladą twarz. Chciała paść na kolana i chwycić swoje już mokre, brudne włosy i wyrwać je silnym ruchem. Takara pragnęła aby ktoś uderzył ją w twarz, gdyby tylko nie miała zwichniętego barku sama wymierzyłaby cios. 
Jasne światło latarki zamrugało aby zaraz zgasnąć. Baterie. Pomyślała, złapała w zęby czerwony przedmiot a zdrową ręką zaczęła szukać w kieszeni czegoś co by się jej przydało. 

- Cholera. - Wydukała zaciskając białe zęby na plastiku. - Niech to szlak! - Zrzuciła rozdarty plecak do niewielkiej kałuży. Całe szczęście w środku znalazła nowe baterie na taką okoliczność. Szybko je wymieniła i na nowo oświetliła obszar. 

Wiedziała, że jeśli tu zostanie nie czeka ją nic dobrego. Takara skrzywiła się czując nieprzyjemnie zimny i mokry t - shirt przylepiający się do jej nagiego ciała. 

Skupiła się ponownie szukając jakiejkolwiek chakry w pobliżu. A więc wyciszył ją. Człowiek, z którym walczyła jeszcze kilka minut temu wyparował. Ogarnęło ją obrzydzenie do samej siebie. Jakim cudem dała się pokonać? Przecież kiedyś przewyższała go. Teraz mógł ją z łatwością zabić. Co by było gdyby to zrobił? Ulżyłoby mu? Mógłby żyć z jej zabójstwem? Pewnie przyzwyczaił się do mordowania przez lata żyjąc w tej cholernej organizacji. Takara była pewna, że musi dowiedzieć się o niej więcej. Co podkusiło go żeby do niej dołączyć? Zrobił to z własnej woli? Po prostu chciała znać odpowiedzi na te pytania.

Mrok, cisza i niepewność wystarczyły by czuła się nieswojo. Starała się szukać jakiejś jaskini albo czegoś gdzie może się schronić. Nienastawione ramię coraz bardziej jej doskwierało. Ból krążył po jej ciele. Chciała odpocząć, ale nie mogła musiała iść dalej. Myśli Takary szybko nakierowały się na jej drużynę. Wierzyła, że są cali i zdrowi. Dała im szansę na ucieczkę. Po za tym temu dupkowi nie chodziło o zespół drugi, nie chciała się nawet domyślać po co przybył do Amegakure. Przerażało ją to co mógł robić, bała się jak małe dziecko, które nabroiło.  

- Gdzie ja jestem?! - westchnęła - Kurwa! Dlaczego jestem taka tępa?! - Zacisnęła powieki, spod których wypłynęły łzy. Gdyby nie latarka mrok ogarnąłby wszystko. Widziała przed sobą tylko drzewa i spadający deszcz. Irytowała ją myśl, że nie poradzi sobie sama. Mimo, że jest mistrzynią drużyny drugiej to ona potrzebowała bardziej ich niż oni jej. Nie posiadała wzroku Hyuugi, talentu Yamanaki, ani intelektu Nar. W jej piersi zaczął pączkować nieokreślony lęk. Co jeśli tu umrze? Nawet gdyby teraz krzyknęła, nikt by jej nie usłyszał. 
Takara przygryzła ponownie wargę i zaczęła przedzierać się przez coraz gęstszą mgłę. 

Brudna woda spływała ciurkiem po szarej twarzy kobiety. Noc robiła się coraz chłodniejsza. - Po tej misji staruch będzie musiał dać mi urlop - zaśmiała się gorzko. Ciekawiło ją jakby zareagował trzeci na wieść, że Takare pokonał jeden z nich. Czuła rozczarowane spojrzenie starego mistrza na swojej osobie. Po jej skórze przebiegł zimny dreszcz. W oddali dostrzegła jakby zarysy jakichś postaci. Przemoczone włosy rozwiewał wiatr a w mroku można było dostrzec błysk czerwonego oka.

- Ka..Kakahi? - Nie wiedziała czy powiedział to na głos. Szelest spływającej wody zagłuszył ten dźwięk. Do cholery, co on tu robi?! Czemu zawsze wtrąca się w jej misje? Starała się nie chwiać. Czyżby wyobraźnia Takary postanowiła z niej zakpić?  To nie mógł być kopiujący ninja. To spojrzenie należało tylko do jednej osoby. Poczuła skurcz u dołu brzucha. Zrobiło się jej niedobrze. Była bezradna. Poruszał się tak jakby przed chwilą nie stoczył żadnej walki. Przyświeciła na niego latarką by móc lepiej mu się przyjrzeć. Dostrzegła krew, ale kiedy się przybliżył szybko zorientowała się, że nie należy do niego. To była jej krew. Raptem w jego dłoni zabłyszczało ostrze kunaia.

- Przyszedłeś mnie dobić. 

- Nie bierz tego do siebie. To tylko misja. - Takara zaśmiała się cicho. Tylko tyle dla niego znaczyła? Misja? Nic więcej...  Z zaskoczenia wykręcono jej zdrową rękę. Za plecami czuła ciepły oddech. Podczas gdy próbowała się uwolnić młody mężczyzna zbliżył się do niej na tyle aby móc z łatwością zadać cios. Jego oczy jarzyły się jak świeża lawa. Starał się wzrokiem przeszyć jej myśli, chciał dostać się do najgłębszych zakamarków jej mózgu. Takara wygięła usta w kwaśny uśmiech.

-Ha, Czyżbyś zapomniał, że sam uczyłeś mnie jak bronić się przed sharinganem? - speszył się, nie mógł wiedzieć, że Takara pamięta tak odległe czasy z ich dzieciństwa. Zachichotała, spojrzał na nią z pytaniem wymalowanym na twarzy. - Nie bawi cię to? Zawsze mnie ostrzegałeś a ja i tak nie słuchałam. Ale teraz wiem, że Uchihą się nie ufa. 

-------------

zmieniłam całkowicie prolog bo tamten był beznadziejny. Nie wiem na ile ten jest lepszy, ale wydaje mi się, że będzie bardziej pasować do tej opowieści  

10 minut to za mało [Świat Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz