Zła wiadomość i nowa miłość

30 7 10
                                    

Kilka kolejnych dni mijało tak samo, szukanie jedzenia, szukanie materiałów, konstruowanie pływającej maszyny, która i tak się niszczyła, lecz nic na to nie można było poradzić, można było by nawet powiedzieć że to pech. Pewnie rodzice nastolatków się martwią, że nie dzwonią.. Mogą także myśleć po prostu, że o nich zapomnieli i dobrze się bawią  na wakacjach. W dzień słońce i upały, ale za to nocy burze i mróz.. Co gorszego mogło ich jeszcze spotkać tutaj?

-Ej ludzie!- Krzyknął Harry do wszystkich.

-Tak?- Spytał Marcin.

-Może by tak odwiedzić dalszą część wyspy? Może poznajdujemy te "koguty" co wcześniej jednego Maja i Lauren znalazły? Może mają jakąś własną, nie wiem.. Jakieś własne królestwo.- Zadrwił.

-Idźcie, ja popilnuje obozowiska.- Oznajmiła Mar.

-Nie ma mowy.- Powiedział Marcin.- Jeszcze cię tu jakieś niedźwiedzie zjedzą, kiedy nas tu nie będzie.

-Niedźwiedzie na wyspie?- Zmarszczyła czoło.

-Wszystko jest możliwe.- Wtrącił się Sam.

-Dobra, to zróbmy tak, kto chce zostać to zostaje, a kto chce iść ten idzie.

-Czyli ja zostaje.- Oznajmiła Mar.

-Jak ona to ja też, w końcu jest to moja siostra.- Powiedziała Misia.

-Ja pójdę z wami, Harry.- Rzekła Wiktoria.

-Ja i Maja też pójdziemy.- Stwierdziła Lauren.

-Ja mogę pójść.- Zawiadomiła Patrycja.

-Samcio, a ty idziesz?- Spytał Marcin.

-Oczywiście.- Odpowiedziała mu.- Ale moje zdrobnienie brzmi Sam, a nie Samcia. Nie mów tak do mnie i zapamiętaj sobie że w gimnazjum miałam czarny pas karate.- Wszyscy wybuchli śmiechem.

-To ja w takim razie też pójdę.- Oświadczył Marcin.- Przynajmniej będzie mnie miał kto obronić w razie niebezpieczeństwa.- Sam prychnęła pod nosem

-A ty, Sam?- Spytał Harry a ten odwrócił głowę w jego stronę.- Idziesz?

-Ja lepiej zostanę, jeszcze je jakaś zmutowana krowa dopadnie.- Zachichotał pod nosem.

-No to okej.

Gdy tamci wybrali się w podróż, zostali tylko Sam, Misia i Mar.. Mar od jakiegoś czasu nie najlepiej się czuła.. Mała gorączkę, dreszcze, bóle głowy.. Typowe objawy przy przeziębieniu, lecz nie musiało być to tylko zwykłe przeziębienie. Cały czas sobie wmawiała, że za niedługo jej to przejdzie i że jest to spowodowane tylko ''zmianą klimatu'', a co by wyjaśniało, że ręka na której ma ranę coraz bardziej ją boli?

-Idę się położyć, bo nie wyrobie w tym gorącu.- Oznajmiła i podeszła spowrotem do swojego namiotu.

W namiociku Mar przysłuchiwała się rozmowie pomiędzy Samem a Misią.

-Sam, ona się dziwnie zachowuje, zawsze jest ruchliwa, lubi dużo spacerować a teraz nie chce się z namiotu ruszyć..

-Nie mam pojęcia co z nią jest. Jedyne co możemy na razie zrobić to porozmawiać z nią.. Może coś jadła, co jej zaszkodziło.

-Patrycja ostatnio powiedziała, że Mar doznała małej kontuzji? Może ją ręka boli?- Pomyślała.

-Chodźmy do niej.- Nakazał.- Trzeba to sprawdzić.

Gdy weszli, do namiotu od razu chwycili rękę Mar żeby sprawdzić co jej jest.

-POJEBAŁO CIĘ SAM?!- Spytała, kiedy odwiązywał jej bandaż.

-Co cię ugryzło?!- Zapytał. Był zły, że wcześniej im nic nie powiedziała.

-Nic, potknęłam się. Nic mi nie jest.- Starała się kłamać, lecz nie za bardzo jej to wychodziło.

-Kotołak, prawda? Ma bardzo specyficzne zęby.

-Mar powiedz prawdę.- Prosiła Misia.

-Ale przecież to tylko małe draśnięcie..- Tłumaczyła się.

-Nie zdajesz sobie z tego sprawy że w tym momencie musisz być odizolowana od nas wszystkich?! To spowodowało twój stan! Za niedługo sama zamienisz się w tę bestię!

-O jaką kurwa bestię chodzi?! I dlaczego krzyczysz na moją siostrę?!

-Ten potwór, który ją ugryzł, jest śmiertelnie niebezpieczny, jestem ciekaw, jakim cudem ona jeszcze żyje.. Bestia ta, biega wszędzie po tych lasach, zabija wszystko co stanie jej na drodze. Podczas pełni dodatkowo zamienia się w gigantycznego kota, stąd nazwa Kotołak. Mają wtedy dwa razy potężniejszą siłę, niż rankiem, bądź w normalny dzień.

-Ale przecież on wyglądał jak kot, a nie było wtedy pełni.

-Jeden dzień po pełni muszą wrócić do swojej naturalnej postaci, co długo im to zajmuje, najwidoczniej było po pełni.. 

-Ile ona ma czasu?- Spytała Misia.

-Kilka dni. Całe szczęście one bardzo wolno się rozwijają.

-Przepraszam.- Wycedziła.

-Nie masz za co, to nie jest twoja wina.- Starał się ją pocieszyć.- No wiesz.. Zawsze możesz z tym walczyć i nie chcieć nas zabić.- Starał się ją pocieszyć.- A właściwie, to jak to się stało, że ty jeszcze żyjesz?

-To było tak, postanowiłyśmy z Patrycją, że się rozdzielimy, szłam, szłam, aż się zgubiłam nagle coś zaczęło się w lesie rozmawiać. Czy jest to możliwe, że one potrafią mówić?

-Mów dalej.- Polecił.

-No i chciał mnie zjeść i wskoczył na mnie a tam nagle wskoczyła na niego pantera.. Taka czarna, chyba wiecie jak wyglądają pantery?

-Wiemy, Mar, my nie jesteśmy głupi.- Odparła Misia.

-No i wtedy ona odciągnęła tą bestie ode mnie.

-Czyli można uznać że nie żyje.- Stwierdził.

-No tak.. Chyba. Praktycznie rzecz biorąc, widziałam, jak rozrywa go na kawałki, lecz nie wiem, jak sam mówisz, czy się spowrotem w wolnym tempie nie zregenerują.

-Nic takiego nie powiedziałem.

-No i ta pantera sobie potem poszła.

-A jak tu trafiłaś spowrotem?- Spytała siostra.

-Patrycja mnie znalazła i mi pomogła.

-A ja wam mówiłem.. W dwójkach chodźcie.. Tak to by to się nie stało.

-Boże.. Dajcie mi się drzemnąć. Potem pogadamy.

I po chwili wyszli.

-Da się ją jakoś uratować?- Spytała Misia.

-Kiedyś słyszałem o lekarstwu na to.. Ale nie chcę jej na razie robić nadziei.. Ciebie także o to proszę.

-No okej.. A te lekarstwo.. To na czym ono polega?

-Nie pamiętam dokładnie.- Nagle chwycił ją za ręce.- Nie martw się.. Wszystko będzie dobrze.. Nadzieja umiera ostatnia.

Naglę ich spojrzenia się spotkały. Była to dla nich cudowna chwila, bo od dawna coś do siebie czuli, lecz nie potrafili sobie tego powiedzieć. Obydwoje bali się odrzucenia, którego nie było planowanego. Byli jak Romeo i Julia niemogący być razem.

-Bardzo ładny mamy dzisiaj dzień.- Powiedział nie wiadomo z jakiego powodu.

-Też tak sądzę.- Nagle ich głowy zaczęły się do siebie zbliżać.  

==================================================

PRZERWA NA REKLAMY

Our Wild Land// PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz