-Pomocy! Jest tu kto?!- Krzyczał ktoś w oddali.
-Zamknij się!- Nakazał ktoś do głosu.
-Ej słyszeliście to?- Spytała Sam.
-Co niby mielibyśmy usłyszeć?-Spytał Marcin, a po chwili dodał.- Przez te twoje zdolności karate zaczynają cię jakieś głosy nawiedzać.- Zadrwił.
-POMOCY!- Krzyknęła głośniej nieznajoma osoba.
-O no popatrz. Jednak to my jesteśmy głusi.- Przyznał.- Idziemy tam?- Spytał.
-Nie ma mowy.- Odparł Harry.- Tam może być niebezpiecznie i nawet nie wiemy gdzie byśmy poszli.
-Ale może ktoś teraz potrzebowałby naszej pomocy. Musimy to sprawdzić.- Stwierdziła Maja.
-Nigdzie się nie ruszysz.- Rozkazał.
-O co ci chodzi? Weź się ogarnij człowieku.- Powiedziała Patrycja.
-Pomyśl. Skoro ktoś potrzebuje pomocy, to znaczy, że jakieś coś go dorwało..
-Jakieś coś? O co ci chodzi?
-No wiesz.. Zawsze mogą się tu pojawić jakieś zmutowane indyki.- Nie chciał im powiedzieć prawdy o potworach panujących w tej krainie. Jak widać Sam także postanowiła ich nie martwić.
Wiedzieli tylko o tym Sam, Misia, Samantha, Mar i Harry. Mogła wybuchnąć panika, gdyby wszyscy o tym wiedzieli.. Trudno.. Będą musieli się pogodzić z losem wołającej o pomoc postaci.
Odgłosy dochodzące ze wschodu, od jaskini rzecz biorąc ucichły, jeszcze bardziej martwiąc osoby, które chciały pomóc.
-No na co czekacie? Ruszcie sie.- Rozkazał Harry.
-Nie. Ty rób co chcesz ja tam idę.- Oznajmiła Wiktoria.
-Ja również.- Powiedziała Maja.
-Jak ona też to i ja.- Dodała Lauren.
-No i ja bym tam poszedł. Ciekawe co tam jest.- Dodał Marcin.
-A ty Patrycja?- Spytała Wiktoria.
-Ja bym wolała jednak tam nie iść.. Może wróćmy do obozowiska?- Zaproponowała.
-Jestem za!- Uśmiechnął się Harry.- To jest naprawdę niebezpiecznę.
-Po prostu się boisz, Harry.- Powiedział Marcin.
Nagle zza krzaków wybiegł jakiś mężczyzna, a wszyscy popadli w zawał, a najbardziej się wystraszyła osoba, która przed chwilą zarzucała komuś strach. Wyglądał na człowieka po około 25 roku życia. Na twarzy miał nieliczne zadrapania, był brązowooki a także szatynem.
-Szybko ludzie chodźcie.- Zawołał nieznajomy.
-Kim ty jesteś?- Spytała Patrycja.
-Nazywam się Luke, jakiś psychol porwał moją znajomą! Musicie mi pomóc! Was jest więcej, damy radę! Nie wiem kim wy jesteście, ale myślę, że będę mógł wam zaufać.
-A co jeśli my ci nie ufamy?- Spytał Marcin.
-Ty tak sądzisz.- Stwierdziła Wiktoria.- Nie mów za innych.
-Ale to jest naprawdę niebezpieczne.- Dodał Harry.
-Boże ludzie.. Nie traćmy czasu. Chodź Luke.- Powiedziała Patrycja.
I jednak skończyło się na tym, że wszyscy poszli za nowopoznanym nieznajomym, który wydawał się przyjaźnie nastawiony do reszty.
Wylądowali w jakiejś jaskini. Można było by się spodziewać, że Luke pomylił człowieka z jakimś potworem, a tam jednak był człowiek. Ekipa postanowiła być bardzo cicho i się zakraść bliżej miejsca w którym "znajoma" przybysza i "psychol" się znajdują. Schowali się za ogromną skałą. Wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że Marcin niechcący kopnął jakiś kamień.
-KTO TO BYŁ!?- Krzyknął "psychopata".- Halo! Odezwij się, jeśli masz odwagę!
Przyglądając się mu, dało się dostrzec, że w ręce trzymał rewolwer, a inni nie byli tym zbytnio zadowoleni.
Nagle z ukrycia wyszedł Luke.
-No proszę, kogo my tu mamy.- Widocznie rozbawiło go coś.
-Wypuść ją i sobie pójdę.- Najwidoczniej nie chciał zdradzić że reszta jest z nim.
Ta dziewczyna to była brunetka o zielonych jak szmaragdy oczy.
-Nie mogę. Ten świat jest opętany. NIKT NIE MOŻE Z TĄD WYJŚĆ!! ROZUMIESZ?! NIKT!!!!!!- Krzyczał na cały głos.
-Tylko zachowajmy spokój.
-TY MI CHCESZ MÓWIĆ CO JA MAM ROBIĆ?!
Nagle strzelił.
--------------------------------------
Przerwa na reklamy ;)
TYLKO GDZIE STRZELIŁ? XD
CZYTASZ
Our Wild Land// PL
Novela JuvenilOur Wild Land- horror pomieszany z komedią. Opowiada o szściorgu dojrzałych nastolatkach, którzy lecąc na słoneczne wakacje do Grecji, wylądowali na tajemniczej wyspie.