część 3

171 28 3
                                    

Zamiast tego jednak sam nie wie dlaczego nie może wydusić z siebie słowa, ale nagle dopada go coś jak wyrzuty sumienia pomieszane z czymś jeszcze, czego póki co nie może zdefiniować, sam gubi się w swoich myślach, gdy nagle słyszy krótkie - Hej - połączone razem z uśmiechem. Doskonale wie, że on i Pezz są przyjaciółmi, ale mimo wszystko to nie jego spodziewał się zobaczyć w drzwiach. Być może wygląda teraz jak ryba, otwierając i zamykając usta by coś powiedzieć. Nie myśli nad tym długo zanim sam uśmiecha się jednak i wymija go mówiąc - Hej, upadła gwiazdko. - To może nie do końca to co chciał powiedzieć, ale zawsze lepsze to niż stanie przed Harrym Stylesem unikając jego spojrzenia. Wita się z kilkoma osobami, posyła wszystkim swój najlepszy uśmiech, ale nadal nigdzie nie może odnaleźć wzrokiem swojego kumpla, dlatego postanawia chociaż odłożyć kupione wino w jego kuchni. Tak szybko jak tam wchodzi widzi Malika naprzeciw otwartego na oścież okna, a nad nim wiją się tylko kłęby dymu wydmuchiwane z ust.

- Jak się trzymamy Zaynie? - pyta podchodząc bliżej i klepiąc jego ramie na co ten gwałtownie podskakuje obracając się w jego stronę i gasząc wypalonego już papierosa.

- Cholera. Cholera, cholera, cholera! Nigdy bym nie pomyślał, że to będzie aż tak stresujące - zaczyna, wyjmując z kieszeni maleńkie czerwone pudełeczko i ogląda go za każdej strony, a Louis nie może nic na to poradzić, ale kąciki jego ust mimowolnie wędrują w górę.

- Och stary, to tylko oświadczyny, zobaczysz jak będziesz się czuł w dzień ślubu stojąc przed ołtarzem, naprzeciw tych wszystkich ludzi i zastanawiał się czy może przypadkiem Pezz nie będzie chciała uciec ze ślubnego kobierca razem z tym swoim tancerzem z zespołu - prychnął

- Kutas. Naprawdę nie wiem, dlaczego jesteś moim najlepszym przyjacielem, stary.

- Boże, to dokładnie to, nad czym sama zastanawiałam się od wieków - Perrie śmieje się wchodząc do pomieszczenia, a Zayn z przerażeniem wpycha przedmiot głęboko w tylną kieszeń spodni. - Przepraszam, że przerywam ale chcę tylko przywitać się z moim kochankiem- mówi puszczając oczko i podchodząc do Louisa całując go w oba policzki. I to zupełnie normalne w ich przypadku. Tkwią chwilę w rozmowie, żartując całą trójką i jest tak przyjemnie w zaciszu ich przestronnej kuchni, że Louis nie ma ochoty wychodzić w głąb ludzi okupujących salon, ale tak szybko jak o tym myśli łapie porozumiewawcze spojrzenie z Zaynem i wie, po prostu wie, że musi wyciągnąć stąd Perrie, żeby wszystko przebiegło zgodnie z ich planem. Dlatego ciągnie dziewczynę za rękę paplając coś o tym jak to dawno nie widział jej matki. Kątem oka widzi jeszcze Liama i kiwa mu krótko głową na znak. Maszyna ruszyła.

Niecałą godzinę później zapłakana Perrie klęczy roztrzęsiona naprzeciw Zayna, który natychmiast zgarnia ją w ramiona, a na jej palcu już lśni pierścionek zaręczynowy, wart pewnie niemałą sumkę. Nie wiadomo skąd pojawiają się kwiaty, właściwie całe mnóstwo kwiatów. Kilka osób klaszcze, rodzice zakochanej pary wykrzykują w ich stronę gratulacje, nie ryzykując podejściem aby nie zniszczyć ich momentu i popijając przy tym ze swoich kieliszków, a Louis kończy nagrywać relację wideo swoim telefonem. To zdecydowanie będzie jego nowy ulubiony materiał do szantaży, uśmiecha się sam do siebie i zgarnia swój kieliszek szampana ze stolika obok. Odwraca się dokładnie w tym samym momencie, gdy czuje jak drugie ciało napiera na jego i sam lekko się chwieje, a jego koszula właśnie przesiąka alkoholem.

- Co do cholery - zastanawia się na głos obserwując jak plama na jego śnieżnobiałej koszuli tylko się powiększa.

- To tylko ja, to naprawdę niechcący i tylko ja i och, ładne tatuaże wiesz?

- Poważnie? Czy ty właśnie, oh dobry Boże, albo to słaba tolerancja na alkohol w twoim organizmie, albo nawet ja nie jestem w stanie rozsądnie tego wytłumaczyć - Louis unosi brew

- Prawdopodobnie, rekompensując twoją poplamioną koszulę chciałem być tylko miły.

- I dlatego zamiast po prostu przeprosić, jak zrobiłby każdy cywilizowany człowiek stwierdziłeś, że mam ładne tatuaże których nawet nie mogł- czekaj, skąd?

- Ładne małe ciało, super prześwitująca koszula, z mojej winy, ale może to było moim celem, kto to wie.

- Bezczelny - Louis śmieje się - Harry Styles jak mniemam? Chyba nie było okazji żeby się sobie przedstawić upadła gwiazdko, Zayn trochę o tobie mówił - mówi wyciągając dłoń, a wyrzuty sumienia i obrazy w jego głowie powracają, niech to szlag - Louis.

- Jak widzę chyba nie do końca same najlepsze rzeczy, ale miło mi - kontynuuje i potrząsa ich dłońmi - Swoją drogą naprawdę mam nadzieje, że wybrałeś najlepszą opiekunkę w mieście - i czekaj co? Louis jest zaskoczony i zdezorientowany, bo o czym on do cholery jasnej gada

- Czekaj, co właściwie masz na myśli pieprząc o opiekunkach - pyta wprost, i teraz to Harry wydaje się być zaskoczony

- Cholera, nawet nie pomyślałem, że możesz mieć żonę, przepraszam - jest dziwnie speszony, jego policzki lekko zaróżowione, Louis nie ma pojęcia czy to wina alkoholu czy może właśnie jego słów, ale zdecydowanie pierwszy raz widzi go tak mało pewnego siebie i naprawdę, co on do cholery wygaduje, to przestaje być nawet śmieszne

- Wow, stop, poważnie zatrzymajmy to zanim palniesz coś jeszcze głupszego. Uprzedzając twoje domysły, które i tak poszły chyba zbyt daleko nie, nie jestem żonaty, cholera nawet nigdy nie chciałbym być - zaśmiał się - A ten młody mężczyzna, którego masz pewnie na myśli to tylko i wyłącznie mój brat.

- Oh, to trochę ułatwia zadanie

I Tomlinson już ma zapytać o jakie zadanie mu chodzi do kurwy, słowa już błąkają się na jego ustach i gdy tylko ma zamiar otworzyć buzie ktoś ciągnie go za ramię, w ostatnim momencie odstawia i tak już pusty kieliszek na stolik obok. Ma plątaninę myśli w swojej głowie, naprawdę. Nie wie co o tym myśleć i zdecydowanie musi się napić czegoś mocniejszego. Wyprzeć z umysłu przeklętą postać Harry'ego. Z boku słyszy tylko głos Trishy mówiący, że przecież koniecznie trzeba to wysuszyć, a on nawet zapomniał o wielkiej plamie na jego torsie. Niech to szlag.

I'll take you as you are (larry stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz