część 1

480 35 6
                                    


Louis jest rozkojarzony. Jego ruchy są prawie automatyczne, na pamięć zamyka drzwi od swojego mieszkania i jednym płynnym ruchem wtyka klucz pod doniczkę z kwiatkiem, ładnym kwiatkiem, ale możecie go nawet pozwać, to nie tak że pamięta jego nazwę, nawet jeśliby chciał. On w zasadzie go nawet nie podlewa i nie ma pojęcia jakim cudem ta zielona rzecz jeszcze żyje, ale być może to zasługa jego kumpla. A więc wkłada tam klucz żeby Aiden wracający za chwilę z nocnej zmiany w barze mógł wejść do domu i może przyprowadzić kogoś ze sobą, obojętnie. Na pamięć kupuje też dwie mocne kawy i herbatę dla siebie, w przytulnej kawiarni za rogiem i dopiero sygnał nowego połączenia dochodzący z jego telefonu ostatecznie go rozbudza. Podając uroczej blondynce za ladą odpowiednią sumę, chwyta tackę z napojami, drugą dłonią starając się wydostać telefon z kieszeni ciasnych spodni. Nie udaje mu się zrobić tego na czas, telefon milknie, ale on jest wręcz przekonany, że to Zayn więc mimo wszystko wyciąga telefon i czeka aż kumpel zadzwoni jeszcze raz, wie że to zrobi. Tym razem także się nie myli, ledwo zamknął drzwi kawiarni, a upierdliwy dzwonek znowu roznosi się echem po jego głowie. Przewraca tylko oczami i odbiera.

- Musisz tu być, jakby kurwa natychmiast! – Zayn wydaje się być zirytowany, ale Louis zna go doskonale, wystarczy tylko mocna kawa i wszystko będzie w jak najlepszym porządku

- Ciebie też miło słyszeć kumplu.

- Louis? Po prostu się pospiesz, błagam – tym razem z głośnika wydobywa się melodyjny głos Liama. Louis nie do końca wie jakim cudem udało mu się wyrwać telefon Zaynowi i może jednak nie zna go tak dobrze, ale Liam wydaje się być zdesperowany i poddenerwowany, a jest dopiero dziewiąta rano – Margi nie nadąża z odbieraniem telefonów, nie do końca wiem co się dzieje, ale strona padła, więc jesteś w zasadzie potrzebny tu jak cholera.

Louis kiwa głową na słowa przyjaciela wzdychając, gdy ciepłe promienie słoneczne padają na jego twarz, jest jeszcze ranek, a on już jest zmęczony, zapowiadał się naprawdę świetny dzień. Nie czeka dłużej, mamrocze do telefonu że zaraz będzie i rozłącza się łapiąc taxówkę. Jest prawie pewny, że znowu ktoś sławny odwiedził ich salon. Doskonale pamięta jak zaledwie kilka miesięcy temu jakaś popowa gwiazdka postanowiła zrobić zakupy w ich małym butiku i może wszystko przeszłoby bez szału gdyby nie wścibscy paparazzi. Oh i Zayn. Zayn który był oczarowany i po udanych zakupach postanowił zapytać o zdjęcie, bo najwidoczniej znał ją, albo chociaż kojarzył jej piosenki, Louis nie miał pojęcia. Zdjęcie na instagramie pojawiło się zaledwie minutę po zamknięciu drzwi przez dziewczynę, a raczej jej ochroniarza i zdobyło naprawdę imponującą ilość like'ów, a Zayn setki nowych obserwujących, długa historia. Ale najwidoczniej nie tak banalna, bo teraz Zayn i jak się okazało Perrie z Little Mix się spotykają, co jest dość abstrakcyjne, ale póki oboje są szczęśliwi Louis nie zamierza się wtrącać. Perrie jest ładna to fakt, świetnie gotuje gdy tylko pozwala jej na to napięty grafik i ma świetne poczucie humoru, a Louis absolutnie to kocha. Całe zajście odbiło się sporym echem na ich salonie, po zdjęciach opublikowanych w internecie w zaledwie pięć minut po jej wyjściu telefony się rozdzwoniły. Wszystkie małolaty nagle postanowiły mieć ten sam krój sukienki, ale oni na tym zarabiali więc nie mógł narzekać.

Louis wchodzi szybkim krokiem, trzaskając za sobą drzwiami, wita się uśmiechem z przerażoną Margi i słyszy tylko dźwięk dzwoniącego telefonu, nic więcej, a dziewczyna znowu podnosi słuchawkę do ucha, ze zmęczeniem widocznym na twarzy mimo wczesnej godziny. Od razu kieruje się do pokoju za przeszklonymi drzwiami, gdzie swoje urzędy sprawuje Zayn. Stawia przed nim tackę z wciąż parującymi napojami i patrzy wyczekująco przeskakując wzrokiem pomiędzy nim, a Liamem.

- Styles – jest jedynym co słyszy od przyjaciela, jemu to nic nie mówi, jest tylko informatykiem do cholery, więc grzecznie prosi, żeby Zayn wysławiał się do kurwy jaśniej, ale to Liam znowu zabiera głos.

I'll take you as you are (larry stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz