Drugi speszjal

246 19 12
                                    

To nie jest powiązane z historią, nie jest to prawdziwy rozdział, ale mam nadzieję, że dobrze będziecie się bawić.

Per. Hosty'ego

Pojechaliśmy z mamą i tatą na święta do Muffet. W tym roku ona je robiła. Myślałem, że nigdy ona nic nie wymysli. Co roku albo u nas w domu są święta, albo u Toriel. W sumie to nawet dobrze, że tutaj są święta. Może jakoś się rozkręcimy w końcu.

- Mamo! Ale będzie ciasto Babci? - Spytałem.

- Oczywiście, że tak Hosty. O to się nie bój, to nasza tradycja.

Pobiegłem do Muffet.

- Potrzebujesz pomocy? Mogę ci pomóc! - Mówiłem radosny.

- W sumie, możesz mi pomóc. Idź rozwieś te świąteczne skarpetki i ozdób choinkę, jeśli masz ochotę.

Szybko zabrałem się za wieszanie skarpetek. Z racji, że miałem zaledwie 6 lat, jeszcze nie dosięgam do wyższej części niektórych przedmiotów i próbowałem powiesić za pomocą magii.

Jedna skarpetka wystrzeliła z morskim światełkiem w stronę mojego taty. Ten dostał skarpetką po twarzy.

- Młody, ile ja mam ci powtarzać, że twoja magia w tym wieku jest niestabilna i masz jej nie używać? - Spytał nieco znudzony już tatuś moimi wybrykami.

- Przepraszam! Ale nie sięgam do tych gwoździ na Skarpetki! - Pokazałem palcem.

- Chodź, pomogę ci. - Sans podszedł do mnie i uniósł mnie do góry.

Ja radosny powiesiłem każdą skarpetkę na odpowiednie miejsca.

- Dziękuje! - Krzyknąłem energicznie i pobiegłem po kartony z bombkami.

Chwyciłem za jedno z większych pudełek i próbowałem podnieść. Było nieco ciężkie, więc zacząłem przesuwać karton po ziemi. W końcu gdy dotarłem obok choinki, pobiegłem po wysokie krzesło i przysunąłem je pod choinkę. Wdrapałem się na nie trzymając dwie bombki w rękach i powiesiłem je.

Tak zleciało mi dekorowanie choinki. Gdy skończyłem pobiegłem do mamy.

- Mamo! Chodź zobacz! Udekorowałem choinkę! - Ciągnąłem ją za rękaw.

- Dobrze, już idę skarbie. - Powiedziała radośnie.

Podeszliśmy do choinki, była ona nieco niska, ale dla mnie to i tak kolos.

- Ślicznie skarbie! Cieszę się, dobrze się przy tym bawiłeś?

Pokiwałem głową na tak. Mama poszła do kuchni dalej zajmować się robieniem posiłków. Ja chcąc czuć się pomocny, złapałem za miotłe i zacząłem zamiatać pod choinką igły, które pospadały.

Potem udałem się do mojej mamy.

- Mamo!? Potrzebujesz pomocy? - Spytałem uśmiechając się.

- Nie, nie potrzebujemy pomocy w kuchni, idź się Muffet pytaj.

Pobiegłem zatem do wskazanego potwora.

- Muffet? Potrzebujesz jeszcze jakiejś pomocy? - Spojrzałem na nią uśmiechając się.

Wszystko jest śnieżnie [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz