Siedzę na murku przed szkołą. Odblokowuje telefon aby sprawdzić godzinę. 07.15. Podnoszę wzrok. Widzę go. Idzie w stronę szkoły. Jak zawsze na głowie ma czapkę, którą próbuje okiełznać swoje blond loki. Chłopak zauważa swoich znajomych. Podnosi rękę w geście przywitania. Uśmiecha się. Mówi : Hola. Wchodzi do szkoły.
Koniec. Siedzę jeszcze chwilę i kieruje się do szkoły. Nie mam żadnej obsesji. Po prostu to jest taki rytuał dnia. To właśnie to trzyma mnie przy życiu. Isak. Chłopak który nawet nie wie kim jestem. To jest w porządku, nie chce żeby mnie znał.
Może zacznę od tego jak to się stało że Isak stał się chłopakiem który trzyma mnie przy życiu. Historia ta jest prosta i bez żadnych głębokich przemyśleń, a więc był taki dzień w którym uznałam że moje życie to jedna wielka porażka: rozbita rodzina, kłótnie z rodzicami, presja szkoły, oraz brak zrozumienia przez kogokolwiek. Siedziałam na tym murku tak jak teraz i zaczynałam myśleć nad zakończeniem całego tego gówna, gdy równo o 07.15 Isak Valtersen wszedł na teren szkoły i gdy go zobaczyłam poprostu poczułam, że dam sobie radę z moim życiem. Moje oczy nie odrywały się od niego puki nie wszedł do szkoły, po czym jakbym nigdy nie myślała o samobójstwie ruszyłam na lekcje.
Po tym dniu codziennie o 07.15 siedziałam na murku i czekałam, aż przejdzie przez dziedziniec.Znów siedzię na murku. Spoglądam na zegarek. 07.15. Podnoszę wzrok. Nic. Czekam. Nic. Nie ma go. Panikuje. Co mam zrobić? Dopiero od momentu gdy chłopak wchodził do szkoły zaczynałam normalnie funkcjonować.
Podciągam kolana pod brodę. Zakrywam rękoma głowę. Płaczę. Czuję czyjąś rękę na moim ramieniu. Podnoszę wzrok.
- Hej. Wszystko w porządku? - jego niebieskie oczy uważnie badają każdy fragment mojej twarzy.
- Spóźniłeś się do szkoły. - wytarłam łzy i powiedziałam to niepewnie.
- Tak. Miałem problem rodzinny. - powiedział siadając obok.
- Nie tylko ty. - posłałam mu słaby uśmiech.
- Wiesz co ? Nie mam siły dziś na lekcje i tak spóźniłem się na większość, ty zapewne też. - spojrzał się na mnie a ja w potwierdzeniu kiwnęłam głową. - A więc może kawiarnia i gorąca czekolada? Co ty na to ?
Już nie odczuwałam potrzeby siedzenia na murku i obserwowania chłopaka, ponieważ od tamtej pory co dzień rano idę u jego boku w kierunku szkoły.