Rozdział Dziesiąty

292 53 12
                                    

Oczami Marca

Jego delikatne, niewinne usta błądziły po moim rozpalonym ciele zostawiając zaróżowione ślady. To co robił doprowadzało mnie do istnego szaleństwa.  Jego ciało ocierało się o moje prosząc cały czas o więcej. A ja nie miałem nic przeciwko. Z moich ust wydobywały się ciche pomruki przyjemności za każdym razem, gdy jego dłonie dotykały mojego ciała. Teraz to ja przejąłem dowodzenie. Położyłem się nad blondynem składając pocałunki na jego twarzy, szyi, ramionach, torsie cały czas schodząc coraz niżej i niżej. Wsunąłem dłonie pod jego plecy zjeżdżając na jego pośladki, na których momentalnie zacisnąłem palce. Erik jęknął cicho odchylając swoją głowę do tyłu. Widziałem jak jego policzki z każdą chwilą stają się coraz bardziej czerwone. 

- Marc, jestem gotowy. Zrób to wreszcie. - Powiedział zniecierpliwiony a ja zrobiłem tak jak chciał. Po krótkim przygotowaniu, wszedłem w niego niepewnie, aby przyzwyczaił się do sytuacji. Chłopak cicho pojękiwał, ale przytłumiłem jego głos przyciskając swoje usta do jego. Widząc, że wszystko jest w porządku przyspieszając swoje ruchy w nim. Jeszcze nigdy nie było mi tak dobrze, nigdy. - Kocham cię... - Wyszeptał pomiędzy naszymi pocałunkami. Na moment spojrzałem w jego niebieskie oczy i uśmiechnąłem się czule. On nawet nie zdawał sobie sprawy z z tego jaki jestem w nim zakochany. 

- Ja ciebie też kocham, Erik.. Najbardziej na całym świecie.. 



Rano obudziły mnie ostre promienie słoneczne wpadające przez okno. No tak, nie zaciągnąłem do końca rolet. Spojrzałem na Erika śpiącego na moim torsie i pocałowałem go w czółko. Jego roztrzepane włosy sprawiały, że był jeszcze słodszy niż zawsze. Ostrożnie uniosłem się i otuliłem go bardziej kołdrą. 

Wsunąłem na siebie bokserki i udałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i założyłem czarne dresy idąc cicho do kuchni. Było zbyt cicho, co mogło oznaczać, że Juliana już nie było, albo pilnuje w łóżku kolejnej sprowadzonej niewiadome skąd panienki. Sięgnąłem po filiżankę i podstawiłem ją pod ekspres wciskając guzik. Lubiłem pić kawę rano, cały dzień potem czułem się lepiej. A podobno kawa uzależniała. 

- Hej! Przyniosłam wasze ulubione bułki! Nawet nie wiesz jaka była długa kolejka w cukierni. Stałam chyba z pół godziny! - Lita wpadła do mieszkania ściągając buty. Uniosłem brwi do góry i oparłem się plecami o blat zastanawiając się kto tak właściwie dał jej klucze. 

- Cicho, Erik jeszcze śpi. - Przyłożyłem palec do ust. Lita kręcąc głową na boki położyła reklamówkę obok mnie i cmoknęła mnie w policzek. 

- Nie rób z Erika już takiego niedorajdy. 

- Nie robię, po prostu chce, aby się wyspał. Są wakacje. Należy mu się. Sama wiesz, że miał bardzo ciężki okres. Chce dla niego jak najlepiej, Lita. - Wytłumaczyłem spokojnie, ale jej słowa sprawiały, że stałem się bardziej podenerwowany. Sięgnąłem po swoją gotową już kawę i upiłem z filiżanki dużego łyka przymykając powieki. 

- W ogóle dziwię się, że wpuściłeś go do domu. Przecież ty go nawet nie znasz, Marc. Mówię to ze względu na twoje bezpieczeństwo. Sam wiesz, że mało nie brakuje, aby stało się nieszczęście. 

- Jak się kogoś kocha to się mu bezgranicznie ufa. Tak jest i tym razem. - Mruknąłem dosyć niezadowolony i usiadłem na blacie. Patrzyłem na dziewczynę i w jednym momencie jej oczy stały się większe niż mogłem sobie wyobrazić. 

- Ty go..co...przepraszam?! 

- Kocham go. Coś ty taka zdziwiona, rany. 

- Kochasz faceta?! Żartujesz sobie?! - W jednym momencie w tą spokojną dziewczynę wstąpił jakiś demon. Przygryzłem dolną wargę i kręcąc głową. 

- Nie, nie żartuję. Dlaczego miałbym żartować? No chyba nie sądziłaś, że ja..do..ciebie....- Tym razem to moje oczy były ogromne. Ona jednak była głupsza niż przypuszczałem. - Lita, ty sobie chyba jaja robisz. 

- A te twoje wszystkie uśmieszki, tak niby przez przypadek mnie dotykałeś! A teraz co?! Nagle jesteś gejem?! Byłam na każde twoje zachowanie! Dupek z ciebie wiesz?! - Krzyczała, przez cały czas. 

- Zastanów się w ogóle o czym ty mówisz dziewczyno! Kiedy mówiłem ci, że nie pociągają mnie dziewczyny mówiłem prawdę! To ty sobie uroiłaś, że coś do ciebie czuje! I nie potrzebuję twojej pomocy, nie chce nic od ciebie, rozumiesz?! 

Widziałem złość w jej oczach, ale ja czułem dokładnie to samo. Dlaczego ona wszystko potrafiła zawsze spieprzyć?! 

- Pożałujesz tego! - Wrzasnęła i wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami. Przyłożyłem dłonie do swojej twarzy powstrzymując krzyk. Wziąłem kilka głębokich wdechów, ale to nie pomogło. Krew w moich żyłach wrzała. Byłem zdenerwowany jak nigdy wcześniej.

- Marc.. Co się stało? - Usłyszałem delikatny głos Erika, który chciał ułożyć ręce na moich policzkach, ale nie pozwoliłem mu na to odpychając jego dłonie. 

- Zostaw mnie. Wszyscy mnie zostawcie! - Warknąłem i lekko uderzając go w bark swoim barkiem wszedłem szybko do łazienki. Usiadłem na wannie i dałem upust emocjom. Słone, gorące łzy zaczęły spływać po moich policzkach.

Uświadomiłem sobie, że dopiero teraz zachowałem się jak prawdziwy dupek w stosunku do Erika. Sięgnąłem po chusteczkę i wytarłem nią twarz. Westchnąłem pod nosem i wróciłem do mojego pokoju. Tyłem do mnie, na łóżku siedział wpatrzony w okno Erik. Zraniłem go. Na pewno. Powoli usiadłem za nim i objąłem go rękoma w pasie całując jego ramię. 

- Erik, przepraszam. Bardzo przepraszam. 

- Wiesz co? Zachowałeś się właśnie jak moi rodzice. Zbyłeś mnie jakbyś miał mnie totalnie gdzieś..

- Ale nie mam! Naprawdę nie mam. Daj mi wszystko wytłumaczyć. Erik... 

- Mów.. - Szepnął ale wciąż wpatrzony był w okno. Przytuliłem go mocniej do siebie i przymknąłem powieki. 

- Przyszła Lita.. krzyczała, więc zwróciłem jej uwagę, aby była cicho, bo jeszcze sobie śpisz. A ta do mnie, żebym nie robił z ciebie takiego niedorajdy. I wtedy się zaczęło. Powiedziałem jej, że chce, abyś sobie odpoczął. To ta do mnie, że jest zdziwiona, ze w ogóle pozwalam Ci, abyś u mnie był a ja... że skoro cie kocham to ci ufam. I zaczęła się wydzierać.. Ona nie zdawała sobie sprawy z tego, że jak kiedyś powiedziałem jej, że wolę facetów to żartowałem i teraz jest wielce obrażona i ja jestem wielce dupkiem bo niby robiłem jej nadzieję. Przepraszam Cię Erik, ale tak mnie tym zdenerwowała... 

- Ona jest głupia. - Odparł po cichu i odwrócił się w moją stronę wtulając mocno w mój tors. - Od samego początku jej nie polubiłem.. ale proszę, już więcej razy się tak nie zachowuj. 

- Obiecuję. - Musnąłem delikatnie jego policzek i położyłem się na łóżku.

I tak właśnie spędziliśmy cały dzień. Na przytulaniu się, oglądaniu głupich filmów i jedzeniu. Ale dla mnie wszystko miało całkowite inne znaczenie, kiedy miałem Erika przy sobie. Było mi lepiej, raźniej. Jutro również zapowiadał się ciekawy dzień. Kończyło się moje wolne. Tak też zabieram Erika ze sobą do pracy. Miałem tylko nadzieję, że to nie przyciągnie żadnych problemów. 

______________

Dobry wieczór skarby!

Jak obiecałam - tak jest! Dziesiąty rozdział specjalnie dla Was. Wybaczcie, że tak długo musieliście czekać, ale chciałam, aby to miało ręce i nogi. 

Jeśli jeszcze nie przeczytaliście poprzedniej "notki" to rzućcie na nią okiem! (więcej informacji o moim nowym projekcie wkrótce, bądźcie ze mną! ) 

Następny rozdział - Oj coś czuję, że to będzie w niedzielę! Sami rozumiecie, sobota - bardzo ważny mecz! 

Ah, jeśli chcecie ze mną porozmawiać, zapraszam do wiadomości. Chętnie Was poznam! 

Uszanuj moją pracę i pozostaw po sobie komentarz! 

Save me, please.. || Erik Durm x Marc Bartra II CZĘŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz