Hey, that's pretty gay. A nie, jednak nie.

215 8 7
                                    

Pan były prezydent szarpał się nieco na swoim fotelu, ale nie wychodziło mu to. Tak samo jak wydobycie dźwięku, bardziej zrozumiałego, niż przerażone "mmmm!!!". Nawet groźne spojrzenia rzucane w stronę Tygryska nie działały. Co robić w takiej sytuacji? Chyba nic...

- Andrzej, ziomku, co ty wyczyniasz. Spokojnie, nie zgwałcę cię - jeszcze. A to "jeszcze" dodał w myślach. Tygrynio, wychowany przez Anielę, był bardzo, albo nawet zbyt bardzo, tolerancyjny. I chciał spróbować, lecz jak każda (no prawie) kobieta jest piękna, tak nie każdy mężczyzna jest. A Dudziaczek, bo tak Tygrysek nazywał Andrzeja w myślach, był ideałem. Ideałem na męski pierwszy raz. Tygrysek nie mógł się już doczekać, jednak nie wiedział co jego Dudziaczek może zrobić, hehe.

Zrozpaczony, po raz kolejny, były pan prezydent, usnął w fotelu niczym niemowlę. Widok ten był niesamowicie słodki, jak truskawkowy żel doodbytniczy.
Został obudzony dopiero przy wysiadaniu. Niestety sposób budzenia niezbyt mu się spodobał- Tygrynio pocałował go w policzek. Obrzydliwe!

- Czy ja ci na geja wyglądam, że odpieprzasz takie rzeczy? - krzyknął Andrzej na tego idiotę. - Masz mi podać dokładną lokalizację i wrócę do siebie na własną rękę!

- Nie mogę tego zrobić, Andrzeju. Musimy pozbyć się kobiecego reżimu! Polska nie przetrwa w takim stanie zbyt długo - odpowiedział krzykiem, zdenerwowany Tygrysek. - Jak połączymy siły to wygramy!

Były prezydent przyznał w duchu, że koleś mówi z sensem. Muszą walczyć, starać się coś zrobić, a nie siedzieć na tyłkach i podziwiać rozkwitający wszędzie majtkowy róż.

~~~

Godzinę później, dwaj mężczyźni siedzieli w ciemnym pomieszczeniu bez okien, z jedną, dającą słabe światło lampką, pochyleni nad planami miasta, jakimiś księgami z szyframi, gazetami. Rozmawiali przyciszonymi głosami, jakby się obawiali... czego? Nie wiadomo. Podłoga drżała lekko jakby wyżej (bo byli w bunkrze aka piwnicy) jeździły czołgi.

Szykowała się wojna.

Wojna między ludźmi zniewolonymi przez róż i szalonymi kobietami.

Krwawa. Ofiar na pewno będzie dużo.

Jeśli nie zaczną szybko działać, tereny Polski będą wyglądały jak Czarnobyl po wybuchu elektrowni w '86.

Jednak chyba było za późno.

Ściany zaczęły się roztapiać, kartki uniosły się w powietrze, a Tygrysek zmienił się w tygrysa.
Zaraz. Co? Tygrys? Roztapiające się ściany? I dziwny głos przeciągle wołający "Andrzeeeejuuuuu... Andrzeeeeeeeeeeeeejuuuuuuuuuuuuuuu...".
Pan Prezydent zamrugał parę razy, potrząsnął głową. Kiedy wzrok mu się wyostrzył, ujrzał swoją żonę, stojącą nad nim.

- Andrzeju! Pobudka, zaraz masz spotkanie z jakimiś urzędasami! No, w końcu wstałeś! - Andrzej rozejrzał się. Był we własnym łóżku... Ale jak to? Przecież miała być wojna! Siedział z jakimś kretynem w bunkrze! Niepewnie sięgnął po telefon, spojrzał na datę. Wczoraj był na spotkaniu z Anielą. WCZORAJ. Czyli cały ten koszmar, który przeżył, był tylko koszmarem! Hura! Jest prezydentem, jego żona nie oszalała, a Polska nie była cała w różu. By się jeszcze upewnić, zerwał się z łóżka i wyjrzał przez okno. Wszystko było w normie. Wszystko było jak trzeba. Ze szczęścia, mężczyzna popłakał się.
Tylko coś go w serduszku zakuło... skoro jest wszystko w normie, nie spotkał Tygryska. To nie tak, że między nimi ten tego... ale polubił go.

I co teraz? Co ma robić? Być z żoną, kobietą marzeń czy szukać kumpla, którego tak naprawdę nigdy nie poznał?

Andrzela, czyli gorący romans Sexmasti i głowy państwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz