2.

11 2 0
                                    

  Byłam zdziwiona. Nie wiem czemu ale ufam mu. Mimo że go nie znam... spytałam

-Dokąd jedziemy ?

-Zawiozę cię teraz do twojego  domu. Już nie musisz się bać.

-Wiem. Dziękuję ci. Gdybyś wtedy się nie zjawił, nie wiem co by ze mną teraz było... a tak w ogóle to skąd wiesz gdzie mieszkam?- spojrzałam na twarz Scoot'a. Miał parę skaleczeń.

-Ym, bo mieszkam niedaleko ciebie

-Serio? Nigdy cię tu nie widziałam-
Chłopak nic nie odpowiedział.

-Em? A jak się nazywasz?- wiedziałam, że ma na imię Scoot a na nazwisko Black, ale nie chciałam wyjść na psycholkę.

-Scoot Black, a ty ?- powiedział z uśmieszkiem.

-Rosalie Swam. Ale możesz mi mówić Rose.

-Dobrze Rose- a uśmieszek mu nie schodził z twarzy. Tylko jak na mnie spojrzał to zrobiła mu się poważna mina i jechał szybciej.

Przez kolejne 20 min jechaliśmy w ciszy. Scoot cały czas patrzał na drogę, czasami zerknął na mnie. Wyglądał tak cudownie bez koszulki...

Dojechaliśmy do mojego domu. Była 18:09.

-Twoi rodzice są w domu ?- spytał wysiadając z auta.

-Nie ma ich. Wrócą jutro popołudniu, a moja starsza siostra Esme nocuje u koleżanki.

-Świetnie

Już chciałam otworzyć obolałą ręką drzwi samochodu, jednak brunet był szybszy i energicznie otworzył je za mnie, po czym wziął mnie na ręce. Jego sposób trzymania, zmusił mnie, żebym wtuliła się do jego torsu. Jest gorący.

Odziwo drzwi od domu były otwarte ~pewnie Esme zapomniała je zamknąć~
Gdy weszliśmy do środka, Scoot położył mnie na kanapie w salonie.

-Masz jakąś apteczkę? Chce zrobić ci opatrunek - powiedział spokojnie.

-Powinna być gdzieś w kuchni.

chłopak bez wahania poszedł w stronę kuchni. Przeszukiwał wszystkie szuflady.

Chciałam zobaczyć jak wygląda moja twarz. Więc wstałam i skierowałam się na górę do łazienki. Trochę mi się w głowie kręciło, ale nie zwracałam na to większej uwagi. Zatrzymałam się na schodach, bo obraz zaczął mi się zamazywać. Czułam się coraz gorzej. Po chwili odpoczynku, szłam dalej w kierunku łazienki. Na korytarzu obok schodów upadłam na podłogę i nastała ciemność...

Gdy się obudziłam. Miałam nałożony opatrunek na głowie i brzuchu. Leżałam u siebie w łóżku, ale nigdzie nie widziałam Scoot'a  ~pewnie sobie poszedł~
Nagle poczułam zapach herbaty, wtedy zorientowałam się, że brunet jeszcze nie wyszedł z domu. Po 5 min chłopak pojawił się w moim pokoju z zieloną herbatą i kanapkami. Położył je na stoliku obok mojego łóżka.

-Dziękuję- powiedziałam z małym uśmiechem, lecz nadal kręciło mi się w głowie.

-Nie ma za co. To moja specjalność.-
Uśmiechnęłam się trochę szerzej.

-Ale jednego nie rozumiem. Dlaczego ty to robisz ? No wiesz... tak się mną opiekujesz...- brunet się uśmiechnął, ale nic nie odpowiedział. ~On jest taki tajemniczy...~

Zjadłam kanapki i wypiłam herbatę.

-Musisz teraz dużo odpoczywać. Prześpij się-
powiedział to z taką troską, sama nie wiem czemu.

-A co z tobą ? Nie musisz wracać do domu ?

-O mnie to ty się nie martw - puścił mi oczko i wyszedł z pomieszczenia zamykając drzwi.

Byłam zmęczona i obolała. Postanowiłam żeczywiście pójść spać. Ale co ze Scoot'em? Znam go jeden dzień i ja mam sobie spać a on chodzić po moim domu ? To wszystko było dziwne...

Gdy się obudziłam była 23:24
~Brunet napewno już poszedł~
Bardzo zachciało mi się pić, więc wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę kuchni. Gdy schodziłam po schodach, nie mogłam uwierzyć. Scoot spał w salonie na kanapie. Postanowiłam go nie budzić. ~Tak słodko wygląda jak śpi~
Ym, nie żeby mi się podobał. Przecież ja go nawet nie znam. Po chwili przypomniało mi się, że miałam iść do kuchni. Szłam bardzo cicho, żeby nie obudzić chłopaka.
Jak dotarłam na miejsce, sięgnęłam butelkę z wodą.
Gdy się odwróciłam, trochę się przestraszyłam. Scoot stał w przejściu i opierał się o futrynę...

OtherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz