Rana

22 7 9
                                    

Gdy wszyscy poszli szukać wskazanych im przedmiotów, Mar z Patrycją rozdzieliły się, nie wiedząc o zagrożeniach.

Mar nazbierała dużo drewna, tak jak kazał Sam, dziewczyna zorientowała się, że się zgubiła. Nie wiedziała jak trafić z powrotem do obozowiska, czy jeśli pójdzie w lewo to trafi tam, czy jeżeli pójdzie w prawo. Zaczęła rozglądać się po drzewach.

-Cholera, szłam od północy, czy od południa?

Gdyby pamiętała, że od północy..

-Patrycja!! Jesteś gdzieś tam?! Halo!! Pomocy!!

-Oni cię nie słyszą.. Ten las jest ogromniejszy niż ci się wydaje.- Powiedział jakiś głos, którego nie było widać.

-Gdzie jesteś?!- Po chwili dodała.- Kim jesteś?!

-A jak myślisz, rozejrzyj się dokładniej.- Polecił.

Rozglądała się dokładniej, lecz nic.. Zero, żadnej żywej istoty, lecz, gdy spojrzała w górę, nad nią na drzewie siedziała człowieko-podobna postać. Gdyby nie to że ma ogon, to że jest cała we sierści, szarej sierści i ma pysk, można było by stwierdzić że to jeden z towarzyszy Mar, na przykład Marcin, bądź Sam.

-O widzisz, jednak mnie znalazłaś.

-Ale przecież zwierzęta nie potrafią mówić?!

Udał że nie usłyszał tego zdania.

-Ki.. Kim jesteś? Albo raczej.. Czym jesteś i co chcesz ode mnie?- Powiedziała drżącym głosem.

-Jestem jedną z najniebezpieczniejszych istot w tym lesie. Jeszcze są moi przyjaciele Wendigo, Wampiry i inni moi bracia...

Po chwili zastanowienia krzyknęła.

-Jesteś Wilkołakiem!- Stwierdziła.

-Potrafisz myśleć logicznie, lecz nie do końca, jestem kotołakiem.- Zauważył.- Nie bój się, postaram się zrobić to szybko.

-Szybko? Co?

-Zjeść cię.- Wyjaśnił.

Po jego słowach Mar zaczęła uciekać, nie patrzała na to w jaką strone biegnie, lecz na to, by uciec przed bestią..

-I tak cię złapie.- Powtarzał za dziewczyną.

Kiedy się potknęła, zwierzę te wskoczyło na nią, a zarazem drugie wskoczyło na te, odrywając je od niej. Była to czarna pantera. Kotołak został po chwili poszarpany na malutkie kawałeczki. Puma spojrzała się ostatni raz na dziewczynę, chwilę puźniej uciekła, a ona została sama z poranioną ręką.

-Mar!- Krzyknęła jakaś dziewczyna.

***

-Co się stało?- Spytała.- Gdzie ja jestem? Nic nie pamiętam.

-Znalazłam cię w lesie.- Wyjaśniła Patrycja.- Byłaś ranna, opatrzyłam cię.

-Dziękuje ci..

-A tak w ogóle, coś ty sobie zrobiła?

-I tak byś nie uwierzyła..

Gdyby nie fakt, że właśnie teraz przyszła reszta, pewnie Patrycja chciałaby wyciągnąć więcej informacji, lecz jednak nie chciała pytać przy reszcie.

-A czemu wy nic nie macie?- Spytał Marcin.

-Mar miała małą kontuzje.- Wyjaśniła Patrycja.

-A my mamy żarcie! Nie wiemy jakim cudem ale znaleźliśmy i upolowaliśmy koguta!- Oznajmiła ze śmiechem Maja.

-Było ciężko, uciekał przed nami, ale mamy go.- Dodała Ash.

-Co robią tutaj koguty?!- Spytał rozbawiony Marcin.

-Marcin, posłuchaj, koguty to zwierzęta, zwierzęta żyją lesie i w domach, ale te akurat w lesie, więc się na nie poluje i wtedy się je zjada.- Powiedziała sarkastycznym głosem Maja, a inni padli ze śmiechu.

-Koguty żyją w farmach.- Stwierdził Marcin, nie chcąc dać za wygraną.

Gdy pokazały co mają, okazało się że to nie kogut.

-To jest indyk, ale nie wiem co on tu robi.- Stwierdził.

***

W nocy, gdy wszyscy już spali rozpętała się burza, która zerwała namiot Marcina. Chłopak nie wiedząc co zrobić udał się do namiotu Samanthy z nadzieją że pozwoli mu się drzemnąć u jego boku.

-Co ty tu robisz?- Spytała przerażona.

-Namiot mi się zerwał, mógłbym u ciebie kimnąć?

-Jak chcesz to tu zostań, boję się być sama, kiedy jest burza.

I tym sposobem Marcin przytulił się do dziewczyny i oboje usnęli.

***

Następnego dnia Sam już coś starał się majstrować z pomocą Harrego. Po chwili Marcin także do nich dołączył, chcąc ich lepiej poznać.

-Co będziemy robić dzisiaj?- Spytała Misia Sama.

-Dzisiaj, to ja mam nadzieje zbudujemy łódź..- Odparł.

-Ale ja się pytałam co my mamy robić a nie wy.

-Nie musicie nic. Ale nie oddalajcie się daleko.

-No okej.

------

Krótki, ale jest ;)











Our Wild Land// PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz