Podchodzimy do niego.
- Simon?
Wstaje ociera łzy.
- Hej. Dlaczego Luna zemdlała i co z Matteo.
- No właśnie z powodu Matteo Luna zemdlała.
- Ale jak to?
- Matteo ma 50 na 50 szans przeżycia. – Z mojego oka wypłynęła łza Gaston to zważył i ją szybko wyciera.
- To moja wina.
- Ale jak twoja wina?
- To ja porwałem Lunę... - zaczyna nam opowiadać wszystko co się stało przez te kilkanaście godzin. Gaston chce się na niego rzucić ale go powstrzymuje.
- Nina zostaw go należy mi się.
- Właśnie należy ci się. – Mówi wściekły Gaston.
- Przestaniecie teraz ważni są Matteo i Luna.
- Masz racje... - powiedział równo Simon i Gaston.
Luna
Budzę się widzę że jestem w łóżku szpitalnym. Wstaję wychodzę z sali widzę moich dw... przyjaciółkę brata i mojego nowego wroga.
- Luna. – Podbiega do mnie Nina i mnie przytula.
- Co z Matteo?
- Wiem tyle co ty.
- A ty, co tu robisz? – Patrzę się gniewnie na Simona.
- Chce wszystko wyjaśnić i przeprosić.
- Nie masz czego wyjaśniać.
- Mam Luna... jesteśmy przyjaciółmi.
- Nie jesteśmy już przyjaciółmi.
- Ale jak to?
- Tak to. Jesteś moim wrogiem od dzisiaj.
- Luna...
- Wynoś się!
- Ale Luna... Proszę wysłuchaj mnie.
- Nie rozumiesz że ona nie chce cię widzieć. Wynoś się stąd. – Tym razem wtrącił się mój brat. Nie lubię kiedy jest nadopiekuńczy ale w tym momencie cieszę się że taki jest. Simon patrzy na mnie smutnym wzrokiem i odchodzi w tym samym czas podchodzi do nas lekarz.
- O widzę że pani się obudziła.
- Tak... Co z Matteo?
- Już jest po operacji można do niego wejść ale pojedynczo o tylko na chwile.
- Przeżyje?
- Liczą się pierwsze dwadzieścia cztery godziny.
- Jest śliny na pewno przeżyje – mówi Gaston.
- Miejmy nadzieje. – Mówi lekarz tak cicho, że ledwo to słyszę. – Matteo jest w sali numer 13.- Po tych słowach odchodzi. Idziemy do sali obok mojej.
- Kto wchodzi, jako pierwszy? – Pytam Gastona i Ninę.
- Ty przecież jesteś jego dziewczyną. – Powiedziała to Nina żeby trochę rozluźnić atmosferę uśmiecham się.
- Na pewno ja tam mam wejść pierwsza?
- Tak idź – mówi Gaston. Wchodzę na salę widzę mojego księcia jest cały blady. Nie przeżyje tego, jeżeli on umrze. Siadam koło niego biorę jego rękę do swojej ręki. Zaczynam płakać łzy spływają mi ciurkiem po policzku nie mogę przestać płakać. Kocham go mogę się teraz do tego przyznać. Kochałam go od początku, kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jeżeli on umrze ja umrę z nim od środka. Za bardzo go kocham żeby pogodzić się z jego śmiercią. Ale on jeszcze nie umarł. On to na pewno przeżyje jest silny. Jest silny i nie podda się bez walki. Nagle zaczyna pikać jakaś maszyna lekarze zaczynają wbiegać. Na monitorze pokazuje się prosta linia. Wiem, co to znaczy. To znaczy, że jego serce się zatrzymało.
- Proszę stąd wyjść.
- Za chwilę – Całuję go – Matteo nie zostawiaj mnie kocham cię i nigdy nie przestanę. Wróć do mnie. – Lekarz wyprowadza mnie z sali, bo sama nie chce jej opuścić.
Ciekawe czy Matteo przeżyje co nie? xd Dzisiaj już nie dodam następnego rozdziału. Więc czy Matteo przeżyje dowiecie się dopiero najprawdopodobniej w niedzieli.
CZYTASZ
Please forgive me.
Teen FictionTo opowiadanie powstała dlatego, że dziewczyny z konfy dały mi inspiracje xd.