Wkładałam książki do szafki gdy ktoś złapał mnie za ramię. Szybko się odwróciłam. To była Madeline moja najlepsza przyjaciółka.
- Hejka!- powiedziała radośnie i przytuliła mnie. Jej długie rude, włosy były związane wysokiego kucyka. Miała na sobie pudrową koszulę, dziurawe jeansy i białe Conversy. Wyglądała idealnie.
- Hej- odpowiedziałam oddając uścisk.
- Widziałaś może tego nowego chłopaka? Podobno jest nieziemsko przystojny.
- Nie- odwróciłam się aby zamknąć szafkę. Madeline nagle uderzyła mnie w ramię.- Auuu!
- Patrz to on idzie!
- Straszny z niego dupek.
- Gadałaś z nim?- widziałam w jej oczach podekscytowanie. Niechętnie odpowiedziałam
-Tak jakby, strasznie zadufany w sobie. Niestety chodzimy razem na francuski.
-No coś ty? Ale Ci zazdroszczę. Muszę do niego jakoś zagadać. Pomożesz mi?-spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
- Maddd!! Coś ty znowu wymyśliła?-wywróciłam teatralnie oczami.
-Nic tylko pomyślałam,że musi mu być smutno. Wiesz nie ma jeszcze znajomych powinnam oprowadzić go po szkole-uśmiechnęła się do mnie-Rose to jak pomożesz mi?
-Nie, nie i nie. Widocznie nie mam takiego dobrego serca jak ty i widok tego chłopaka jakoś mnie nie rusza. Dobra lecę na matmę i błagam nie wracajmy do tego.
-Spotkamy się na stołówce?
Kiwnęłam tylko głową i powędrowałam w stronę sali od matematyki. Jak ja nienawidzę tego przedmiotu. Gdy tylko wchodzę do tej klasy zaczyna mi się chcieć spać i cała chęć do życia ucieka ze mnie.
Po godzinnej udręce udałam się na stołówkę. Otworzyłam wielkie drzwi i poszłam kupić jedzenie. Wzięłam sałatkę i colę. Trzymając w rękach granatową tacę z jedzeniem szukałam wzrokiem Madeline. W końcu ją znalazłam. Dziewczyna machała do mnie. Szłam wolnym krokiem patrząc w podłogę aby się nie wywrócić. Na chwilę uniosłam wzrok obok mojej przyjaciółki siedział gburowaty chłopak. Cholera byłam już prawie przy stoliku.
-Hejj Madd-powiedziałam starając się opanować nerwy.
-Siadaj, zajęłam Ci miejsce.
-Hmm jak mówiłaś, że spotkamy się w stołówce myślałam, że masz na myśli no wiesz mnie i Ciebie a nie tego-zawiesiłam się na chwilę.
-Isaac jestem-powiedział. Na jego twarzy nie było widać żadnych emocji. Jego spojrzenie sprawiło, że się zaczerwieniłam, zestresowana po prostu odeszłam nie odwracając się. Usiadłam w innej części koło Bradley.
Po lunchu miałam wf. Kolejna lekcja, której nienawidzę. Nie jestem dobra w sportach grupowych, właściwie to w niczym co wiąże się ze sportem. Weszłam do szatni dziewczyn, ubrałam czarną koszulkę z logo szkoły, krótkie spodenki i buty do biegania. Moje włosy spróbowałam uczesać w idealnego kucyka ale jak zawsze nie wyszło mi to ponieważ moje włosy odstają w każdą możliwą stronę. Weszłam na salę gimnastyczną i zgadnijcie co zobaczyłam, a właściwie kogo? Isaac stał na środku sali z piłką w rękach. To był dobry moment abym mogła mu się dokładnie przyjrzeć. Jego biała koszulka opinała się na umięśnionym torsie. Moje rozmyślania zostały przerwane przez gwizdek.
-Gramy w siatkę, Janson i ten nowy wybierają składy-oznajmiła nauczycielka.
-Tylko nie bierz Rosie, bo na pewno przegrasz!-krzyknął jakiś chłopak. Oczywiście zaraz dziewczyny musiały dopowiedzieć jaka to ja jestem okropna. Zignorowałam to.
-Okej to ja wybieram hmm tą niezdarę Rosie-powiedział Isaac. Posłałam mu tylko sztuczny uśmiech i ustawiłam się na boisku. Zaraz zobaczy jak gram i zrozumie dlaczego tak mnie nazywają. Wszystko było ok, aż nagle gdy chciałam odbić piłkę podskoczyłam tak wysoko, że nie złapałam równowagi aby stanąć i z hukiem upadłam na ziemię.
-Rosie- złaź z boiska!!!-krzyknęła nauczycielka. Wstałam z ziemi i powstrzymując płacz poszłam do szatni. Do moich uszu docierał tylko śmiech dziewczyn i głos Isaaca, który mnie bronił. No właśnie bronił.
Hej! Jeśli to czytasz zostaw po sobie ślad to dla mnie ważne.
CZYTASZ
"I want only you"
Teen FictionPodobno przeciwieństwa się przyciągają. Chyba każdy z nas słyszał kiedyś to powiedzenie, jednak nigdy nie zastanawiał się nad tym dlaczego tak jest, dlaczego dwoje ludzi z kompletnie innych światów nagle zakochują się w sobie. Czasem zakochujemy s...