Październik nadchodzi szybciej niż Louis mógłby się spodziewać. Pogoda znowu okazuje się być kutasem, chociaż jak na tę porę roku, nie jest aż tak tragicznie. Mimo że na dworze wieje, a słońce pojawia się tylko okazjonalnie. Jest szaro i ponuro, a Louis odczuwa jesienną chandrę także na sobie. Non stop chodzi zdenerwowany i niewyspany także, a to pewnie dlatego, że jego sen od ostatnich tygodni pozostawia wiele do życzenia. Czuje się zmęczony i wypompowany życiem, mimo że tak naprawdę wszystko jest po staremu. Jego mama jest tą samą mamą, dzwoniącą co dwa dni aby upewnić się, czy aby na pewno nie umarł z głodu, za każdym razem pytając także o Zayna, bo jak twierdzi „dobrze wiesz, że traktuję go jak swoje dziecko", a Louis za każdym razem prycha, bo to nie tak, że nie ma ich już wystarczająco. Ale on sam kocha go jak brata więc rozumie. Zayn chodzi jakby cały w skowronkach, jak widać to całe narzeczeństwo dobrze mu robi, a on sam pracuje. Jest na każde zawołanie właściwie, i nie może narzekać na brak obowiązków, zwłaszcza w ostatnim czasie, gdy nowa kolekcja zbliża się wielkimi krokami. Razem z tym, Louis wciela się w profesjonalnego fotografa, chociaż tak naprawdę daleko mu do takiego, ale zna się na rzeczy i podobno robi całkiem dobre zdjęcia. A to potrzebne, żeby umieścić je potem na ich stronie internetowej. Najlepsza zabawa zaczyna się wtedy gdy Perrie ma wolny weekend i sama postanawia stać się jedną z modelek, a Zayn robi się zazdrosny jak cholera, mimo że to tylko Louis. Wie, że chłopcy wkładają w to naprawdę wiele, dlatego nie zrzędzi gdy próbuje wyciągnąć ich do pubu, a oni mu odmawiają. Zamiast Liama i Zayna ciągnie tam ze sobą Aidena. Dosłownie. To dzieje się prawie w każdy piątek wieczorem, a w co drugą niedzielę znów jest najlepszym bratem pod słońcem, zabierając najmłodsze dzieciaki do siebie, albo na jakiś mały wypad za miasto razem z Lottie i jej chłopakiem, gdy jest chociaż trochę cieplej. Więc życie pomału mu się toczy, nawet jeśli jest nim odrobinę zmęczony.
Kłopoty zaczynają się dopiero w drugiej połowie miesiąca. Siedzi spokojnie przy swoim biurku z Liamem po swojej prawej, wybierając najlepsze zdjęcia i je obrabiając. Ich nowa kolekcja rusza od następnego tygodnia, więc zdjęcia powinny być gotowe w zasadzie na wczoraj. W tle cicho gra muzyka, a oni rozmawiają o ostatnim meczu Liverpoolu i Louis ma już wziąć łyka kawy, gdy drzwi nagle się otwierają, a uśmiechnięty od ucha do ucha Zayn informuje ich, że Harry Styles zgodził się zapozować w ich ciuchach „co na pewno przyniesie im dodatkową reklamę i pieniądze". Gdy tylko to słyszy jego ręka drga, a jego koszulka, jakby nie było po raz kolejny jest mokra przez tą samą osobę, nawet jeśli tym razem nie mam jej tu fizycznie. Niech jasny szlag weźmie całe to modowe gówno.
- Chyba żartujesz – syczy, jednocześnie łapiąc za chusteczki i starając się zetrzeć plamę z kawy, co oczywiście mu nie wychodzi. Chwała niebiosom, albo jemu samemu, że ubrał dziś ciemną koszulkę.
- Absolutnie poważnie stary, jakoś przez przypadek wygadałem się ostatnio o Perrie i tym całym pozowaniu na potrzeby kolekcji, a potem wszystko potoczyło się jakoś samo i ustawiłem was na jutro i-
- Więc teraz jesteście kumplami co?
- O co Ci do cholery chodzi?
- O nic, zapomnij Zaynie – zgarnia z kieszeni swojej kurtki, przewieszonej przez oparcie fotela fajki i wstaje kierując się w stronę łazienki, a jego przyjaciele posyłają sobie tylko zdezorientowane spojrzenia.
Wraca niecałe 20 minut później, jego koszulka nadal wydaje się poplamiona, ale przynajmniej jest już sucha, a paczka papierosów jest lżejsza o 3 szlugi. Przy jego biurku nie ma już nikogo, ale tak szybko jak siada z powrotem na swoje miejsce, obok laptopa zauważa żółtą karteczkę przylepioną do blatu „Jutro, godzina 11, błagam nie spóźnij się. Xx". Świetnie. To dokładnie to czego potrzebował w swoim marnym życiu, naprawdę. I to nie tak, że darzy drugiego mężczyznę jakimś rodzajem nienawiści, on po prostu nadal ma te cholerne wyrzuty sumienia i być może jest też w jakimś stopniu nim zauroczony. Zapowiada się długi dzień, wzdycha cicho i wraca do pracy.
CZYTASZ
I'll take you as you are (larry stylinson)
FanficPairing: Louis Tomlinson/ Harry Styles Opis: To niespodziewane. To banalne, ale to po prostu się dzieje. Między nimi iskrzy, od początku jest gdzieś ta niezrozumiała dla innych więź i nie ma możliwości, żeby dać temu odejść. Więc obaj pozwalają dzia...