Rozdział 11

5.4K 218 42
                                    

- Doigrałaś się, suko. 

W ty momencie, serce stanęło mi w miejscu. Stanęłam szybko i odwróciłam się w jej kierunku. Poznałam ten głos, teraz był jeszcze bardziej przerażający. Jak ona tu weszła? Drzwi są nieruszone. 

- Victoria. - spojrzałam w jej oczy i przełknęłam ślinę. Serce miałam coraz wyżej, a jak zobaczyłam przedmiot, który trzyma w ręku, o mało nie dostałam zawału. Wyglądała strasznie.  - Odłóż to, nie wierz co robisz. - powiedziałam spokojnie, aby opanować sytuacje. 

-  Wiem co robię! - krzyknęła i po chwili usłyszałam tuczące się szkło i spadające ramki na ziemie. - Zrobię to samo z Tobą. - uśmiechnęłam się i wycelowała pistolet prosto na mnie. 

- Victoria, uspokój się. - zrobiłam krok do przodu. - Porozmawiajmy. - o czym ja chcę z nią rozmawiać? O tym jak będzie wyglądała moja śmierć? Śmieszne. 

- Marzyłam o tym, wiesz? Dnie i noce marzyłam o tym, żeby Cię zabić. Nadszedł Twój koniec, Jasmine. 

- Wow, Ty pamiętasz jak mam na imię. - kiedy zobaczyłam jej spojrzenie na mnie, wiedziałam, że to co jej powiedziałam, było niekonieczne. Została mi jedynie droga ucieczki. 

Rozejrzałam się i postanowiłam, że ucieknę do łazienki w sypialni. Tylko najpierw musiałam odwrócić jej uwagę. 

- Patrz! Tam jest Aaron! - wskazałam za nią i podziałało. Upuściła broń i odwróciła się w kierunku gdzie pokazałam. Wykorzystując chwile, zaczęłam biec. Pierwszy raz w życiu, biegnę tak szybko. Zatrzasnęłam drzwi z hukiem, jednak mogłam zrobić to ostrożniej. Dopiero teraz zauważyła, że nie ma mnie w salonie i zaczęła krzyczeń na całe mieszkanie. 

- Nie ukryjesz się przede mną! - słyszałam jej głos i przewalające się przedmioty. 

Zamknęłam drzwi na klucz, zgasiłam światło i stanęłam za szafką. Nie ma mowy, żeby mnie zobaczyła. Muszę sobie jakoś poradzić. Zadzwonić na policję czy po Aarona? Chuj z tym, tu i tu. Połączyłam się pierwsza z Aaronem. 

- Już się za mną stęskniłaś? - usłyszałam słodki śmiech Aarona. 

- Aaron, pomóż mi. - powiedziałam szeptem. - Przyjedź tu. 

- Co się stało, gdzie jesteś? 

- Przyjedź do mnie, teraz. - zaczęłam płakać. Właśnie sobie uświadomiłam, że jeśli to usłyszała, stracę życie przez tą wariatkę. 

- Już jadę. 

Rozłączył się i schowałam twarz w dłonie. Nawet nie dostrzegłam, że hałas ucichł. Wytarłam policzki i zaczęłam pisać esemesa do Aarona, a do kogo innego. 

Do:  Aaron                                                                                                                                                                                    Dzwoń na policję.     

Wyłączyłam ekran telefonu i przyciągnęłam kolana do siebie. Nie wiem, co ona teraz robi. Może siedzi pod drzwiami i czeka na odpowiedni moment. Zamknęłam oczy i po prostu czekałam w swojej kryjówce. 


Aaron

Nie wiem co mogło się tam stać. Zadzwoniła do mnie, kiedy piliśmy z chłopakami, ale chuj mnie oni obchodzą. Ważniejsza jest ona. Założyłem kurtkę i wsiadłem do samochodu. Odjechałem z piskiem i w trakcie drogi, napisała do mnie esemesa, żebym dzwonił na policję. Ja pierdole, zaczynam się coraz bardziej o nią bać. Zadzwoniłem na policję i do chłopaków, wyjaśniając im to wszystko. Oczywiście, zrozumieli. ,,Leć do niej, to miłość Twojego życia!" usłyszałem takie słowa od Olivera. Nie wiem, ile zasad złamałem, ale nie czas na to. 

Wciąż o Tobie PamiętamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz