III

210 15 2
                                    

Po powrocie do domu od razu zabrałam się za tworzenie listy dla pana Collinsa. Zajęło mi to z dwie godziny, ponieważ opisałam każdego dokładnie z charakteru. Po zakończeniu pracy rzuciłam się na łóżko i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Nad biurkiem wisiało zdjęcie. Na nim ja, mama i tata. Momentalnie wszystkie wspomnienia wróciły, rozpłakałam się. Chwilę potem usłyszałam dzwonek do drzwi. Wytarłam łzy i poszłam sprawdzić kto to. Spojrzałam przez wizjer. Był to pan Collins. Zastanawiałam się czy otworzyć, ponieważ byłam ubrana w czarny top i krótką, rozkloszowaną, czarną spódniczkę plus do tego po mojej twarzy spływały świeże łzy. Jednak postanowiłam otworzyć.

-W-witaj Jessico. - powiedział zapatrzony we mnie.

-Dzień dobry panie Collins. - odpowiedziałam przecierając oczy.

-Coś się stało? - zapytał zaniepokojony.

-Nie nic.. Prosze wejść. - odsunęłam się tym samym umożliwiając wejście do domu panu Collinsowi.

-Przecież widzę, że coś się stało. Opowiadaj. - rzekłszy to, wszedł do domu, a następnie podążał w stronę salonu. Ściągnął swoją czarną kurtkę. Ubrany był w bluzę, obcisły t-shirt i jeansy. Oczywiście wszystko było czarne. Udało mu się z dzisiejszym outfitem, gdyż ten kolor to mój ulubiony, a w mojej szafie nie ma nawet jednej koszulki z inną barwą niż ta. Nie mogłam oderwać wzroku od jego umięśnionego torsu. Wyglądał tak smakowicie.. Moje smutki natychmiast poszły w niepamięć.

-Naprawdę wszytko jest w jak najlepszym porządku. Napije się pan czegoś? Kawy, herbaty, soku? - wybełkotałam.

-Kawę poproszę. - to powiedziawszy usiadł się na kanapie i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.

-Więc.. Co pana do mnie sprowadza? - zapytałam podążając w stronę kuchni.

-Jess, proszę cię. Przejdźmy na "ty". Mów mi Sam. - spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się.

- No dobrze.. - odrzekłam nieśmiało.

Zaparzyłam nam kawy i zaniosłam dwie filiżanki do salonu, postawiłam je na szklanej ławie i usiadłam się obok niego.

-Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Co cię do mnie sprowadza? - ponowiłam pytanie.

-Przyszedłem zapytać, czy już zaczęłaś pisać dla mnie listę. Tę o którą cię prosiłem. Wiem, że dałem ci na to dwa dni, ale jest mi pilnie potrzebna. 

-Już ją skończyłam. Chcesz zerknąć? - zapytałam.

-Oczywiście!

-Zaraz wracam.

Wstałam i udałam się na górę do pokoju. Wzięłam listę, po czym zeszłam na dół i dałam kartkę Samowi.

-Dziękuję. - powiedziawszy to zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.

Pomyślałam sobie :"Muszę coś zrobić, żeby zobaczyć, czy rzeczywiście na mnie leci". Jak pomyślałam, tak zrobiłam. "Przez przypadek" podwinęła mi się spódniczka, odsłaniając moje zakolanówi z szelkami. Ten widząc to, przysunął się bliżej mnie, podniósł i posadził na swoich kolanach tak, że moje nogi oplotły się wokół niego. Spojrzał mi głęboko w oczy i nic nie mówiąc pocałował. Jego język nie musiał się prosić o wejście, ponieważ sama tego pragnęłam i nie stawiałam najmniejszych oporów. Natomiast ręce Sammiego wylądowały na mojej talii. Niestety to nie trwało długo, gdyż usłyszałam trzask drzwi i krzyk Emmy.

-Jess amebo umysłowa! Przyniosłam piwo i dużo popcornu na dzisiejszy wieczór! 

NauczycielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz