| ambulance | 7

116 24 6
                                    

"Sometimes,
You have to accept the fact,
that certain things,
will never go back."

Jaebum był na miejscu kilka minut później, nie zobaczył żadnej karetki, ani tym bardziej Choia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Jaebum był na miejscu kilka minut później, nie zobaczył żadnej karetki, ani tym bardziej Choia. Zmartwiony chwycił za telefon w celu skontaktowania się z Youngjae, ale ten nie odbierał swojej komórki.

– Co ja mam do cholery zrobić? – zapytał sam siebie, po czym podszedł do dwóch, rozmawiających ze sobą kobiet. – Przepraszam że przeszkadzam, ale czy był tutaj ambulans, wiedzą może panie co się stało?

Kobiety popatrzyły po sobie i od razu wszystko mu wyjaśniły.

– Zawsze były z nim kłopoty, ten chłopak z trzeciego bloku, zawsze taki ponury i w towarzystwie innego chłopaka – powiedziała pierwsza,  niebezpiecznie ruszając rękami w każdą stronę.

– Karetka często do niego przyjeżdża, wydaje mi się że jest trochę psychiczny. – dodała druga starając się powiedzieć ostatnie słowo tak delikatnie, jak tylko potrafi.

Jaebum nie miał ochoty dłużej z nimi rozmawiać, obawiał się, że kobiety zbyt pochopnie oceniają chłopaka. Nie miał pewności, czy o to właśnie chodziło Youngjae, ale postanowił zaryzykować. Poprosił kobiety o dokładny adres, a te, jak na osiedlowy monitoring przystało, powiedziały mu wszystko.

Trochę przerażony udał się w stronę najwyższego bloku i zadzwoniwszy pod wskazany przez kobiety numer, usłyszał delikatny męski głos.

– T-tak słucham?

– Szukam Choi Youngjae. – powiedział niepewnie, modląc się, aby to właśnie tu znajdował się chłopak.

– Kim jesteś? – usłyszał pytanie.

– Im, Im Jaebum. Youngjae dzwonił do mnie, abym się tu zjawił. Wiesz może gdzie jest? – zamiast odpowiedzi na swoje pytanie usłyszał tylko szelest dzwonka.

Znalazłszy się na właściwym piętrze, przed  drzwiami z numerem wskazanym przez kobiety, chłopak zapukał kilka razy czekając na odpowiedź. Po chwili ujrzał Youngjae, który od razu do niego podszedł i przytulił się mocno, co nieco oszołomiło Jaebuma.

– Jaebum musimy jechać do szpitala! Proszę hyung to bardzo ważne, jedzmy! – powiedział szybko na jednym wdechu. Po krótkiej chwili Im otrząsnął się i oddał mocny uścisk chłopaka, nie wiedząc co dokładnie ma zrobić.

Po co mają jechać do szpitala? Dlaczego Im słyszał dźwięk karetki, skoro Youngjae nic się nie stało?

– Hyung... Proszę – Młodszy począł wycierać mokre od łez, pyzate policzki swoimi czerwonymi łapkami. Nie dawał już rady ich powstrzymywać, a może po prostu nie chciał?

– Youngjae – Jaebum chciał uspokoić chłopaka, ale kiedy ten spojrzał na niego oczami całymi we łzach, Im już nie wiedział co robić, nie mógł znieść tego widoku.

Rozglądnął się po korytarzu, nadal trzymając Choia w objęciach. To wszystko działo się tak szybko.

Za szybko.

Kiedy Im zobaczył Youngjae pierwszy raz w drzwiach swojego mieszkania. Kiedy tak oschle go potraktował, a mimo to, ten później rozmawiał z nim przez całą noc, słuchając jego dennych historyjek o życiu. Kiedy w jednej minucie spał tak bezbronnie, a później płakał nie mogąc przestać. Te krótkie, nieodległe wspomnienia pojawiały się w jego głowie, jedno za drugim.

Dopiero kiedy Youngjae odkleił się od Jaebuma, by po raz kolejny pozbyć się łez, Jaebum mógł spokojnie zaglądnąć do mieszkania nieznajomego, poniekąd szukając jakiegoś rozwiązania.

Białe ściany przedpokoju, kontrastowały z ciemnym kolorem szafy stojącej po lewej stronie drzwi. Kolorowe płaszcze, swobodnie zwisające na wieszakach i soczyście zielone roślinki na komodzie, ożywiały to małe pomieszczenie.

Stojąc przed drzwiami, bez trudu można było zobaczyć część salonu, w którym w tym momencie siedział jakiś chłopak, zapewne kolega Youngjae, posiadać tamtego delikatnego głosu.

Im nie do końca chciał pakować się w nie swoje sprawy zwłaszcza, że nie znał Choia tak dobrze. Jednak musiał coś zrobić.

– Powie mi ktoś co do cholery się stało? – Zapytał dość donośnym głosem zwracając na siebie uwagę zarówno Youngjae, jaki i nieznajomego.

Żaden z nich nie przemówił, a panująca w mieszkaniu cisza stawała się coraz bardziej nieznośna. Im westchnął, przeczesując włosy, które spadały mu na czoło.

– Jedźmy. – Odezwał się znajomy Youngjae stając i zabierając ze stołu portfel i klucze zapewne od mieszkania. – Powiemy Ci wszystko w drodze, okej? – Stanął przed Jaebumem, ale nawet nie spojrzał mu w oczy. – Po prostu jedźmy.

🌸🌸🌸

dziękuję za pierwszy k+ wyświetleń~
oraz xkosiax, że trochę mnie pospieszyła.

Miłego dnia~

170812

Ten rozdział to bullshit.

⚣death soul; 2jaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz