Dziękuję
~*|*~
27.06.2523r. Elysea-Heiron
Patrząc na wszystko z boku, mogłoby się wydawać, że Elysea jest miejscem wyciągniętym z bajki. Uprzejmi i uśmiechnięci ludzie, skorzy do pomocy, piękne tereny oraz chluba rasy - wspaniali żołnierze, Daeva, którzy bez strachu stawali przed każdym wyzwaniem, nie chyląc czoła. Tak. Tak to wyglądało z boku dla ludzi, artystów i wszystkich których życie kiedyś nieodwracalnie się kończyło. Gdyby zapytać Daeva'e co sądzi o Elysei, padałyby różne odpowiedzi zależne od doświadczenia i wieku. Młodsi z uśmiechem odpowiedzieliby, że Elysea jest najlepszym co może się przytrafić każdej żywej istocie. Starsi by to przemilczeli lub stwierdziliby, że nie mają czasu na filozofowanie i pytający powinien zająć się swoją pracą. Wiedzą bowiem co ich czeka za niesubordynację. Tortury, pozbawienie dorobku życia i wyrzucenie za granice Otchłani, gdzie Eter jest tak rzadki, że nie ma możliwości odrodzenia po śmierci. Szczęście było i jest przykrywką. Dyktatury, strachu, manipulacji, chciwości, słabości. Życia w złotej klatce o wyraźnie wytyczonych granicach. Lecz zdawały się wyjątki, Daeva niezwykłe i niepowtarzalne, które mimo wszystko potrafiły żyć wyznając zasadę "żyj tak jakbyś nadal był przywdziany w skórę śmiertelnika". Raz jedna osoba to podsumowała: "To wszystko jest pracą bezowocną, nic nie uda nam się osiągnąć goniąc bezsensownie za coraz to nowszymi poziomami, rangami czy ekwipunkiem, błądząc w naszych własnych pragnieniach i marzeniach, patrząc na ciągły rozlew krwi naszych braci i sióstr, bo jaki w tym cel skoro wszyscy i tak jesteśmy nieśmiertelni? Zachowujemy się jakby ktoś założył nam klapki na oczy! Czy Asmodianie naprawdę są naszymi realnymi wrogami? Nie! To Balaurzy! Nasz wspólny wróg! Co by było gdybyśmy połączyli siły i uratowali wspólnie Atreię przed rozerwaniem?". W ciągu godziny od wypowiedzenia tych słów mężczyzna zaginął i do dziś nikt go nie widział. Byłem w gronie słuchaczy i jego słowa diametralnie zmieniły mój pogląd na świat. My, kryjący się za wieloma maskami Elyosi, znacznie różnimy się od bezpośrednich Asmodian, co jest głównym powodem przez który ich kochamy lub nienawidzimy. Przez ciągłe mydlenie oczu w większości pałamy chorą nienawiścią w stosunku przedstawicieli rasy asmodiańskiej. Zdarza się niekiedy, że ktoś przejrzy na oczy i zapragnie wolności. Są w tej grupie osoby wyróżniające się. Jeden przypadek szczególnie zapadł mi w pamięć, a widziałem wiele jako "emerytowany" Daeva prowadzący karczmę w Heiron. Mała Elyoska na tyle zapadła mi w pamięć, że każdy kto potrafił powiedzieć mi cokolwiek na jej temat dostawał kufel piwa na koszt firmy. Nie róbcie takich min. To wcale nie oznacza, że wywiesiłem ogłoszenia o kim poszukuję informacji. Dobry słuch nieraz okazał się darem. Dzięki jej wizycie po długiej nieobecności dowiedziałem się co się stało. I zszokowało mnie to na tyle, że aż musiałem usiąść. Tak ją tym wystraszyłem, że Mała chciała wzywać pomoc. Widzę, że was to zaciekawiło. No cóż, ja wam tej historii nie opowiem. Lepiej sami ją poznajcie - zakończył swój wywód właściciel karczmy i ignorując zszokowane miny dwójki Elyosów, poszedł za zaplecze i po chwili wrócił z książką w ręce. - Tylko jej nie uszkodźcie, to jedyny egzemplarz.
- Dziękujemy - powiedzieli cicho i chowając książkę ruszyli do wyjścia. - Do widzenia.
Pomieszczenie wypełnił dźwięk dzwonka ogłaszający, że klienci opuścili właśnie lokal.
YOU ARE READING
Czy wszystko stracone?
FantasyOdwieczna wojna dwóch światów. Dwie rasy różniące się jak noc i dzień. Lecz która strona jest tą złą? Niespodziewane spotkanie dwójki naturalnych wrogów. Jak mogłyby się potoczyć losy Asmodiana i Elyoski jeśli poznaliby się w sytuacji podbramkowej...