Rozdział 8.~Dejavu.

1.2K 107 15
                                    

-14:00-

Obudziłam się w czymś na kształt sali szpitalnej. Wszystkie ściany i podłoga były w kolorze piasku. Obok mnie, na krześle siedział Sasuke. Jego wzrok był utkwiony w widoku za oknem.

- Hej - trąciłam go w nogę.

- Hej...Obudziłaś się?! Nic ci nie jest? Dobrze się czujesz? Możesz wstać?

- Eee, zwolnij. Odpowiedź numer jeden: tak, obudziłam się.
Odpowiedź numer dwa: chyba nic mi nie jest.
Odpowiedź numer trzy: czuję się dobrze.
Odpowiedź numer cztery... Czekaj, o co ty tam pytałeś? A, zaraz spróbuję wstać, ale najpierw opowiedz mi o wszystkim, co wydarzyło się odkąd zemdlałam.

- Więc... Zemdlałaś. Nie miałem pojęcia co robić. Otarłem ci twarz, polałem wodą, próbowałem obudzić i nic - powiedział, żywo gestykulując. -Aż w końcu wziąłem cię na ręce i doniosłem tutaj. Dałem już zwój Gaarze. Możemy wracać, gdy tylko lepiej się poczujesz.

- Okej...Ale zaraz, zaraz niosłeś mnie przez KILOMETR i jeszcze żyjesz? - Wytrzeszczyłam oczy.

- Spacer przez pustynię, z tobą na rękach przy czterdziestu stopniach chyba nie będzie moim ulubionym zajęciem, ale jak widać żyję - uśmiechnął się.

- Wracamy do wioski i zaczynam się odchudzać - mruknęłam pod nosem.

- Nie masz z czego, grubasie - powiedział, przewracając oczami.

- Nieważne. Czekaj, spróbuję wstać - zrzuciłam z siebie kołdrę. Położyłam stopy na ziemi i wstałam.

Przeszłam obok krzesła Sasuke, a on sam szedł za mną krok w krok. Doszłam do drzwi. Kiedy chciałam zawrócić, lekko zasłabłam. Nogi się pode mną ugięły, ale szłam dalej.

Chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku. Pół metra od łóżka, krzywo postawiłam stopę i upadając na pewno uderzyłabym w poręcz. Ale Sasuke chwycił mnie przed zdarzeniem z ziemią. To jeszcze nie koniec. Rozpęd był tak duży, że pomimo jego objęć runęliśmy na podłogę. Przynajmniej nikt nie uderzył w pręty. Leżeliśmy tak oszołomieni.

Sasuke pozbierał się pierwszy i podał mi rękę, bym także wstała. Zaczęłam się śmiać i złapałam jego dłoń. Usiadłam na łóżku.

- Co cię tak bawi? Może dostałaś wstrząsu mózgu? - Zapytał, wystraszony.

- Ty jesteś wstrząs mózgu, emo-śmieszku. Śmiałam się, bo mam de ja vu. Podobna sytuacja wydarzyła się kilka dni temu. Nie pamiętasz jak rzuciłam ci się na plecy? - Popatrzyłam na niego rozbawiona.

Zaczął się śmiać.

- Faktycznie! Ten upadek wyglądał prawie tak samo - popatrzył mi w oczy, uśmiechając się.

Do sali wszedł lekarz. Spojrzał na mnie, a następnie na kartkę, którą trzymał w dłoni.

- Jak się czujesz, panienko? Słyszałem, że wiele razy słabłaś i miałaś ogólne objawy grypy. Po badaniach okazało się, że w twoje rozcięcie na ramieniu wdał się wirus. Ale teraz wszystko powinno być w porządku - powiedział.

Rozcięcie na ramieniu...A no tak! Przecież, całkiem niedawno dostałam shurikenem właśnie w to miejsce. Jak tak myślę, to był dziwnie klejący. Pewnie za sprawą trucizny.

- Dziękuję za wszystko. Czuję się bardzo dobrze, ale jestem głodna. Strasznie głodna. Macie tu coś oprócz piasku?

- Oczywiście, zaraz przeniesiemy obiad - odpowiedział i wyszedł z sali.

***

~Jestem Przy Tobie [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz