Control

375 39 4
                                    

Rudowłosa kobieta od dłuższej chwili siedziała sztywno wyprostowana na niskim, szerokim łóżku, beznamiętnie wpatrując się w surową, betonową ścianę naprzeciwko.

Nat, ja wiem, że jesteś wściekła. Ale zaufaj mi, tak będzie najlepiej dla wszystkich.

Za przeszkloną ścianą, po jej prawej stronie, roztaczał się fenomenalny widok na łańcuchy gór przykryte grubą warstwą mieniącego się w pełnym słońcu śniegu. Jednak ona nie umiała przekonać się do obrócenia wzroku w tamtą stronę.

Masz świadomość, że ci pomagam, prawda?

Nagle szarość i prostota modernistycznego wnętrza okazała się bardziej fascynująca niż majestat widoków na zewnątrz.

Jesteś zbiegiem. Czego innego się spodziewałaś.

Kobieta podniosła się z miękkiego materaca. Dopiero teraz poczuła skutki długiej przejażdżki i wcześniej zaaplikowanego jej zastrzyku ze środkiem paraliżującym. Jej odrętwiałe stopy zanurzyły się w puszystym dywanie. Skrzywiła się. Luksus nigdy nie był jej bliski. I nigdy do niego nie dążyła. Lekko odskoczyła kawałek dalej, na surową kamienną podłogę. Przy lądowaniu kolejna fala bólu wykrzywiła jej twarz.

Weź się w garść. Słabe osobniki giną jako pierwsze.

Ten ostatni głos był inny. Przerażająco znajomy. Słyszała go, jakby z oddali. Jak za pierwszym razem, kiedy padły te same słowa. Natasha zadrżała mimowolnie - jednocześnie poruszona traumatycznym wspomnieniem, jak i wściekła, że dopuściła do siebie mroczne myśli z przeszłości.

Jednak teraz świat znów chylił się ku upadkowi. A w tym przypadku "światem" nie był tylko Związek Radziecki, którego upadek oglądała ostatnim razem, jeszcze jako dziewczynka. Tym razem w istocie chodziło o cały świat. I wszystko dobre, co w nim znalazła. Od bitwy na niemieckim lotnisku minęło zaledwie kilka dni. Nat zdawała sobie sprawę, z zamieszania spowodowanego między innymi jej nierozsądnym zachowaniem. Ale wszystko potoczyło się tak szybko...

Kobieta przystanęła na chwilę, by podnieść wzrok z podłogi przed sobą. Powoli rozejrzała się po zimnym pomieszczeniu wokół, a potem wyjrzała przez kolejny kawał przeszklonej ściany. Szczyty wokół niej były równie samotne, co ona. A krystalicznie czysta tafla jeziora równie niewzruszona, co jej szczelnie zamknięte w głębi emocje. Bo Natasha od lat uczyła się sztuki racjonalnego myślenia. I w chwilach, jak ta nie było czasu na gorączkowe myślenie. Potrzebny był zimny, praktyczny plan działania.

- Friday? - rzuciła niepewnie w pustkę przestronnego pokoju dziennego.

- Panno Romanoff, czym mogę służyć? - odezwał się kobiecy mechaniczny głos, jakby znikąd. Nat kątem oka zauważyła zapalające się w poszczególnych częściach domu pojedyncze światła.. Dom, jakby ożył, w kamiennym kominku buchnęły jasne płomienie.

- Pokaż mi najnowsze wiadomości - powiedziała rudowłosa, a na gładkiej kamiennej ścianie w głębi pomieszczenia natychmiast ukazało się kilka różnych obrazów z serwisów informacyjnych z całego świata. Natasha niechętnie spojrzała w tamtym kierunku. Większość z nich ukazywała nagrania z monitoringu lotniska, gdzie raz za razem padały strzały, ciosy czy kopnięcia, pomiędzy najsilniejszymi osobnikami chodzącymi po tej planecie.

- ...a także wciąż nieznana pozycja zbiegów - Steven'a Rogers'a, znanego jako Kapitan Ameryka, oraz James'a Barnes'a, Zimowego Żołnierza. Obaj mężczyźni mogą być uzbrojeni i niebezpieczni dla otoczenia, dlatego władze apelują o zachowanie szczególnej ostrożności - padły słowa z jednego z ekranów. Natasha machnęła ręką w tamtym kierunku, a obraz czytającej z promptera dziennikarki powiększył się. Teraz w jej miejscu pojawiło się zdjęcie znajomych twarzy, a Nat wstrzymała oddech. Steve wciąż żyje. - Ostatnią poszukiwaną jest Natasha Romanoff, znana też jako Czarna Wdowa. Jej pozycja pozostaje nieznana od czasu incydentu na lotnisku w Niemczech - kontynuował głos dziennikarki, a miejsce na ekranie zajęło zdjęcie Natashy.

Love you too // WinterWidow Fanfiction PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz